- Ja trochę w tym temacie siedzę, w tych liczbach siedzę, więc myślę, że to, co jest realne, to jest obniżenie dzisiaj ceny benzyny o złotówkę na litrze. Wydaje mi się, że obniżenie jej o trzy złote na litrze, czyli tak jak sugeruje pan premier Tusk, raczej nie ma pokrycia w realiach - stwierdził gość programu "Tłit" Adrian Zandberg z Partii Razem, poseł Lewicy, pytany o słowa Donalda Tuska. Lider PO w wywiadzie dla serwisu natemat.pl stwierdził, że gdyby teraz rządził, to paliwo staniałoby do 5,19 zł za litr. - Mniej mnie interesuje przepychanie się z panem Tuskiem, bardziej mnie interesuje to, żebyśmy skończyli z sytuacją, w której za drożyznę, za inflację, koszt ponoszą ludzie, którzy utrzymują się z pracy, natomiast korzystają na tym wielkie korporacje. I żeby była jasność, to nie jest tylko przypadek pana Obajtka, to nie jest tylko przypadek Orlenu. Kiedy zacząłem o tym mówić, zgodny chór mnie zaatakował, z jednej strony dosyć ortodoksyjnych neoliberałów, a z drugiej strony takiej grupy, którą ja sobie roboczo nazywam pisowskimi pieczeniarzami, czyli grupy takich okołopisowskich liderów opinii, którzy cokolwiek by rząd zrobił, to oni są tego zwolennikami. Jak rząd zmieni zdanie, to oni również - mówił Zandberg. - Oni zaczęli mówić, że to o czym mówię, to jest radykalizm. Ja ich informuję, że nie dalej niż w czwartek, prezydent Stanów Zjednoczonych, wystosował list do korporacji paliwowych, amerykańskich, w którym przedstawia bardzo podobne zarzuty do tych, o których my mówimy w odniesieniu do polskiego sektora paliwowego. Uważa, że mają w tym momencie nadmiarowe zyski i że wykorzystują sytuację kosztem milionów ludzi i że to nie jest okej - dodał. Tłumaczył, że nie ma w tym nic dziwnego, że wielkie korporacje kierują się maksymalizacją zysków. - Ale państwo jest od tego, żeby, kiedy przyjdzie taka potrzeba, nałożyć uzdę i to jest ta sytuacja, w której znajdujemy się dzisiaj - dodał. Wyjaśnił, że w przypadku spółek paliwowych w Polsce, Skarb Państwa jest hegemonem i ma narzędzia, by wpłynąć np. na zarząd Orlenu i wymusić "bardziej odpowiedzialną społecznie politykę cenową". - Myślę, że to jest trochę taki test dla pana premiera Morawieckiego, czy to realnie on, czy prezesi takich spółek jak Orlen w Polsce rządzą - stwierdził Adrian Zandberg.