To on zastrzelił bin Ladena. Teraz ujawnia szczegóły śmierci lidera Al‑Kaidy
Amerykański komandos, który w maju 2011 roku zabił Osamę bin Ladena, po raz pierwszy zdradził kulisy akcji w Pakistanie. W wywiadzie dla magazynu "Esquire" opowiedział ze szczegółami, jak wyglądało "15 sekund, które zmieniły bieg historii".
Żołnierz elitarnej jednostki Navy SEALs - ze względów bezpieczeństwa nie ujawniony z imienia i nazwiska, a określany jedynie jako "The Shooter" ("Strzelec") - ujawnił, jaki przebieg miał szturm na kryjówkę najbardziej poszukiwanego terrorysty świata.
Przywódca Al-Kaidy znajdował się na trzecim piętrze domu w Abbottabadzie. Gdy komandosi wtargnęli do jego sypialni, w pomieszczeniu panowały kompletne ciemności, ale wojskowi byli wyposażeni w noktowizory, w przeciwieństwie do bin Ladena. - Stał, ręce trzymał na ramionach kobiety, popychając ją do przodu w kierunku hałasu dobiegającego z korytarza. To była jego najmłodsza żona, Amal - opowiada komandos.
- Słyszał, ale nic nie widział. Wyglądał na zdezorientowanego - wspomina "Shooter". Jak przyznał, zaskoczył go jego wygląd - był wyższy niż się spodziewał, bardzo chudy, miał krótko przystrzyżoną brodę i ogoloną głowę.
- Na półce miał broń, krótką wersję AK-47, z której słynął. I zmierzał w moją stronę. Nie wiem, czy ona (żona) miała na sobie kamizelkę kuloodporną, ale była pchana, by z nich obojga uczynić męczenników. W zasięgu ręki miał broń. Był zagrożeniem. Musiałem trafić go w głowę, by nie miał szansy wysadzić się w powietrze - relacjonuje żołnierz.
Właśnie w tej sekundzie komandos oddał w kierunku bin Ladena dwa strzały, trafiając go w czoło. Po drugim trafieniu, lider Al-Kaidy osunął się na ziemię, a "Shooter" dla pewności dobił go jeszcze jednym strzałem.
- Był martwy. Nie ruszał się. (...) I pamiętam, że kiedy patrzyłem na jego ostatni oddech, pomyślałem: czy to jest najlepsza, czy najgorsza rzecz, jaką w życiu zrobiłem? - opowiada. - Wszyscy chcieli go martwego, ale nikt nie chciał powiedzieć "Hej, to ty zabijesz tego gościa".
Komandos podkreśla, że zwłoki bin Ladena wyglądały makabrycznie, jego "czoło było rozdarte i można było zobaczyć wypływający na twarz mózg". - Amerykanie nie chcą wiedzieć, jak to wyglądało - przekonuje.
To nie był koniec. Młoda żona terrorysty rzuciła się na komandosa, ten w odpowiedzi rzucił ją na łóżko i związał. - Wtedy zdałem sobie sprawę, że najmłodszy syn bin Ladena, który ma dwa albo trzy lata, stał po drugiej stronie łóżka. Nie chciałem go skrzywdzić, ponieważ nie jestem barbarzyńcą. Dookoła było mnóstwo krzyku, on płakał, był po prostu w szoku. Nie podobało mi się, że był przerażony. To tylko dzieciak, który nie miał z tym nic wspólnego. Podniosłem go i położyłem obok jego matki - wspomina "Shooter".
Cała akcja w sypialni bin Ladena rozegrała się w ciągu 15 sekund. Komandosi zabrali ciało zabitego lidera Al-Kaidy ze sobą na pokład lotniskowca USS Carl Vinson. W dobę po śmierci terrorysta został pochowany w morzu. Tak zakończyła się historia największej obławy w historii świata.