Telewizja Kurskiego. Tak wygląda TVP za rządów PiS
Od ponad roku Jacek Kurski ściąga do telewizji publicznej swoją ekipę, którą część pracowników i przeciwnicy polityczni oskarżają o arogancję i podporządkowanie się politykom PiS. W TVP do jesieni 2016 roku przyszło aż 245 nowych osób - informuje "Gazeta Wyborcza" w artykule o wymownym tytule "Teraz, kur.., my! "Dobra zmiana" w spółkach skarbu państwa".
Sam Kurski zapewniał nie raz, że jest gwarantem niezależności i wolności telewizji publicznej. - Tak, został gwarantem, ale tego, że PiS bez zagrożeń może propagować swoją narrację w dziennikach i programach publicystycznych - mówi anonimowo dziennikowi, osoba pracująca w TVP od lat. W tej "misji" prezesowi pomagają zaufane osoby.
Ze wspomnianych 245 nowych ludzi, większość objęła stanowiska kierownicze. "'W tym 75 specjalistów (pensja ok. 10 tys. zł miesięcznie), 53 dyrektorów (ok. 20-23 tys. zł), 33 kierowników (ok. 10 tys. zł) i siedmiu doradców zarządu (ok. 20 tys. zł)" - wynika z dokumentu, do którego dotarła gazeta. Kim są ludzie Kurskiego?
Główny kadrowy zatrudnia
Listę otwiera Beata Fido, odtwórczyni głównej roli w filmie Antoniego Krauzego "Smoleńsk", która zatrudniona została jako "główny specjalista" w biurze zarządu i spraw korporacyjnych. Fido nie jest bowiem tylko artystką - ukończyła podyplomowe studia zarządzania w mediach i pełni też funkcję asystentki Karola Karskiego, europosła PiS.
Jak wyjaśnia "Gazeta Wyborcza", aktorkę do TVP miał ściągnąć Jan Maria Tomaszewski, kuzyn Jarosława Kaczyńskiego, z wykształcenia plastyk, który w telewizji Kurskiego zajmuje się m.in. Teatrem Telewizji. Jak napisał „Newsweek”, Tomaszewski związany jest z aktorką prywatnie. Wysokośc jego pensji nie jest jawna, bo - jak twierdzi TVP - Tomaszewski nie jest osobą publiczną. Według gazety, mimo to jest teraz głównym kadrowym i to on decyduje, kto traci i kto zyskuje posadę na Woronicza.
Z ustaleń dziennika wynika, że to kuzyn prezesa PIS, zatrudnił w telewizji publicznej również męża Beaty Fido. Krzysztof Wawrzyniak w lutym został wicedyrektorem Akademii Telewizyjnej, która zajmuje się m.in. szkoleniami. "Pan Janek kazał mi tu siedzieć" - miał szczerze wyznać Wawrzyniak pracownikom Akademii, którzy rozmawiali z dziennikarką "Gazety Wyborczej".
Rozstania i powroty
Z kolei sam Jacek Kurski przyjął do pracy Joannę Klimek, z którą wkrótce bierze ślub - twierdzi dziennik i wyjaśnia, że Klimek została najpierw zastępcą dyrektora biura koordynacji programowej, ale bardzo szybko awansowała na szefa. Jednak już w październiku ubiegłego roku, po dziewieciu miesiącach pracy, odeszła z TVP, a w grudniu znalazła zatrudnienie w innej państwowej spółce PGNiG.
- Po dziewięciu miesiącach pracy, a zarabiała ponad 20 tys. zł brutto, dostała trzymiesięczne wypowiedzenie i zapewne sześciomiesięczną pensję przysługującą z tytułu klauzuli o niepodejmowaniu pracy dla konkurencji - mówią gazecie dyrektorzy z Woronicza. Do tego dochodzi premia roczna, ale jej wysokość nie jest znana. TVP ujawnia tylko, że to kwota nie wyższa niż 35 tys. zł.
W styczniu nastąpił kolejny zwrot w karierze Klimek. Odeszła z PGNiG i ponownie pojawiła się na Woronicza, gdzie zajmuje się wiosenną ramówką.
Pustki w kasie
Choć sytuacja finansowa TVP nie jest najlepsza, prezes nie szczędzi swoim ludziom nagród - zauważa dziennik i podaje dane z biura prasowego telewizji publicznej: w ubiegłym roku Jacek Kurski nagrodził "208 osób fizycznych i podmiotów". Najwyższa nagroda to 35 tys. zł.
Były prezes TVP Juliusz Braun, a teraz członek Rady Mediów Narodowych zauważa, że kiedy Kurski obejmował swoją funkcję w styczniu 2016 roku to kasie telewizji było 100 mln zł, a teraz jest 200 mln zł debetu. W lipcu Kurski zaciągnął 300 mln zł kredytu, by wypłacić pensje pracownikom - przypomina gazeta.
"Gazeta Wyborcza"