Donald Trump nałożył 25-proc. cła na produkty importowane z Meksyku oraz Kanady, a także podwoił dotychczasowe cła na towary z Chin do 20 proc. Tym samym prezydent Stanów Zjednoczonych po raz kolejny wkroczył na ścieżkę wojenną w handlu. Chiny już nałożyły 15-proc. cła odwetowe na amerykańskie produkty rolne, podobne ruchy wykonały też Kanada i Meksyk. Później prezydent USA wstrzymał niektóre decyzje, ale tylko te dotyczące przemysłu motoryzacyjnego.
Najbardziej zaniepokojeni polityką Donalda Trumpa wydają się amerykańscy farmerzy, dla których wojna handlowa była problemem już w trakcie pierwszej kadencji republikanina. Teraz sytuacja może się jeszcze bardziej skomplikować.
"Do Wielkich Farmerów Stanów Zjednoczonych: Przygotujcie się na rozpoczęcie masowej produkcji produktów rolnych, które będą sprzedawane WEWNĄTRZ Stanów Zjednoczonych. Cła na towary zagraniczne wejdą w życie 2 kwietnia. Bawcie się dobrze!" - napisał Trump w mediach społecznościowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraina chce podpisać umowę z USA. "To będzie kolonializm"
Niepokój w "czerwonym" stanie
Rolnictwo to jeden z najbardziej istotnych sektorów gospodarczych Nebraski, środkowego stanu, zamieszkanego przez nieco ponad 2 mln osób. Według danych Departamentu Rolnictwa Stanów Zjednoczonych, farmy i rancza stanowią ponad 89 proc. powierzchni stanu.
Nebraska to "czerwony stan", gdzie republikanie mają wiernych sympatyków. W wyborach w 2024 r. Donald Trump zdobył tam 59 proc. głosów. W skali całego stanu przegrał z Kamalą Harris w zaledwie dwóch z 93 hrabstw. Teraz, mimo politycznego triumfu, pojawiły się poważne obawy w związku z działaniami prezydenta USA.
Mark McHargue, prezes organizacji Nebraska Farm Bureau (NEFB), ostrzega, że handel międzynarodowy odpowiada za ok. jedną trzecią rocznego przychodu stanowych farmerów. W 2024 r. eksport pięciu najważniejszych produktów rolnych przyniósł rolnikom Nebraski ponad 3,5 mld dolarów.
Największymi klientami zagranicznymi farmerów z Nebraski są właśnie Kanada, Meksyk oraz Chiny. Jak wylicza NEFB, kraje te wykupiły ok. 95 proc. eksportu kukurydzy, 90 proc. soi, 57 proc. śruty sojowej, 32 proc. wieprzowiny i 23 proc. wołowiny.
- Niedawno ogłoszone cła na Kanadę, Meksyk i Chiny oraz późniejsze cła odwetowe nałożone na produkty rolne i środki produkcji z USA zwiększają presję na ceny towarów, wyższe koszty środków produkcji i ogólną niepewność gospodarczą, która pozostaje głównym zmartwieniem gospodarstw rolnych i hodowców bydła w całym naszym stanie i kraju - alarmuje McHargue.
Czekają na dopłaty? "Rozczytali Trumpa"
- Nebraska to stan Trumpa. I to nie pierwszy raz, gdy tak obrywają. W 2018 r., gdy Chiny wprowadziły 25-proc. cła odwetowe na amerykańską soję, farmerzy byli zmuszeni do obniżenia cen produktów - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską analityk i redaktor naczelny portalu CIRE.pl Janusz Petruszyński.
- Niczego to jednak nie zmieniło. To hermetyczna społeczność i ponownie wysoko zagłosowali na republikanów. Ja to nazywam "romantyzowaniem złych decyzji Trumpa": cokolwiek złego by nie zrobił, to nigdy nie powiedzą, że Trump jest złym przywódcą. Są bardzo wierni i lojalni - podkreśla ekspert.
Według analityka stanowi farmerzy zakładają, że nawet jeśli stracą na cłach, to będą subsydiowani, zresztą podobnie jak podczas pierwszej kadencji republikanina.
- Oni generalnie popierają decyzje Trumpa i mają nadzieję, że administracja im zrekompensuje straty. Mają takie podejście: to jest nasz gość, my na niego głosujemy, teraz stracimy, a w drugim-trzecim roku kadencji przyjdą dopłaty i się wyzeruje - mówi Pietruszyński.
Pietruszyński wskazuje też, że Trump stara się, by było wokół niego dużo szumu medialnego, by tym samym stwarzać wrażenie sprawczości. Nie wszystkie propozycje finalnie zostaną zrealizowane. - Na zapleczu idzie korekta, co widać przy decyzji o opóźnieniu wprowadzenia ceł na samochody - zauważa ekspert.
Podobnie według niego mogą sądzić farmerzy z Nebraski. - Były takie głosy dotyczące Nebraski, że ona jest "tylko trochę zaniepokojona" tym, co się może wydarzyć, bo czekają na "decyzję ostateczną". A to pokazuje, że mają tego Trumpa "rozczytanego" - mówi analityk.
Nie ceny największym problemem
Według ekonomistów cła podniosą ceny w sklepach. Pietruszyński zwraca jednak uwagę na inny problem - reakcję konsumentów.
- Od dawna nie było takiej sytuacji, by poważne media ekonomiczne zajmowały się paniką konsumencką na przykładzie jajek. Częściej będziemy widzieli wzmożenie społeczno-medialne, które będzie nazywane np. stresem konsumenckim. Ceny może nie będą drastycznie wyższe, ale że w normalnym amerykańskim domu będzie się mówiło o cenach np. jajek, będzie to destabilizacyjne dla całej gospodarki. Będziemy coraz częściej widzieli obrazki czyszczonych półek, bo opinia będzie przekonana, że produkt zniknie albo będzie droższy - tłumaczy.
- Spodziewam się, że Trump bardzo szybko zrobi to, co w kampanii wyborczej, gdy pojawił się w okienku McDonald's, tylko tym razem będzie w sklepie. Zrobi teatralne misterium, że zapełnił koszyk, że nic nie podrożało. Generalnie: "Guys, spokojnie, nic się nie dzieje". Ale to nie jest dla niego komfortowa sytuacja, bo on nie lubi się tłumaczyć - zauważa ekspert.
Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj więcej: Kolejny cios Trumpa w Ukraińców. Wiadomo, co planuje w USA