"Taki nasz partyjny Don Juan". Korwin opowiada o Grzegorzu G.

Współpracownik Janusza Korwin-Mikkego Grzegorz G., który według informacji "Faktu" zarażał partyjne działaczki kiłą, zawiesił swoje członkostwo w partii "Wolność" - dowiedziała się WP. Nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów i czeka na koniec postępowania prokuratorskiego. Nam o G. opowiada jego szef.

"Taki nasz partyjny Don Juan". Korwin opowiada o Grzegorzu G.
Źródło zdjęć: © Facebook.com | Facebook
Michał Wróblewski

Grzegorz G. pochodzi z Krakowa, jest przyjacielem kandydata na prezydenta tego miasta Konrada Berkowicza, polityka partii "Wolność", której przewodniczy Janusz Korwin-Mikke. Według ustaleń "Faktu" G. miał świadomie zarażać kiłą działaczki ugrupowania, wykorzystując przy tym swoje zdolności do manipulacji i talent do uwodzenia. Sprawa jest w prokuraturze, a historia - wstrząsająca.

G. miał - jak informuje tabloid - na partyjnych imprezach "polować na swoje wybranki", romansować z kilkoma naraz, uprawiać z nimi seks i w konwekwencji - zarażać je syfilisem. Kobiety, które rozmawiały z "Faktem", twierdzą, że G. "chciał je zabić".

Korwin o G.: "Partyjny Don Juan"

Kim jest G., czym się zajmuje i skąd wziął się w partii? Próbowaliśmy zapytać o to jego przyjaciela, Konrada Berkowicza ("są w dobrych stosunkach niewątpliwie" - mówi nam Korwin), ale ten nie odpowiadał na nasze prośby o kontakt. Postanowiliśmy zadzwonić do samego lidera partii "Wolność".

- To taki partyjny Don Juan, bawidamek. Taką chorobę musiał gdzieś załapać, nie? - mówi WP Janusz Korwin-Mikke. Przyznaje, że rozmawiał z G. po publikacji "Faktu". - Zapewniał mnie, że to nieprawda, że świadomie zarażał kobiety. To, że "Fakt" tak napisał o Grzegorzu, o niczym nie świadczy, o mnie pisali kilka razy i zawsze nieprawdziwie - atakuje dziennik Janusz Korwin-Mikke i broni swojego podwładnego.

Czy G. spotkały jakieś konsekwencje ze strony partii? - dopytujemy Korwina. - Tak, zawiesił się jako członek partii - odpowiada lider "Wolności". Korwin-Mikke podkreśla, iż G. zrobił to nie dlatego, że przyznaje się do winy, tylko dla "pewnego porządku". - Czeka na wyniki postępowania prokuratorskiego, na razie żadnych dowodów na jego winę nie ma - mówi Korwin. Jak dodaje: - Naprawdę, ja się nie zajmuję tym, co robią w łóżku ludzie z mojej partii.

Jak trafił do "Wolności" G.? - Po prostu wziął się i zapisał. Jest z nami od dobrych kilku lat - mówi nam Janusz Korwin-Mikke. Lider "Wolności" dodaje, że "G. jest bardzo oddany partii, bardzo efektywnie pracuje i pomaga". Czym się zajmuje dokładnie? - Jako członek zarządu zajmuje się nadzorem nad prezydium, więc można powiedzieć, że kontroluje również mnie - mówi Korwin. - Z upodobania Grzegorz zajmuje się filmowaniem, jest operatorem w partii - dorzuca polityk.

Czy wie o statusie prywatnym G.? - Proszę pana, nie wiem kto u nas jest Żydem czy homoseksualistą - ucina Korwin.

Gdy pytamy lidera partii "Wolność" o kontakt do G. z pytaniem, czy może sam nie zechciałby przedstawić nam swojej wersji wydarzeń, ten ucina krótko: - Nie sądzę.

G. zajmie się prokurator

Kiłą bardzo łatwo zarazić drugą osobę. Ta nieleczona choroba weneryczna oprócz drastycznych zmian w okolicach narządów płciowych, prowadzi do uszkodzenia układu nerwowego, układu krążenia, kości, stawów oraz zaburzeń psychicznych. Jedna z rozmówczyń "Faktu" twierdzi: "Mam już późną kiłę i najprawdopodobniej zaatakowany układ nerwowy. Zanim zaczęłam się leczyć, nie mogłam już nawet chodzić.".

Art. 161 Kodeksu Karnego mówi o tym, że kto "wiedząc, że jest dotknięty chorobą weneryczną lub zakaźną, ciężką chorobą nieuleczalną lub realnie zagrażającą życiu, naraża bezpośrednio inną osobę na zarażenie taką chorobą, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".

W najbliższym czasie prokurator ma podjać czynności procesowe wobec G. Grożą mu zarzuty.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (455)