Giertych pozwie prokuratora Sadusia. Z klientem żąda 250 tys. zł.
Roman Giertych przekazał w mediach społecznościowych, że w imieniu dr. Leszka Czarneckiego pozwie prokuratora Marcina Sadusia. Chodzi o użycie "kłamliwego sformułowania" w komunikacie.
Roman Giertych poinformował na Twitterze, że w imieniu swojego klienta pozwie prokuratora Marcina Sadusia za użyte w czwartkowym komunikacie "kłamliwe sformułowanie odnoszące się do przegranej w czwartek przez prokuraturę sprawy".
Mecenas dodał, że będzie się domagał razem dr Czarnecki 250 tysięcy złotych na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy oraz przeprosin.
Komunikat prokuratoria Marcina Sadusia
"Sąd Okręgowy w Warszawie, w sprawie Leszka Czarneckiego uchylił, zażalone przez obrońców postanowienia Prokuratury o zabezpieczeniu majątkowym, ustalając, że nie jest on podejrzanym, a zarzuty nie zostały uprawdopodobnione. Gratuluję współobrońcom" - napisał na Twitterze mecenas Jakub Wende, współobrońca Leszka Czarneckiego.
Zobacz też: Polska winna problemom? Ochojska o "akcji" Łukaszenki
Do wyroku sądu odniosła się także Prokuratora Regionalna w Warszawie. "Czwartkowa decyzja Sądu Okręgowego w Warszawie o uchyleniu zabezpieczeń o wartości ponad 200 mln złotych na majątku Leszka Cz., podejrzanego o popełnienie oszustw na szkodę klientów Idea Bank S.A. oraz wyrządzenie bankowi szkody w wielkich rozmiarach jest błędna" - powiedział rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie prok. Marcin Saduś w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
"Co szczególnie bulwersujące, sąd wyszedł poza swoje kompetencje wynikające z Kodeksu postępowania karnego, orzekając, że Leszek Cz. rzekomo nie posiada w śledztwie statusu podejrzanego" - wskazał Saduś.
Dodał on również, że w ocenie prokuratury stwierdzenie sądu dotyczące statusu w śledztwie Leszka Czarneckiego jest "pozbawione jakiegokolwiek znaczenia procesowego".
"Zgodnie z Kodeksem postępowania karnego to wyłącznie prokurator decyduje o uznaniu danej osoby za podejrzanego. Podejrzany uzyskuje taki status w momencie sporządzenia przez prokuratora postanowienia o przedstawieniu zarzutów. Dokument taki w stosunku do Leszka Cz. został sporządzony. Tego statusu nie kwestionowały również sądy rejonowe i okręgowy, orzekając w przedmiocie tymczasowego aresztowania Leszka Cz. w związku z jego ukrywaniem się przed organami ścigania" - tłumaczył Saduś.
Prokurator dodał jednak, że do ogłoszenia zarzutów Leszkowi Czarneckiemu nie doszło, ponieważ - według prokuratury - ukrywa się on przed organami ścigania. "Podkreślić należy, że podejrzany co najmniej od 10 września 2020 r. wie, że prokuratura zamierza ogłosić mu zarzuty popełniania przestępstw. W tym czasie m.in. udzielał wywiadów prasowych, w których wprost wyrażał swoje stanowisko dotyczące prowadzonego postępowania oraz nie krył, że +zdecydował się, że lepiej wyjechać z kraju i tam czekać na rozwój sytuacji. Od momentu powzięcia wiedzy o wydanym postanowieniu o przedstawieniu zarzutów do chwili obecnej nie wyraził woli stawiennictwa" - poinformował Saduś.
Ocenił też, że czwartkowe orzeczenie Sądu Okręgowego w Warszawie to kolejna decyzja "utrudniająca postępowanie karne". "Wcześniej sąd nie wyraził zgody na tymczasowe aresztowanie Leszka Cz., co uniemożliwiło wystawienia za podejrzanym listu gończego" - powiedział.
"W obecnej sytuacji wskutek skandalicznego działania sądów postępowanie przeciwko Leszkowi Cz. jest skrajnie utrudnione. Sytuacja ta pozostanie nie bez wpływu na możliwość dochodzenia ewentualnych odszkodowań przez pokrzywdzonych w aferze GetBack" - zaznaczył.
"Niestabilne i chaotyczne orzecznictwo w tej sprawie zasługuje na skrajnie negatywną ocenę. Uniemożliwienie rozpoznania na sali sądowej sprawy osoby podejrzanej o gigantyczne oszustwa to działanie typowe dla adwokata, a nie niezawisłego sądu" - dodał prok. Marcin Saduś
Źródło: Twitter, PAP