Wyniki wyborów prezydenckich w USA w niektórych miejscowościach były znane na wiele godzin przed otwarciem lokali wyborczych w reszcie kraju. Chyba że lokale w ogóle nie są otwierane, bo ich po prostu nie ma, jak w stanie Waszyngton. Z samego głosowania wykluczona jest spora rzesza Amerykanów - ok. cztery mln byłych więźniów, którzy choć są dziś na wolności, nadal nie mają prawa głosu. Kiedy poznamy triumfatora skomplikowanych amerykańskich wyborów, w których na koniec i tak może wygrać faworyt 538 elektorów, a nie zwycięzca wyborów powszechnych?