Sztuka pakowania
Luksemburg czy Szwajcaria? Spółka cypryjska czy holding luksemburski? Fundacja rodzinna, a może trust?
Najbogatsi Polacy nieźle się głowią, co zrobić z majątkiem. Najlepsze rozwiązania znajdują za granicą.
W wielkim i tajemniczym świecie bankowości prywatnej.
03.06.2008 | aktual.: 28.06.2008 04:11
Na uroczystą inaugurację pierwszego w Polsce salonu samochodów marki Bentley przyjechało do Warszawy niemal całe kierownictwo Banque Privée Edmond De Rothschild Europe. To luksemburski bank należący do rodziny legendarnych bogaczy. Specjalizuje się w obsłudze najzamożniejszych klientów z całego świata, czyli w bankowości prywatnej i zarządzaniu majątkiem, z angielska zwanych private banking i wealth management. Bank należący do barona Beniamina Rothschilda (syna Edmunda, dlatego w nazwie ma słowo „prywatny”; są jeszcze dwa inne banki należące do członków rodziny) otworzył niedawno w Warszawie oficjalne przedstawicielstwo.
Obie marki – bankowa i samochodowa – postanowiły połączyć siły i wspólnie zainaugurować działalność. Wyszły z założenia, że ktoś, kogo kusi zakup Bentleya, to potencjalny klient banku. I na odwrót – osoba zainteresowana inwestowaniem pieniędzy przy okazji może zainwestuje także w auto ulubionej przez królową angielską marki. Pomysł okazał się skuteczny, bo na inauguracji pojawiło się 250 osób. Luksemburska ekipa miała kogo zachęcać do swych usług. W tej branży liczy się wyłącznie dyskretny kontakt osobisty z klientem. Żadnej reklamy, żadnych natrętnych form marketingu. Bogaci tego nie znoszą. Obie firmy swą ofertę kierują do podobnej grupy klientów – ludzi z bardzo, ale to bardzo grubymi portfelami. Najtańszy Bentley kosztuje ok. 750 tys. zł. Ile kosztuje najdroższy, firma oficjalnie nie podaje. Wychodzą z założenia, że jeśli ktoś pyta o cenę, to z pewnością na zakup go nie stać. Nieoficjalnie wiadomo, że trzeba się przygotować za wydatek rzędu 1,36 mln zł. A ile trzeba mieć, by zostać klientem barona
Rothschilda?
Adam Grzeszak