To koniec bałtyckiego dorsza dla Polaków? Unia Europejska zmniejszyła limity na połów
Czy w tym roku jemy dorsze z Bałtyku po raz ostatni? Unia Europejska zmniejszyła limity połowu dorsza bałtyckiego na przyszły rok o ponad połowę. W efekcie tego ryby mogą nie być w ogóle dostępne.
Świeży dorsz to najlepiej sprzedająca się ryba nad Bałtykiem, zarówno w sklepach, jak i restauracjach. Problemem jest zmniejszanie się populacji tej ryby w morzu. W związku z tym, Międzynarodowa Rada Badań Morza zdecydowała, że przyszłoroczne połowy zostaną zmniejszone o 56 proc. Zaskakująco wysokie cięcie limitów zaniepokoiło restauratorów oraz rybaków.
- Głównym problemem przy sprzedaży dorsza jest jego cena hurtowa, która bezpośrednio rzutuje na ceny w lokalu. Jeżeli surowca w przyszłym roku będzie mniej niż obecnie, ceny będą musiały wzrosnąć, aby pokryć różnicę - powiedział, Jacek Traczyk, trójmiejski restaurator.
Zdaniem rybaków rozmyślania, ile będzie kosztować bałtycki dorsz w najbliższym roku, nie mają sensu, ponieważ nie będzie go wcale na rynku. Nieopłacalne stanie się ich odławianie. - Już tegoroczne limity połowowe są nieekonomiczne i rybacy działają na granicy rentowności. Naukowcy twierdzą, że ilość dorszy w Bałtyku musi wzrosnąć, aby gatunek nie wyginął. Tym samym potwierdzają, że na morzu jest katastrofa, a jednocześnie uniemożliwiają jakiekolwiek połowy - powiedział Grzegorz Hałubek, prezes Związku Rybaków Polskich.
Turyści, którzy mają ochotę na świeżego, smażonego bałtyckiego dorsza muszą się śpieszyć, bo jego smak być może trzeba będzie zapamiętać na lata.