RELACJA ZAKOŃCZONA

    Senyszyn o wyborze PiS. "Wrogowie musieli doradzić" [RELACJA NA ŻYWO]

    Joanna Senyszyn stwierdziła, że to wrogowie musieli PiS-owi doradzić Karola Nawrockiego. - Kaczyński bał się wystawić kogoś z partii, dlatego, że ten ktoś może by nie wygrał, ale zgarnąłby bardzo dużo głosów i wtedy przejąłby władzę i odsunąłby Kaczyńskiego od władzy - wyjaśniła w TVP Info. Kandydatka na prezydenta odniosła się także do sprawy mieszkania Nawrockiego. - Myślę, że to mieszkanie w ogóle ze względu na ten w pewien sposób sfałszowany akt notarialny nie jest jego. W związku z tym nie wiem, czy on w ogóle może je na jakikolwiek cel przekazywać, jeśli ono nie jest jego - powiedziała Senyszyn. Śledź relację na żywo w Wirtualnej Polsce.

    "Wrogowie musieli doradzić". Senyszyn nie gryzła się w język
    "Wrogowie musieli doradzić". Senyszyn nie gryzła się w język
    Źródło zdjęć: © PAP
    Najważniejsze informacje
    Relacja zakończona

    Dziękujemy. To wszystko w naszej relacji z wydarzeń na finiszu kampanii prezydenckiej.

    - To nie chce zostać prezydentem, nie nadaje się do tego. Nie mam do tego kompetencji - mówił w programie u Bogdana Rymanowskiego Krzysztof Stanowski.

    - No a bierzesz pod uwagę taką sytuację, że jednak ludzie tak cię polubili? Taką wzbudziłeś sympatię, że dostaniesz 5 proc. i co wtedy zrobisz? - pytał dziennikarz.

    - Byłby to kłopot. Byłby to duży kłopot, ponieważ Kanał Zero zacząłby być postrzegany jako może nierosnąca jakaś siła polityczna, ale jako taka potencjalna tląca się partia i już byłbym naznaczony tymi wyborami i goście, którzy by przychodzili do Kanału Zero, czy też osoby, które chciałyby współpracować z Kanałem Zero w jakikolwiek sposób, zastanawiałyby się, czy one właśnie piszą się na współpracę z Kanałem Zero, czy z partią zero. Nie mam zamiaru zakładać partii zero - wyjaśnił.

    - Rozmawiałem o tym z moim sztabem. Te dane osobowe politycy PiS podawali na lewo i prawo, ale nikt inny nie powinien tego podawać, dlatego ten wpis został usunięty - mówił Rafał Trzaskowski w Polsat News. Kandydat KO skomentował w ten sposób postępowanie, jakie wszczął wobec niego prezes UODO.

    Meta, będąca właścicielem Facebooka, w przesłanym PAP stanowisku poinformowała, że nie znalazła dowodów na zagraniczną ingerencję w reklamy, które według NASK, mogły być próbą ingerencji w kampanię wyborczą.

    "Każdy użytkownik, który chce publikować na naszych platformach reklamy związane z kwestiami społecznymi, wyborami lub polityką, musi przejść proces weryfikacji, aby potwierdzić swoją tożsamość oraz fakt, że rezyduje w kraju, w którym zamieszcza te reklamy. Z naszych ustaleń wynika, że administrator powiązany z tymi stronami potwierdził swoją tożsamość i znajduje się w Polsce. Nie znaleźliśmy żadnych dowodów na zagraniczną ingerencję" – przekazano w stanowisku przesłanym do PAP przez agencję PR Burson.

    Sławomir Mentzen, kandydat Konfederacji na prezydenta, skrytykował Donalda Tuska i Rafała Trzaskowskiego za ich deklaracje dotyczące niewysyłania polskich żołnierzy na Ukrainę. Według Mentzena, ich słowa są niewiarygodne.

    - Donald Tusk i Rafał Trzaskowski z uwagi na kampanię mówią, że nie wyślą żołnierzy na Ukrainę, nie wolno im wierzyć - ocenił Mentzen.

    Mentzen przypomniał, że Tusk w przeszłości wielokrotnie zmieniał zdanie, co podważa jego wiarygodność. - Ile razy Tusk mówił niegdyś, że nie pojedzie pracować do Brukseli? Tusk mówił, że zdymisjonuje każdego ministra, który zaproponuje podniesienie podatków, a potem podniósł chyba 26 różnych podatków i opłat. Po czym poznać, że Tusk kłamie? Nie dlatego, że jest rudy, zresztą już wypłowiał. To można poznać po tym, że on rusza ustami. Nie wierzcie mu w żadne słowo ws. żołnierzy - stwierdził Mentzen.

    - Bo jeśli spojrzycie na historię i naszego kraju i całej Europy na przestrzeni ostatnich 150 lat, to jest jedna rzecz, która powtarza się niczym refren. Zorganizowani pracownicy są potężną siłą wtedy, kiedy zaczynają działać, kiedy używają kartki wyborczej i samoorganizacji, żeby zmieniać wokół siebie świat. To właśnie zrobimy - mówił kandydat Razem na prezydenta.

    - Bo prawa nawet te, które dziś uznajemy za oczywiste. Te takie jak prawo do leczenia, prawo do emerytury, ośmiogodzinny dzień pracy, ciągle w wielu firmach w Polsce nie przestrzegane, ale jednak obowiązujące. Te prawa one nie wzięły się z prezentu, nikt ich nie dał ludziom w prezencie, one nie stały się przypadkiem, nie spadły z nieba. Te prawa trzeba było wywalczyć, tak jak niepodległość musieli wywalczyć bojowcy Polskiej Partii Socjalistycznej. Tak jak ośmiogodzinny dzień pracy, musieli wywalczyć strajkujący pracownicy, tak jak demokrację w Polsce musieli wywalczyć strajkujący stoczniowcy w Gdańsku, którzy zapalili iskrę, która rozeszła się na cały kraj. Tak i my wywalczymy sprawiedliwą społecznie Polskę - dodał.

    - Tych wszystkich spraw za polityków nie załatwi rynek, tych wszystkich spraw za polityków nie załatwią ani bogaci biznesmeni, którzy ją opłacają kampanie wyborcze, ani korporacje, ani, szczerze mówiąc także Unia Europejska, której duże kraje Niemcy, Francja same dzisiaj są w gospodarczych tarapatach. Tę rolę musi wziąć na siebie sprawne, aktywne i silne polskie państwo - mówił Zandberg.

    - I dlatego bardzo, bardzo złą rzeczą, która działa się w tej kampanii wyborczej, było to, że najpierw mało zaskakująco do gry wszedł pan Mentzen, który jest zwolennikiem państwa słabego państwa. Minimum państwa, które nie bierze za nic odpowiedzialności, ale potem w licytację z panem mecenasem, kto szybciej zwinie polskie państwo? Kto szybciej z polskiego państwa zrobi państwo minimum. Weszli kandydaci i Platformy, i PiS-u, bo uwierzyli, bo uwierzyli, że to będzie dla nich wyborcze opłacalne i Trzaskowski, i Nawrocki zaczęli opowiadać jakieś dyrdymały o tym, że trzeba chronić biedne staruszki przed podatkiem antyspekulacyjnym - kontynuował.

    Spotkanie Adriana Zandberga w Krakowie.

    Mnie prywatne media nie kochają. Tych wieców, tych tysięcy osób, tak jak dzisiaj tutaj nie zobaczycie w platformerskim TVN24 i nie zobaczycie w pisowskiej Telewizji Republika. Warszawski salon co i rusz wypisuje w Gazecie Wyborczej oburzone artykuły, jak w ogóle śmiem kandydować. A was i tak tutaj są tysiące - powiedział Adrian Zandberg podczas spotkania w Krakowie.

    - Można nie mieć poparcia multimilionerów, można nie mieć poparcia wielkiego biznesu, ale to nie jest potrzebne, kiedy są z tobą tysiące zwykłych, ciężko pracujących ludzi - dodał.

    - Myślę, że to mieszkanie w ogóle ze względu na ten taki no w pewien sposób sfałszowany akt notarialny nie jest jego. W związku z tym nie wiem, czy on w ogóle może je na jakikolwiek cel przekazywać, jeśli ono nie jest jego - powiedziała Senyszyn, odnosząc się do zamiaru sprzedania mieszkania przez Nawrockiego.

    - Moim zdaniem to mieszkanie to powinno po prostu wrócić do zasobów komunalnych miasta, a nie na cele charytatywne - dodała.

    - Ja się to zastanawiałam, czy kontrkandydaci robią słusznie w czasie debaty zadając mu tyle pytań. Dlatego, że on był znakomicie przygotowany i on mówił do swojego elektoratu i właściwie mnie się wydaje, że tu trzeba było jednak zastosować taką metodę, jak w starożytności skazać go na zapomnienie - stwierdziła Senyszyn.

    - Nikt nie powinien mu zadawać żadnego pytania, dlatego że wtedy nie miałby okazji znowu odwracać kota ogonem - dodała.

    - Czy uważał (Jarosław Kaczyński - przyp.red,), że ten elektorat PiS jest tak zdeterminowany i tak pełen zaufania do partii, że to nie ma żadnego znaczenia, bo przez te lata przekonaliśmy się w zasadzie, że te wszystkie afery po elektoracie to spływały jak po kaczce, prawda? - mówiła Senyszyn, odnosząc się do wyboru Karola Nawrockiego.

    - 15 października to przecież nie politycy ułożyli, tylko wyborcy tak ułożyli dlatego, że mimo wszystko PiS miał najlepszy wynik. Co jest dla mnie szokujące. No ale teraz chyba poszedł złą drogą, dlatego, że już takiego sobie kandydata wybrał, że ja jako specjalista od marketingu politycznego uważam, że to wrogowie musieli PiS-owi doradzić tego Nawrockiego. Osobę o tak szemranej jakiejś przeszłości życiorysie, znajomościach - mówiła Joanna Senyszyn w TVP Info.

    - Myślę, że chodziło o to, żeby nie wystawić nikogo z partii. Dlatego, że prezesowi Kaczyńskiemu najbardziej zależy na tym, żeby być szefem partii. On się w tym realizuje. On chyba nawet nie bardzo lubił być premierem. On chciał być szefem partii, zarządzać, dysponować, mieć władzę. Również partii nie rządzącej, dlatego że to też przecież są ogromne pieniądze 20 milionów rocznie, więc jest czym zarządzać. No a poza tym, no to, co zrobili ze spółkami Skarbu Państwa przez 8 lat? No to przecież to też się przekłada na jakieś pieniądze. Nie czarujmy się - dodała.

    - Także on wobec tego bał się wystawić kogoś z partii, dlatego, że ten ktoś, no nie wiem, może by nie wygrał. Ale zgarnąłby bardzo dużo głosów i wtedy przejąłby władzę i odsunął, by Kaczyńskiego od władzy - wyjaśniła kandydatka na prezydenta. Dodała, że Włodzimierz Czarzasty również dwukrotnie zastosował ten mechanizm.

    - To pani wymyśliła termin kaczyzm - zapytała prowadząca program pytanie dnia w TVP Info.

    - Tak, jestem matką tego terminu. Paru panów dziennikarzy mówiło, że oni są ojcami, ale tak naprawdę przecież tylko matka jest pewna - odparła Joanna Senyszyn.

    - Tak i katastrofalne skutki dla Polski miał i pierwszy kaczyzm, czyli w 2005-2007. No a ten drugi to już po prostu nas dobił również psychicznie, dlatego, że bardzo wielu Polaków właśnie głosowało w 2023 roku przeciwko temu, co się działo przez 8 lat w Polsce - dodała.

    - Wygląda na to, że generał powiedział tak, bo mu się wydawało, że jak Francuzi, że jak Brytyjczycy. Być może to Polacy też, to po prostu jemu się wydawało. Myślę, że wziął całą operację jako sumę żołnierzy, którzy mogą być na Ukrainie, i tych, którzy będą realizować wsparcie. My szkolimy żołnierzy ukraińskich, pomagamy w transporcie sprzętu, przechodzi przez Polskę większość tego sprzętu. Bez Polski dzisiaj nie ma wsparcia dla Ukrainy i gdyby doszło do misji stabilizacyjnej - mówił Kosiniak-Kamysz.

    - Nie wyślemy polskich żołnierzy na Ukrainę. Mówię to bardzo jasno, stanowczo. To mówi cały rząd i mówi całe polskie społeczeństwo. Rozmawialiśmy o tym wielokrotnie, nic w tej sprawie się nie zmieniło. Nie planujemy i nie wyślemy żołnierzy polskich na Ukrainę, bo inną rolę widzimy dla Polski, która jest bardzo dobrze rozumiana przez sojuszników w procesie stabilizacji sytuacji na Ukrainie. Zabezpieczenie logistyczne, hub infrastrukturalny, zabezpieczenie wschodniej flanki NATO. To są nasze zadania i to jest bez nas tego wsparcia, tego tej pomocy dla Ukrainy dzisiaj się nie da realizować i się nie będzie dało realizować w przyszłości - zapewniał wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz w TVN24.

    - W tej chwili sytuacja wygląda tak, że właśnie nie oddajemy czy nie sprzedajemy mieszkań komunalnych z bonifikatą, mimo że politycy PiS-u tego chcieli, żeby właśnie nie było takiego cwaniactwa. I to, że osobiste cwaniactwo jednego kandydata próbuje się zasłonić jakąś bzdurną narracją o zachowania, o zachowaniu setek urzędników w mieście, no to właśnie od tego są dziennikarze, żeby jasno pokazywać opinii publicznej, że zestawianie tych dwóch spraw nie ma kompletnie nic ze sobą wspólnego - powiedział prezydent Warszawy.

    - Tutaj z jednej strony na szali mamy po prostu uczciwość jednego z kandydatów. Tak? A oczywiście PiS będzie zawsze próbował ściemniać tak, jak miał siedem różnych wersji do tej pory tego, co właściwie Nawrocki zrobił - dodał.

    Natomiast to też w tym temacie Jarosław Kaczyński zwołał dzisiaj długą konferencję prasową i tak trochę z pana dworował, że proszę bardzo, Karol Nawrocki spotkał się z Donaldem Trumpem, A pan, jak wspomniał na debacie, rozmawiał z jego zięciem - zauważył dziennikarz.

    - Słyszałem prezesa, jak powiedział, że jeżeli chodzi o relacje ze Stanami Zjednoczonymi, najlepsze, to ja bym je gwarantował - odparł Trzaskowski.

    - To jest, panie redaktorze, to jest, panie redaktorze, klasyczna freudowska pomyłka. Tak Kaczyński myśli, bo taka jest prawda. Wyszło mu to w tym jego przemówieniu, a później próbuje się z tego wycofać - dodał.

    - Ja mam takie podejrzenie, że bardziej chodziło tutaj o zdjęcie, ale każda rozmowa z Trumpem jest dobra i ważna. Jeżeli prezydent Duda przekonywał Trumpa, a wiem, że tak robił, do tego, żeby bardziej rozumiał polskie stanowisko, to dobrze, niech każdy rozmawia z prezydentem Trumpa. Ja bym się cieszył, gdyby w tej sprawie było porozumienie - mówił Trzaskowski w Polsat News, odnosząc się do wizyty Karola Nawrockiego w USA.

    - Natomiast ja widzę, że jeżeli chodzi o prawdziwą zmianę optyki, to ona raczej nastąpiła po tych rozmowach z czołowymi politykami europejskimi, w tym z Donaldem Tuskiem. - dodał.

    - Ja się bardzo cieszę, że liderom europejskim udało się wpłynąć choć trochę na administrację amerykańską, dlatego że prezydent Trump między innymi po tej rozmowie, którą prowadził z nim premier Tusk, prezydent Francji, kanclerz Niemiec i premier Wielkiej Brytanii, zaczął dociskać Rosję. I właśnie dokładnie o to chodzi, żeby presje wywierać na agresorze, a nie na ofierze agresji - powiedział kandydat KO na prezydenta.

    - I myślę, że większość z nas ma nadzieję, że administracja amerykańska też zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, że jeżeli Putin, nie daj Boże, mógłby zaprezentować koniec tej wojny jako swoje zwycięstwo, to to by naruszyło na szwank bezpieczeństwo nie tylko Europy, ale również Stanów Zjednoczonych. I dlatego w tej sprawie musimy być twardzi i nie możemy pozwolić Putinowi, żeby nie zapłacił ceny za tę nieludzką agresję - kontynuował.

    - Więc ja się cieszę, że też prezydent Trump widzi, że Putin zwodzi. Myśmy to wiedzieli od lat, natomiast no, prezydent Trump się o tym przekonuje i bardzo dobrze, I też myślę, że ta nasze argumenty do niego trafiają i miejmy nadzieję, że w tej chwili absolutnie wszyscy już zdają sobie sprawę z tego, że nie tylko my. A my wiemy o tym od dziesięcioleci, że Putin to oszust, że wcale nie chce żadnego zakończenia wojny i że jest zagrożeniem dla pokoju w Europie i na świecie - dodał.