PolskaTajemnica śmierci Andrzeja Leppera

Tajemnica śmierci Andrzeja Leppera

W najnowszym numerze "Newsweek" docieka, jakie sekrety kryły się za drzwiami prywatnego pokoju Andrzeja Leppera i co, tak naprawdę, stało się 5 sierpnia 2011 r. w siedzibie Samoobrony.

Tajemnica śmierci Andrzeja Leppera
Źródło zdjęć: © PAP | Grzegorz Hawałej

Jak zaznacza tygodnik, bliscy Andrzeja Leppera nie wierzą w dobrą wolę i profesjonalizm śledczych. Brat Andrzeja, Antoni Lepper, uważa, że prokuratura gra na zwłokę. W jego opinii komuś zależy, by prawda nie wyszła na jaw. - Skoro rok to dla nich za mało, by wyjaśnić śmierć Andrzeja, to niech zostanie powołana specjalna komisja. Ja wymiarowi sprawiedliwości nie wierzę - mówi.

"Newsweek" przytacza też wypowiedź Mieczysława Łysego, wiceprzewodniczącego reżimowego Związku Polaków na Białorusi, który z Andrzejem Lepperem rozmawiał na dzień przed śmiercią. - Umówiliśmy się, że zdzwonimy się nazajutrz. Planowaliśmy konkretne rzeczy, Andrzej odpowiadał: "Nie, w tym terminie nie mogę, będę zajęty" albo: "Tak, ta godzina mi pasuje". Nic więc nie zapowiadało tragedii, ale przysięgam, że coś mnie tknęło i na pożegnanie zapytałem, czy wszystko u niego w porządku. Odpowiedział ze zdziwieniem w głosie: "Jasne, oczywiście, w największym. Wszystko gra" - wspomina.

Tygodnik zaznacza, że legendy, teorie i pytania dotyczące tego, co się stało, zaczęły się pojawiać natychmiast po odkryciu ciała. Większość od początku szła pod prąd ustaleniom prokuratury. Wielu znajomych Leppera zeznało w prokuraturze, że szef Samoobrony - na następny dzień lub jeszcze kolejny - był z nimi umówiony. Zaczęto też wiązać śmierć Leppera z serią tajemniczych zgonów jego współpracowników - w maju 2011 r. zmarł jego prawnik Ryszard Kuciński, miesiąc później powiesił się były doradca Wiesław Podgórski, zaś w lipcu 2011 r. w Moskwie zmarła Róża Żarska, adwokat Leppera.

Jak zaznacza tygodnik, prokuratura zapowiada, że jej opowieść o tym, co zaszło za drzwiami pokoju Leppera, nie będzie sensacyjna. Będzie to raczej nie opowieść o tym, co za drzwiami zaszło, ale - czego nie było. Jednocześnie "Newsweek" przytacza wypowiedź osoby biorącej udział w dochodzeniu: - Prokurator, umarzając dochodzenie, może powiedzieć tyle: nie ma żadnych dowodów, aby ktoś namawiał czy udzielał pomocy. A zdanie "nie ma dowodów" znaczy tyle samo, co "dowodów nie znaleziono". To nie brzmi dobrze. Teorie spiskowe na temat śmierci Andrzeja Leppera są nieuniknione, to może się ciągnąć latami. Prokuratura boi się jak ognia zarzutów o zaniedbania, niedoróbki, fuszerkę.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (208)