Szkodliwa decyzja czy prawidłowy unik?
Decyzja prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego o niestawieniu się przed komisją śledczą ds. PKN Orlen szkodzi zarówno sprawie wyjaśnienia prywatyzacji koncernu, jak i powadzę urzędu prezydenckiego - uważa polityk PiS Ludwik Dorn. Odmiennego zdania jest lider SdPl Tomasz Nałęcz, który uważa, że komisji często chodzi nie tyle o ustalenie prawdy, co o gry polityczne, w które prezydent nie powinien się mieszać.
08.03.2005 | aktual.: 08.03.2005 09:39
W "Sygnałach Dnia" Ludwik Dorn stwierdził, że przyczynami decyzji Aleksandra Kwaśniewskiego były ustalenia komisji śledczej oraz fotografia we "Wprost". Według Dorna, z ustaleń komisji wynika, że prezydent wielokrotnie "systemowo" mijał się z prawdą. Jego zdaniem, decyzja prezydenta zapadła po tym, gdy pojawiły się obciążające go zeznania i dowody.
Decyję prezydenta poparł natomiast drugi rozmówca "Sygnałów Dnia", Tomasz Nałęcz. Polityk SdPL argumentował, że komisji do spraw PKN Orlen często nie chodzi o ustalenie prawdy, lecz o gry polityczne i napaść na różne osoby. Nałęcz, były szef komisji śledczej badającej tzw. aferę Rywina dodał, że nadal nie jest jasne, czy prezydent musi stawiać się przed takimi komisjami. Wyjaśnił, że opinie prawników w tej kwestii są rozbieżne.
Ludwik Dorn uważa, że odmawiając stawienia się przed komisją śledczą do spraw PKN Orlen prezydent uniknął ewentualnej kary za fałszywe zeznania. Natomiast według Tomasza Nałęcza, prezydent powiedział "nie" napastliwości prawicy.
Aleksander Kwaśniewski zdecydował w poniedziałek, że - wbrew swoim zapowiedziom, nie stanie przed komisją. Na konferencji prasowej oświadczył, że zmienił zdanie po wydarzeniach ostatnich dni. Wymienił sobotnie przesłuchania Grzegorza Wieczerzaka i Marka Dochnala oraz publikację "Wprost". Tygodnik zamieścił zdjęcie, na którym - obok kilku innych osób - są Kwaśniewski i Dochnal. Prezydent twierdzi, że Dochnala nie zna.