Tomasz Lepper: ojciec nie wyglądał jak człowiek złamany
Ostatni raz widziałem ojca trzy dni przed śmiercią, nie wyglądał jak człowiek złamany - o szefie Samoobrony Andrzeju Lepperze opowiada w "Newsweeku" jego syn Tomasz, który w nadchodzących wyborach kandyduje do sejmiku zachodniopomorskiego z list SLD.
Tomasz Lepper wspomina, że gdy dowiedział się o śmierci ojca, przeżył szok i od razu pomyślał o mamie - jak to zniesie? Później policja zabrała mu broń. Pytany, po co mu ona, odpowiada: Poluję. Poza tym do obrony osobistej. - Kiedyś, gdy tato jeszcze był w polityce, odbieraliśmy telefony z pogróżkami, żebyśmy uważali, bo on może zginąć jak Papała. Wystąpiłem o pozwolenie, zdałem egzaminy i od tamtej pory mam berettę - mówi.
Syn Andrzeja Leppera przyznaje w rozmowie z "Newsweekiem", że nie chciał widzieć na pogrzebie ludzi z Samoobrony. - Nie trawiłem ich. (...) "Samoobrona" już dla mnie nie istnieje - zaznacza i dodaje, że "mijały miesiące od pogrzebu, a oni nie przyjechali nawet, żeby mu znicz zapalić". - Dopiero teraz, gdy wybory idą, przywieźli jakiś wieniec z czerwonych kwiatów, zdjęcia przy grobie sobie robili - opowiada.
Pytany, czy ma siły wejść do polityki, odpowiada, że spełnił się już prowadząc duże gospodarstwo, a teraz "chciałby spróbować czegoś innego".
Źródło: "Newsweek"