Janusz Kowalski(strona 5/1)

Janusz Kowalski, po ponownym wejściu do rządu, deklaruje zmianę podejścia w ocenie premiera. Polityk Solidarnej Polski właśnie z powodu krytyki pod adresem Mateusza Morawieckiego został odwołany ze stanowiska wiceministra aktywów państwowych. Wtedy to nie zmieniło jego postawy. Jeszcze kilka tygodni temu wzywał premiera do honorowego odejścia ze stanowiska. Nowy wiceminister rolnictwa o relacje z premierem był pytany w programie "Tłit" Wirtualnej Polski. - Spory zostawiliśmy za sobą i patrzymy się w przyszłość. Europę nawiedziły dwa nieszczęścia. Przede wszystkim wojna, wywołana przez Rosjan wspieranych przez Angelę Merkel, gdzie w drużynie grał Donald Tusk. Z drugiej strony inflacja. I nie możemy dołożyć do tego trzeciego nieszczęścia, czyli rządów Donalda Tuska. Totalna opozycja jest teraz naszym głównym wrogiem - mówił Kowalski.

Ostra wymiana zdań między nowym wiceministrem rolnictwa a liderem Agrounii. Janusz Kowalski z Solidarnej Polski i Michał Kołodziejczak byli gośćmi porannego pasma Wirtualnej Polski: pierwszy programu "Tłit" a drugi programu "Newsroom". Choć w oddzielnych rozmowach, zarzucili się wzajemnymi oskarżeniami. - Michał Kołodziejczak nie jest żadnym rolnikiem. Jest produktem marketingowym TVN. Chwali się telefonem, samochodem i udaje rolnika. Dziś negocjuje swoje miejsce na liście PO, bo zdaje sobie sprawę z tego, że nie reprezentuje polskiej wsi - oceniał Kowalski. - Kłamstwa i oszczerstwa. Janusz Kowalski jest zwykłym prowokatorem. Tylko po to został wybrany na wiceministra, żeby robić takie prowokacje. Jestem rolnikiem i występuje tu też w roli polityka. Kowalski ośmiesza parlamentaryzm i ośmiesza Polskę - odpowiadał Kołodziejczak.

W niedzielę wieczorem w Al. Jerozolimskich w Warszawie auto Służby Ochrony Państwa miało kolizję z innym samochodem. Pasażerami auta SOP byli Zbigniew Ziobro z żoną i synem. Nikomu nic się nie stało. Czy minister powinien jeździć służbową limuzyną z rodziną? M.in o to pytaliśmy w programie "Tłit" posła Solidarnej Polski Janusza Kowalskiego. - Nie mam wiedzy, z kim jechał minister Ziobro. Nie widzę żadnych problemów w tym, żeby wykonywać obowiązki w tej formule - tłumaczył Kowalski. - Nie miałem kontaktu z Zbigniewem Ziobrą. Też byłem uderzony kilka tygodni temu w tamtym miejscu w tył samochodu i sprawca zbiegł. Mam nadzieję, że nikomu nic się nie stało - mówił.

Janusz Kowalski, choć już raz musiał odejść z rządu, znów obejmie tekę wiceministra. Wówczas o jego dymisji miała zdecydować nadmierna krytyka premiera. Dziś, choć premiera wciąż krytykuje, Kowalski zaczyna pracę w Ministerstwie Rolnictwa. W programie "Tłit" Wirtualnej Polski o to, czy zmiana narracji posła Solidarnej Polski wobec Mateusza Morawieckiego jest możliwa i co sprawiło, że Kowalski wraca do rządu, pytaliśmy Radosława Fogla z PiS. - To on doprowadził do powstania grupy prawników w PGNiG. Doprowadził do tego, że jako Polska, jako Skarb Państwa, odzyskaliśmy od Gazpromu należne nam pieniądze. Zadania z zakresu rolnictwa będzie mu wyznaczał wicepremier Kowalczyk. Oczekuję od niego takiej samej determinacji, takiego samego zaangażowania jak wtedy. To, że w rządzie są mini rekonstrukcje, nie jest niczym nadzwyczajnym, - tłumaczył Fogiel.

Poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski napisał w środę na Twitterze: "I wszystko jasne. Wybory w 2023 r. będą nie tylko bitwą o zachowanie polskiej suwerenności w UE, którą PO Tuska chce oddać Brukseli i Berlinowi. Wybory w 2023 r. będą też bitwą o to, czy w Polsce będzie można zabijać nienarodzone dzieci i czy homoseksualiści dostaną prawo adopcji". To reakcja na deklarację Donalda Tuska o wprowadzeniu zgody po przejęciu władzy na aborcję do 12. tygodnia ciąży. - Pan poseł Kowalski powinien udać się do specjalisty. Każda wypowiedź Donalda Tuska wywołuje w nim niezdrowe podniecenie - stwierdził w programie "Tłit" Marcin Kierwiński z PO. - PiS będzie chciał przerzucić ciężar kampanii wyborczej na sprawy obyczajowe, bo bardzo to lubi, ale nie mam wątpliwości, że ta kampania wyborcza będzie o tym, jak walczyć z inflacją, jak doprowadzić do tego, by w Polsce było za co ogrzać swoje mieszkanie. To sprawy gospodarcze będą najważniejszym tematem. PiS mimo że będzie chciał od tych spraw uciekać, będzie musiał się liczyć z konsekwencjami swoich decyzji - dodał poseł opozycji.

Poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski napisał w mediach społecznościowych, że "W Olsztynie startuje niemiecka najważniejsza inwestycja polityczna w Polsce". Polityk nawiązał w ten sposób do Campusu Polska Przyszłości, organizowanego przez Rafała Trzaskowskiego, który - jak sugeruje Kowalski - ma być finansowany przez niemieckie fundacje. Klaudiusz Michalec z WP poprosił o komentarz w tej sprawie m.in. prezydenta Warszawy. - Większość tych fundacji, które nas wspierają, to fundacje amerykańskie. Tych partnerów jest ponad 20. No, ale to jest stara śpiewka, bo dziś PiS szuka wroga - mówi Rafał Trzaskowski. Podobnie uważa Sławomir Nitras, jeden z organizatorów Campus Polska, który stwierdził, że to właśnie "Solidarna Polska powstała za niemieckie pieniądze". Więcej w materiale wideo.

W jednej z ostatnich wypowiedzi Janusz Kowalski z Solidarnej Polski stwierdził, że jeśli Polska nie otrzyma środków na Krajowy Plan Odbudowy, to będzie to wina Rafała Trzaskowskiego. Według Kowalskiego prezydent Warszawy rozmawiał o tym podczas swojego ostatniego spotkania z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. - Pan poseł Kowalski nie rozumie rzeczywistości. To jest człowiek, który ma kłopot z realną oceną rzeczywistości, pozwalając sobie na tego typu komentarze - powiedział w programie "Tłit" Wirtualnej Polski europoseł PO Bartosz Arłukowicz. Mateusz Ratajczak dopytywał, dlaczego samorządowiec, jakim jest Rafał Trzaskowski, porusza podczas spotkania z szefową KE temat KPO. - Dlatego, że ma do tego kompetencje. Dlatego, że potrafi rozmawiać z partnerami europejskimi i ma do tego pełne prawo i Januszowi Kowalskiemu nic do tego (…). Rafał Trzaskowski dzisiaj zarządza wielkim miastem w którym mamy tysiące uchodźców, które przeszły ciężką pandemię i ma prawo szukać pomocy w Komisji Europejskiej - przekonywał europoseł PO.

Poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski, który został odwołany z roli sekretarza stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych w 2021 roku, może wrócić do rządu - wynika z nieoficjalnych doniesień. Polityk miałby odpowiadać za energetykę i unijną politykę klimatyczną. O pojawiające się plotki zapytaliśmy Jacka Ozdobę, partyjnego kolegę Kowalskiego. - Tego typu decyzje zapadają w gronie liderów Zjednoczonej Prawicy. Nie potwierdzam i nie zaprzeczam - powiedział w programie "Newsroom" WP. Podkreślił, że "w polityce często jest tak, że mówi się o czymś, co później nie następuje". Wcześniej doniesienia skomentował rzecznik rządu Piotr Mueller. - Takich decyzji premier jeszcze nie podjął - przekazał.

Poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski, który został odwołany z roli sekretarza stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych w 2021 r., może wrócić do rządu - wynika z nieoficjalnych doniesień. Kowalski miałby odpowiadać za energetykę i unijną politykę klimatyczną. - To są "deale". Oni robią "deale", bo dla nich najważniejsze jest zachowanie władzy. Są w desperacji, większość parlamentarna jest bardzo krucha. Ziobro ich po prostu szantażuje. To jest koń trojański Putina w UE, facet, który kompletnie nie szanuje praworządności. Jest ministrem sprawiedliwości, a chciałby, żeby wszędzie było bezprawie. Dla mnie to jest szokujące, że tego typu człowiek w tak trudnej sytuacji będzie odpowiadał za ważne sprawy dotyczące energetyki - komentował w programie "Tłit" europoseł, współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń. - Przed Polską stoi fundamentalne, dziejowe zadanie uniezależnienia się od Rosji, jeśli chodzi o energię. Za to będzie odpowiadał Janusz Kowalski? Dożyliśmy czasów, że ten Janusz będzie odpowiadał za coś takiego? W głowie mamy odpowiedź, czy to jest racjonalne czy nie - dodał Biedroń.