jacek sasin(strona 15/30)

Ogłoszono, że Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych już drukuje karty do głosowania. Jednak wg. "Faktu" pracownicy PWPW nic o tym nie wiedzą. - Trudno mi się odnosić do jakiś plotkarskich artykułów, na zasadzie "jedna pani drugiej pani", ktoś kogoś zapytał, ktoś czegoś nie wie, to nie jest poważne. PWPW otrzymała dokładnie w tym samym dniu co Poczta Polska decyzję pana premiera nakazującą rozpoczęcie druku kart wyborczych i z tego co wiem, ten druk trwa - przekonywał w programie "Tłit" Jacek Sasin. Zapewnił, że pakiety wyborcze będą roznosić je w takim terminie, by trafiły one przed datą wyborów. Jeżeli natomiast pakiety będą rozesłane do wyborców, a Sejm nie zdoła odrzucić ewentualnego sprzeciwu Senatu wobec ustawy o głosowaniu korespondencyjnym? - Te pakiety nie będą mogły być użyte, nie będą miały żadnej legitymacji prawnej oczywiście - powiedział Sasin. - Wybory są faktem. Niezależnie, czy ta ustawa wejdzie w życie, czy nie, przed rozstrzygnięciem, czy wejdzie w życie, obowiązuje nas dziś zarządzenie marszałka Sejmu, że wybory mają odbyć się 10 maja - podkreślił. Jacek Sasin był także pytany, czy będą karani ci, którzy np. nie zwrócą pakietu nawet niewykorzystanego. - Są oczywiście przepisy mówiące o przestępstwach przeciwko wyborom. Jeśli ktoś rzeczywiście chciałby użyć tego pakietu w celu niezgodnym z prawem, to oczywiście jest to w prawie opisane, ale ja nie chciałbym w tej chwili takiej analizy prawniczej przeprowadzać - mówił. Przyznał, że nie dopuszcza myśli, żeby mogło nie dojść do wyborów 10 maja. - To oznaczałoby kompletny chaos - stwierdził.

- To są decyzje, które podejmuje zarząd Poczty Polskiej, to są jego decyzje. Z tego, co wiem jako minister nadzorujący Pocztę Polską, zarząd ma zamiar przedstawić pracownikom, którzy będą brali udział w akcji roznoszenia pakietów wyborczych, propozycję dodatkowego wynagrodzenia za tą pracę - przyznał w programie "Tłit" Jacek Sasin. Zapytany o silne konflikty w samej Poczcie Polskiej i różnicę zdań dotyczących wyborów, powiedział, że niezależnie od poglądów, jest obowiązek przestrzegania prawa. - Pocztowcy to ludzie odpowiedzialni, którzy wielokrotnie pokazywali, że dobro państwa jest dla nich ważne i myślę, że będzie tak samo - stwierdził. Podkreślił, że nie można w państwie demokratycznym uzależniać przeprowadzenia demokratycznych procedur, wyborów od tego, czy się to komuś podoba, czy się nie podoba - podsumował Sasin.

- Niestety mamy teraz sytuację taką, że opozycja chce odebrać Polakom prawo do tego, żeby decydować, kto będzie prezydentem na następną kadencję. Chcą doprowadzić do destabilizacji państwa. Tylko musimy działać o inne przepisy prawa i działamy i poczta działa w oparciu o decyzję pana premiera - mówił Jacek Sasin w programie "Tłit", komentując złożenie zawiadomienia do prokuratory na żądanie przez Pocztę Polską spisu wyborców. Odniósł się także do działań Senatu ws. wyborów. - Ja rozumiem, że Senat ma prawo przez ten miesiąc tą ustawą się zajmować i tego nie kwestionuję. Ale jest jeszcze kwestia pewnej odpowiedzialności za państwo i bezpieczeństwo obywateli - stwierdził Sasin. Dodał, że ta odpowiedzialność powinna dotyczyć wszystkich polityków, niezależnie, czy rządzą, czy są w opozycji. - Widać, że politycy opozycji uważają, że ich odpowiedzialność za państwo nie dotyczy, że oni mają to gdzieś i przede wszystkim realizują swój partyjny interes - dodał.

- W tej chwili nie ma żadnych podstaw, żeby wprowadzić ani stan klęski żywiołowej, ani stan wyjątkowy, ani żaden inny stan nadzwyczajny. To są sytuacje bardzo dokładnie opisane w konstytucji i ustawach. Nie istnieją żadne przesłanki, żeby którykolwiek stan został wprowadzony - powiedział w programie "Tłit" Jacek Sasin. - To opozycja cały czas nawołuje, żeby wprowadzać stany nadzwyczajne. Nie może się co prawda zdecydować, bo raz mówi o stanie wyjątkowym, raz o stanie klęski żywiołowej. To są oczekiwania opozycji w tej chwili, które są formułowane od kilku tygodni - podkreślił. Dodał jednak, że "jeśli by założyć, że doszłoby do gigantycznego kryzysu państwa, związanego z tym, że na początku sierpnia wygasa kadencja prezydent RP, nie zostałby wybrany prezydent a jednocześnie nie ma żadnych przepisów, które pozwalałyby zastąpić prezydenta, to w tym konkretnym przypadku to byłby prawdziwy kryzys państwa".

Trwają rozmowy opozycji i Jarosława Gowina, co zrobić z wyborami 2020. - Mamy na stole dwa rozwiązania: dotyczące uczciwych wyborów w 2021 roku lub nieuczciwy plan, którego symbolem jest Jacek Sasin. Władza na etapie przygotowań łamie konstytucję i prawo. Każdy Polak musi sobie odpowiedzieć, czy głosowanie nie zostanie sfałszowane - powiedział Marcin Kierwiński. Polityk PO nawiązał również do odpowiedzialności wicepremiera Sasina. - On złożył donos sam na siebie i swojego szefa Mateusza Morawieckiego. Jeżeli mówi, że zlecił drukowanie kart wyborczych, nie mając do tego żadnego umocowania prawnego, to przekracza swoje uprawnienia. Przez bałagan PiS nie ma żadnych przepisów, które pozwoliłyby przeprowadzić wybory prezydenckie 10 maja.

Kilka dni temu doszło to nocnej narady kluczowych polityków Prawa i Sprawiedliwości. Beata Szydło zdradziła nam kulisy rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim. - Prezes, tak jak wszyscy politycy kierownictwa PiS, podziela zdanie, że te wybory powinny odbyć się w konstytucyjnym terminie - mówiła była premier w programie "Tłit". Eurodeputowana PiS w rozmowie z Michałem Wróblewskim podkreślała, że wybory korespondencyjne będą bezpieczne. Dodała, że "potrzebujemy dziś w Polsce stabilności politycznej, jak najszybszego zamknięcia kampanii wyborczej i zajęcia się tym co najważniejsze: miejscami pracy, gospodarką i bezpieczeństwem".

- Poddałem się testowi na koronawirusa, tak jak wszyscy, którzy uczestniczyli w posiedzeniu Rady Ministrów z udziałem ministra Wosia - poinformował w programie "Tłit" wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Nie chciał odnosić się do wpisu Donalda Tuska na Twitterze, który komentując badanie członków rządu na obecność koronawirusa, stwierdził: "Łatwiejszy i szybszy dostęp do testów dla ludzi władzy niż dla chorych i lekarzy to oblany test z przyzwoitości i demokracji". - Nie będę zniżał się do tego poziomu. Niestety, jak widać pan Donald Tusk ponad to wszystko, co się teraz dzieje, stawia swoje frustracje polityczne i chęć zaistnienia politycznego - stwierdził Sasin. - Są, i to trzeba sobie jasno powiedzieć, pewne kluczowe dla funkcjonowania państwa obszary. To są pracownicy służby zdrowia, to są funkcjonariusze służ państwowych, i to są również najwyżsi funkcjonariusze państwowi, którzy w tej chwili kierują działaniami państwa. Wszyscy ci, którzy uważają, że Polska poradzi sobie teraz bez rządu, to są osoby całkowicie nieodpowiedzialne - tłumaczył.

- Została zawieszona z powodu emocjonalnych i nieodpowiedzialnych wypowiedzi. Wymagamy od osób, które pełnią funkcje publiczne, aby nie ulegały panice, nie kolportowały nieprawdziwych, niesprawdzonych informacji, czy osądów, bo dzisiaj potrzeba spokoju, zimnej krwi i merytorycznego, pozbawionego emocji działania. To dotyczy wszystkich osób, od prezydenta, premiera, ministrów, po osoby, które kierują tak kluczowymi dzisiaj obszarami życia jak szpitale - tak wicepremier Jacek Sasin tłumaczył w programie "Tłit" zawieszenie w prawach członka PiS byłej posłanki tego ugrupowania Bernadety Krynickiej. Przypomnijmy, że Krynicka, która jest obecnie pracownicą szpitala w Łomży, skrytykowała decyzję o przekształceniu tej placówki w jeden z 21 jednoimiennych szpitali zakaźnych w Polsce. "Ten szpital jest nieprzygotowany pod żadnym względem. Nie mamy sprzętu, środków ochrony indywidualnej. Personel jest nieprzeszkolony i nawet o tym nie wie. To tak, jakbyśmy wysłali żołnierzy z pięściami na czołgi” - napisała na swoim profilu Krynicka.

- W tej chwili nie ma takiej dyskusji, nie mamy w zamiarze, aby ograniczać politykę społeczną. Pieniądze na prowadzone programy społeczne są zabezpieczone w budżecie - odparł wicepremier Jacek Sasin pytany, czy rząd nie stoi przed dylematem: ratować gospodarkę czy programy społeczne, takie np. jak 500 plus. - Jesteśmy dobrze przygotowani do tego, by sprostać sytuacji, przed którą obecnie stoimy. Mamy na ten rok, po raz pierwszy od 30 lat, zrównoważony budżet - zapewnił wicepremier. Przyznał jednak, że nie uda się zapewne rządowi zneutralizować wszystkich skutków gospodarczych epidemii koronawirusa w naszym kraju.

Kiedy pakiet dla biznesu, dotyczący redukowania skutków epidemii koronawirusa, wejdzie w życie? - pytał Marek Kacprzak w programie "Tłit" wicepremiera, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. Wicepremier tłumaczył, że pakiet ten trafi 25 marca pod obrady Sejmu, a następnie zostanie przesłany do Senatu. - To są kwestie, które musi rozwiązać Kancelaria Sejmu, kierownictwo parlamentu - odparł Jacek Sasin dopytywany, jak ma się to do zapisów rozporządzenia o zagrożeniu epidemicznym, które zabrania zgromadzeń powyżej 50 osób. - Nie możemy zmienić ustroju państwa, nie możemy zmienić systemu prawnego - dodał, tłumacząc, że nie ma innej możliwości przyjęcia pakietu dla biznesu. - Osoby, które pełnią funkcje publiczne, muszą podejmować ryzyko dla dobra obywateli - stwierdził.