roman giertych(strona 17/46)

- Chińczyk, który nie dogotował nietoperza - tak w programie specjalnym Wirtualnej Polski mec. Roman Giertych odpowiedział na pytanie, kto ponosi odpowiedzialność za odwołane wybory prezydenckie w niedzielę 10 maja. - Przyczyną odwołania głosowania był koronawirus - sprecyzował adwokat oraz były polityk. Uznał, że przeprowadzenie wyborów - nawet gdyby Państwowej Komisji Wyborczej się to udało - w tym terminie byłoby "działaniem nierozsądnym". - Natomiast ten stan faktyczny nie został odzwierciedlony prawnie. Rada Ministrów nie podjęła decyzji o wprowadzeniu stanu nadzwyczajnego, który rozwiązałby wszystkie problemy prawne, a wybory zostałyby przesunięte prawdopodobnie na jesień - stwierdził Roman Giertych. Rozwiązania zastosowane przez obóz nazwał "schizofrenia prawną" i "wygibasami prawnymi". - Współczuję wykładowcom prawa konstytucyjnego, bo jak mają wytłumaczyć młodym ludziom, że według PKW 1 = 10. Przecież to jest sprzeczne z fundamentalną logiką prawa i życiową - dodał były wicepremier i szef MEN. W ocenie Giertycha, gdyby wicepremierowi Jackowi Sasinowi udało się doprowadzić do głosowania korespondencyjnego, to byłoby ono "kompletną farsą" i mogło wywołać niepokoje społeczne. - To już nie ma znaczenia. Przeprowadźmy te wybory w lipcu czy sierpniu, tak, aby suweren mógł wyrazić swoją wolę w wolnych demokratycznych wyborach - mówił gość WP.

Wciąż nie wiemy, kiedy odbędą się wybory prezydenckie 2020. Wielu ekspertów politycznych zastanawia się, co wydarzy się też w obozie Platformy Obywatelskiej. Małgorzata Kidawa-Błońska zostanie wymieniona na innego kandydata? - Wiem jedno: poparcie dla Małgorzaty Kidawy-Błońskiej jest w tej chwili bardzo słabe i tego już się nie da zmienić. Nie wyobrażam sobie, że w ciągu 2-3 miesięcy można by zmienić trajektorie poparcia kandydata, to jest bardzo wątpliwe i wydaje się być wręcz niemożliwe - stwierdził Roman Giertych w rozmowie z Wirtualną Polską. Kto zamiast Małgorzaty Kidawy-Błońskiej? - Na pewno Radek Sikorski byłby bardzo dobrym kandydatem, ale nie tylko on. Jest wielu działaczy, prezydentów miast, które mogłyby zaprezentować coś odrębnego - dodał.

Opozycja twierdzi, że prezydent Andrzej Duda zamilkł. Roman Giertych w programie specjalnym WP podzielił to zdanie. - On się włączał, kiedy PiS parł do wyborów majowych. Prowadził kampanię, ogłaszał, że popiera te wybory. W tej chwili zamilkł. Myślę, że dlatego, że sondaże są dla niego niekorzystne. Wszystko wskazuje na to, że będzie druga tura, a w niej przegra albo z Szymonem Hołownią, albo z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, albo nowym kandydatem Koalicji Obywatelskiej - mówił. Giertych radzi KO wyciągnąć wnioski z dotychczasowego przebiegu kampanii. - Są one oczywiste. Jeżeli pani Kidawie-Błońskiej zostaje parę procent poparcia, a jest szansa na zmianę kandydata, to powinno się z niej skorzystać. Jeżeli pani Kidawa-Błońska zajmuje miejsce za Krzysztofem Bosakiem, a jest przedstawicielką największej partii opozycyjnej, to znaczy, że nie ciągnie partii w górę. Radziłbym Małgorzacie Kidawie-Błońskiej zrezygnować i pozostawić miejsce dla kogoś, kto miałaby większe szanse konkurować w tej trudnej kampanii - podkreślił.

Roman Giertych ogłosił amnestię dla 10 pierwszych posłów, którzy przejdą z PiS do opozycji. - Jest spore zainteresowanie. Członkowie tej partii wiedzą, że kończy się czas rządów i rozliczenia, które przyjdą, będą miały bardzo poważny charakter. Wielu polityków PiS dystansuje się od Jarosława Kaczyńskiego. Widzą, że to jest szaleństwo. Jak będą próbować docisnąć kolanem wybory, to takich głosów będzie więcej - uważa. Były wicepremier nie chciał ujawnić szczegółów. - To tajemnica na równi ze spowiedzią - mówi. Adwokat skomentował również, dlaczego władza nie chce wprowadzić stanu klęski żywiołowej. - Pierwsza sprawa to wybory. Druga to działanie urzędów państwowych. Pytanie, czy nie byłaby zamrożona kadencja I prezes Sądu Najwyższego. PiS chce zmienić prof. Małgorzatę Gersdorf - twierdzi.

Znany adwokat skomentował słowa Andrzeja Dudy, który powiedział, że "jeżeli są warunki, by iść do sklepu, to można pójść na wybory". - Myślę, że się myli i przecenia znaczenie swojego urzędu. Picie i jedzenie jest niezbędne. Powodem zaangażowania PiS jest przeświadczenie, że nie mają dobrego kandydata albo nie poradzą sobie z sytuacją gospodarczą - mówi Roman Giertych. Mecenas uważa, że "PiS wydało pieniądze, które inne państwa zbierały na czarną godzinę". - Nie ma możliwości, aby Polacy poszli do urn 10 maja. To byłoby zbrodnią. Każdy samorząd, sędzia czy szef komisji wyborczej, który podejmie taką decyzję, będzie winny przestępstwa. Takie osoby będą później karane i będą siedzieć wiele lat w więzieniach - dodaje Giertych.

"Ogłaszam amnestię dla pierwszych 10 posłów PiS, którzy opuszczą klub parlamentarny i przejdą do opozycji. Mogą liczyć na moje zaangażowanie w obronę przed potencjalnymi zarzutami związanymi z ich dotychczasowym udziałem w tej grupie. Amnestia oczywiście nie dotyczy kierownictwa" - napisał na swoim profilu na Twitterze były wicepremier Roman Giertych. - Mam nadzieję, że nikt się nie zdecyduje na tak kompromitującego obrońcę - stwierdził w programie "Tłit" minister sprawiedliwości Michał Woś. - Nie jest to najlepszy dostępny prawnik na rynku - dodał. Odniósł się także do apelu kandydatki KO o bojkot wyborów.

Roman Giertych opublikował ironiczny wpis nt. gestu Joanny Lichockiej w Sejmie. Jego "bohaterem" był też Adam Bielan. - Nic takiego nie powiedziałem, to przykład fake newsa. Dobrze by było, żeby Roman Giertych dodał jakiś emotikon, jeśli sili się na ironię. Bo to nieprawda - komentował w programie "Tłit". Jak dodał, "Lichocka wykonała gest, który nie powinien mieć miejsca". - Ale pamiętajmy o kontekście: była bardzo brutalnie obrażana przez młodych mężczyzn z PO. Następnego dnia przeprosiła. W przeciwieństwie do Kingi Gajewskiej, która pokazała dużo gorszy gest - podrzynania gardła wobec wyborców PiS - wskazał Bielan.

Mecenas Roman Giertych zeznawał we wtorek przed Izbą Dyscyplinarną, którą później w dyskusji z ministrem Kaletą nazwał "niby sądem" . - Jeżeli pan mecenas Giertych uważa, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem, to dlaczego stawiał się przed tą izbą? Dlaczego poszedł do "nie-sądu"? - pytał Piotr Mueller w programie "Tłit". Rzecznik rządu dodał, że Gietrych zdaje sobie sprawę z tego, że nie może sobie pozwolić na zbyt wiele, bo "też mogą czekać na niego jakieś określone konsekwencje".

Roman Giertych stawił się przed Izbą Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. Mecenas podczas swojego wystąpienia mówił m.in. o "zastraszaniu", sędzim Pawle Juszczyszynie i "marnotrawstwie" Polskiej Fundacji Narodowej. Gdy jeden z sędziów zwrócił mu uwagę, zareagował nerwowo. - Gdyby pan był sądem, mógłby mnie pan upominać. Ponieważ nie jest pan sądem, nie może pan tego robić - uznał Giertych. Po tej wypowiedzi zarządzono przerwę. Z sali rozległy się okrzyki "hańba".

"Wciąż nie wiemy, czy pan Śmiszek będzie kandydatem na prezydenta, a pan Biedroń na pierwszą damę, czy na odwrót" - napisał na Twitterze mecenas Roman Giertych. Co na to Włodzimierz Czarzasty? - Przyzwoici nie pamiętają czegoś, co kompromituje innych. Ten dowcip w ustach gościa, który założył LPR, ma ultraprawicowe poglądy... - to tkwi w duszy. Jeśli ktoś jest nietolerancyjny, homofobiczny, jeśli ktoś ma źródła w takiej najbardziej skrajnej prawicy, to się z tego nie wyrwie - bez względu na to, jakie maski będzie zakładał. To, co robi, jest niegrzeczne i niesmaczne - stwierdził w rozmowie z WP.