Trwa ładowanie...
19-01-2012 12:00

Ten konflikt może zniszczyć świat - czy do niego dojdzie?

Czy Chiny i USA skazane są na konflikt? Coraz więcej amerykańskich ekspertów mówi o zagrożeniu ze strony ChRL. Jednak waszyngtońska strategia dla Azji i Pacyfiku wyraźnie mówi, że "prosperująca Ameryka jest dobra dla Chin, podobnie jak kwitnące Chiny są dobre dla Ameryki. Takie jest przesłanie na dziś, ale czy zostanie utrzymane przez następną kadencję? Dla "Polski Zbrojnej" analizuje Bogdan Góralczyk.

Ten konflikt może zniszczyć świat - czy do niego dojdzie?Źródło: AP
d3kx9y6
d3kx9y6

Ameryka nadal jest mocarstwem dominującym, Chiny zaś najpoważniejszym kandydatem do statusu przyszłej superpotęgi. Zgoda co do tego panuje po obu stronach Pacyfiku. Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton dała jednoznaczny sygnał, że tak jest, kiedy wybrała się w pierwszą oficjalną podróż do Azji. W numerze listopadowym (2011 rok) renomowanego magazynu "Foreign Policy" przedstawiła strategię, którą nazwała "amerykańskim wiekiem Pacyfiku". Stwierdziła wprost, że "region Azji i Pacyfiku stał się kluczowym elementem w polityce globalnej", że "ulokowanych jest tam kilku kluczowych sojuszników USA, a także znajdują się wschodzące rynki, takie jak Chiny, Indie czy Indonezja". Stąd też, jak podkreśla Clinton, "jednym z najważniejszych zadań amerykańskiej dyplomacji w nadchodzącej dekadzie będzie znacznie większe zaangażowanie się - dyplomatyczne, ekonomiczne, strategiczne i inne - w regionie Azji i Pacyfiku".

Nikt już dzisiaj nie wątpi, że najważniejszym rozgrywającym na tym obszarze są Chiny, przez jednych (USA, kraje zachodnie) traktowane jako szansa dalszego rozwoju i owocnej dwustronnej współpracy, przez innych uważane za zagrożenie i wyzwanie: ekonomiczne, finansowe, a nawet geostrategiczne, militarne i technologiczne. Wiąże się to z niebywale dynamicznym wzrostem Chin, które w minionych trzech dekadach notowały rokrocznie 10-procentowy wzrost gospodarczy i w 2009 roku wyrosły na największego eksportera na globie (wyprzedziły Niemcy), a w roku 2010 na drugą gospodarkę świata (wyprzedziły Japonię). Zdumienie, ale i obawy, budzą też chińskie rezerwy walutowe, największe na globie, sięgające 3,4 biliona dolarów i powiększające się w tempie 35-50 miliardów dolarów miesięcznie.

Wspólne wyzwania

Według statystyk renomowanego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem w Sztokholmie, Chiny są już drugim, po USA, państwem na globie, które wydaje najwięcej na zbrojenia - oficjalnie 100 miliardów dolarów, faktycznie więcej. Chociaż jest to kilkakrotnie mniej, niż przeznaczają na ten cel Stany Zjednoczone, to rośnie znaczenie militarne Chin. Świadczą o tym nie tylko statystyki wydatków na zbrojenia - przed dziesięcioma laty Chiny zajmowały szóste-ósme miejsce, dziś są drugie.

d3kx9y6

Pekin ma także inne osiągnięcia: dysponuje samolotem J-20 typu stealth, rzekomo niewykrywalnym dla radarów (został pokazany w styczniu 2011 roku w czasie wizyty w Chinach amerykańskiego sekretarza obrony Roberta Gatesa) oraz lotniskowcem, zwodowanym wiosną 2011 roku.

Dynamicznie rozwija się chiński program kosmiczny, który zakłada między innymi wysłanie do 2014 roku w przestrzeń kosmiczną pierwszej chińskiej taikonautki (kobiety w kosmosie), do 2018 chińskiej załogi na Księżyc, a do 2020 roku postawienie w przestrzeni okołoziemskiej stałej stacji kosmicznej (obecna, o nazwie Tiangong - Niebiański Pałac - jest tam tylko tymczasowo).

Warto podkreślić, że chiński program kosmiczny rozwija się w czasie, gdy amerykański (Challenger) jest zamykany. Zapoczątkowane po słynnej wizycie prezydenta Richarda Nixona, a znormalizowane za prezydentury Jimmy’ego Cartera stosunki USA - Chińska Republika Ludowa (ChRL) już dawno wykroczyły poza ramy zwykłych relacji dwustronnych. Mamy do czynienia z dwoma kolosami, które w coraz większym stopniu muszą odpowiadać - razem lub osobno - na tak zwane wyzwania globalne. Do takich należy zaliczyć przede wszystkim nieproliferację broni jądrowej, zmiany klimatyczne, zanieczyszczenie środowiska naturalnego, zwalczanie terroryzmu czy poszukiwanie alternatywnych źródeł energii z powodu kurczenia się surowców spalanych. Spory i zatargi

d3kx9y6

W kwietniu 2009 roku Pekin i Waszyngton nawiązały dwustronny dialog strategiczny i gospodarczy. Przynajmniej raz w roku w szerokim gronie omawiane są najważniejsze kwestie we wzajemnych stosunkach: konieczność aprecjacji chińskiej waluty, dwustronny handel, a w nim ogromna chińska nadwyżka (zbliżająca się w niektórych latach do 300 miliardów dolarów), ataki w cyberprzestrzeni czy ciągle istotna sprawa przestrzegania przez Chiny praw człowieka, wynikająca z odmiennych wartości i systemów politycznych.

Kwestią sporną jest Tajwan, który po 2008 roku w bezprecedensowy sposób zbliżył się z ChRL. Strategia władz w Pekinie jest jasna: do ponownego zjednoczenia ma dojść na warunkach stawianych przez Państwo Środka. Zwieńczeniem zbliżenia ekonomicznego i społecznego miałby być dwustronny układ pokojowy. Co na to Tajwańczycy? Większość jest przeciwko zjednoczeniu, a niektórzy eksperci podkreślają, że ChRL podpisała niegdyś podobne "pokojowe" porozumienia z Tybetem i wiadomo, jak to się skończyło. Tajwan korzystał dotychczas z amerykańskiego parasola bezpieczeństwa, jak też z tamtejszego sprzętu wojskowego.

Czy będzie tak nadal? Jedno jest pewne: rozgrywka o Tajwan jest ważnym pojedynkiem o wpływy i znaczenie, o którym będzie głośno. W tekście w "Foreign Policy" Hillary Clinton nie wspomniała o Tajwanie.

d3kx9y6

Starcie mocarstw

Czy Chiny i USA skazane są na konflikt? Coraz więcej amerykańskich ekspertów mówi o zagrożeniu ze strony ChRL. W strategii amerykańskiej wobec regionu Azji i Pacyfiku, przedstawionej przez sekretarz stanu, jest wyraźnie napisane: "Jest faktem, że prosperująca Ameryka jest dobra dla Chin, podobnie jak kwitnące Chiny są dobre dla Ameryki. Po obu stronach możemy więcej osiągnąć, gdy będziemy współpracować ze sobą, niż jeśli będziemy wchodzić w konflikt". Takie jest przesłanie na dziś. Czy zostanie utrzymane przez następną administrację?

Jedno wiemy na pewno: nigdy w dziejach nie było tak, że jedno supermocarstwo ustępowało drugiemu bez walki. Dziś mamy do czynienia z dwoma gigantami: jednym w fazie schyłkowej, drugim w fazie szybkiego wzrostu. Jak to się zmieni? - to jedno z najbardziej fascynujących pytań na najbliższą przyszłość i dotyczy nie tylko Amerykanów i Chińczyków. Ze względu na skalę i potencjał obu krajów ich dalsze relacje będą miały globalny wymiar.

Dlatego warto mieć w pamięci przesłanie zawarte w końcowej części książki "O Chinach", wydanej w maju 2011 roku przez sędziwego Henry’ego Kissingera, który kiedyś "otwierał Chiny". Powołuje się on na raport brytyjskiego dyplomaty Eyre’a Crowe’a, który w 1907 roku przestrzegał, że jeśli trwające już w sporze państwa nie będą się szanowały, jeśli nie zgodzą się na współistnienie różnych systemów wartości i odmiennych interesów, grozi im zderzenie, a potem klęska. Niestety, tych ostrzeżeń nie wzięto pod uwagę i kilka lat później wybuchła I wojna światowa. Jak będzie teraz?

Bogdan Góralczyk dla "Polski Zbrojnej"

Bogdan Góralczyk jest profesorem w Centrum Europejskim UW, byłym ambasadorem w państwach azjatyckich, redaktorem naczelnym rocznika "Azja-Pacyfik".

d3kx9y6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3kx9y6
Więcej tematów