Dlaczego Donald Trump nie lubi UE i chce "rozjechać" ją cłami? "Ma uraz"
Donald Trump zapowiedział, że wkrótce ogłosi cła na niektóre towary z Unii Europejskiej. Taryfa 25 proc. będzie dotyczyć m.in. samochodów. - Prezydent ma uraz do Starego Kontynentu. Z jego perspektywy Europa nie jest bliskim sojusznikiem, dlatego pewne ograniczenia w handlu można wprowadzić — ocenia w rozmowie z WP amerykanista Rafał Michalski.
- Bądźmy szczerzy, Unia Europejska została utworzona po to, aby oszukać Stany Zjednoczone. Taki jest jej cel i wykonali dobrą robotę. Ale teraz ja jestem prezydentem - stwierdził prezydent USA. Wśród części komentatorów wywołały te słowa oburzenie.
Wybucha kolejna afera. Podsumujmy dotychczasowe deklaracje: produkty od starych europejskich sojuszników USA zostałyby objęte 25-procentowym cłem, towary od największego globalnego rywala Chin to tylko 10 proc. cła, a w stosunku do Rosji Trump zaprosił oligarchów tego kraju do inwestowania w Ameryce.
- Niechęć Donalda Trumpa wobec Unii Europejskiej ma kilka przyczyn - uważa amerykanista Rafał Michalski, który od dawna analizuje politykę Republikanów i ich lidera.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Posłowie PiS klaskali Trumpowi. "Chwilowa euforia"
Burza o słowa Donalda Trumpa. Co on ma do Europy?
- Państwa europejskie w przeszłości kilkukrotnie poprowadziły politykę sprzeczną z amerykańską. To m.in. kontynuacja projektu Nord Stream, któremu Donald Trump sprzeciwiał się od początku, umowa handlowa z Chinami, brak solidarnego wsparcia dla porozumienia nuklearnego z Iranem — punktuje Michalski.
- UE nie uznało również decyzji o nadaniu Jerozolimie statusu stolicy Izraela. Z perspektywy Donalda Trumpa Stary Kontynent nie jest bliskim sojusznikiem, dlatego pewne ograniczenia w handlu można wprowadzić — dodaje.
Rozmówca WP wskazuje, iż Donald Trump zawsze był niechętny do umów wielostronnych. Uważa je za niesprawiedliwe dla Stanów Zjednoczonych, ponieważ osłabiają ich pozycję negocjacyjną. - Unia Europejska to stowarzyszenie wielu państw, które może prowadzić niekorzystną politykę wobec Stanów. Dodatkowo, nawet jeśli USA chciałyby poprowadzić rozmowy z rządem danego kraju, to on jest ograniczony delegacją części uprawnień traktatami europejskimi. To powód, dlaczego w przeszłości prezydent kilkukrotnie namawiał Brytyjczyków do brexitu — tłumaczy Rafał Michalski.
To początek. Agenda 47 i dwie obietnice, które wstrząsną Europą
Rafał Michalski uważa, że Trump, który ma wyraźny uraz do Europy, nie wytoczył jeszcze najmocniejszych dział. Po pierwszym miesiącu pełnienia władzy jeszcze nie odniósł się do wszystkich punktów swojego programu pt. "Agenda 47". Dwie punkty "Agendy "mogą wywołać większe kontrowersje.
Donald Trump przed wyborami wielokrotnie obiecywał: - Poproszę Europę o zwrot kosztów odbudowy zapasów wojskowych wysłanych na Ukrainę. Faktem jest, że wydaliśmy prawie 200 miliardów dolarów na pomoc Ukrainie, a Europa wydała zaledwie niewielką część tej kwoty.
Ponownie stwierdził - wbrew faktom - że Ameryka wydała więcej, podczas gdy Europa, z czego wszystko w formie pożyczek. W rzeczywistości - jak poprawiał go w poniedziałek prezydent Francji Emmanuel Macron - to Europa wydała łącznie więcej, niż Stany Zjednoczone (140 mld dol. wobec 114 mld ze strony USA), a pożyczki spłacane zyskami z rosyjskich aktywów przyznały Ukrainie i USA, i UE.
Druga z obietnic odnosiła się do NATO. Trump jako kandydat obiecywał, że dokona "fundamentalnej ponownej oceny celu i misji NATO". Tłumaczył to tak: - Nasz establishment polityki zagranicznej wciąż próbuje wciągnąć świat w konflikt z Rosją posiadającą broń nuklearną, opierając się na kłamstwie, że Rosja stanowi dla nas największe zagrożenie.
- Na pewno wątek się pojawi, choć w tej chwili nie wiadomo dokładnie kiedy. Być może po zakończeniu rozmów pokojowych, gdy sytuacja się uspokoi, dojdzie do dyskusji na temat roli Ameryki w NATO. U prezydenta jest "uraz" względem Europy i kilku współpracowników prezydenta jasno wyrażało takie zdanie - podsumowuje Michalski.
Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zapowiedział w środę, że nałoży 25-procentowe cła na towary importowane z Unii Europejskiej. Decyzja miałaby na celu ochronę amerykańskiego rynku przed konkurencją z Europy. Wprowadzenie takich taryf może wpłynąć na relacje handlowe między USA a UE, które już wcześniej były napięte.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski