PolskaSzef MSWiA odwołał komendanta Karpackiego Oddziału SG

Szef MSWiA odwołał komendanta Karpackiego Oddziału SG

Podejrzany przez IPN o kłamstwo lustracyjne Józef Ostapkowicz nie jest już komendantem Karpackiego Oddziału Straży Granicznej. Odwołał go szef MSWiA Jerzy Miller po złożeniu przez niego wniosku o odejście ze służby - podała rzeczniczka KG SG.

30.03.2011 | aktual.: 30.03.2011 19:49

Jak powiedziała kpt. Justyna Szmidt-Grzech, we wtorek Ostapkowicz złożył komendantowi głównemu SG raport o zwolnienie go ze służby. - Komendant główny wystąpił do szefa MSWiA o odwołanie Ostapkowicza ze stanowiska, a Miller odwołał go. Obowiązki komendanta Karpackiego Oddziału SG pełni jeden z dotychczasowych zastępców - dodała Szmidt-Grzech.

47-letni Ostapkowicz w 1987 r. ukończył Wyższą Szkołę Oficerską Wojsk Zmechanizowanych im. T. Kościuszki we Wrocławiu w specjalności Wojsk Ochrony Pogranicza. Podczas przekształcenia WOP w 1991 r. w SG był komendantem Granicznej Placówki Kontrolnej w Hrubieszowie. Potem pełnił różne funkcje dowódcze w SG.

We wtorek IPN ogłosił, że biuro lustracyjne oddziału IPN w Lublinie wystąpiło do tamtejszego sądu o uznanie za niezgodne z prawdą oświadczenia lustracyjnego Ostapkowicza. Podał on w nim, że nie pracował, nie pełnił służby i nie był współpracownikiem organów bezpieczeństwa PRL.

Zgodnie z ustawą lustracyjną osoba uznana prawomocnie przez sąd za kłamcę lustracyjnego traci pełnioną funkcję publiczną i nie może sprawować urzędów publicznych na czas od 3 do 10 lat.

Szef pionu lustracyjnego IPN w Lublinie Daniel Załuski poinformował, że zebrany materiał dowodowy, "w tym archiwalny w postaci akt osobowych, rozkazów personalnych" dotyczących Ostapkowicza, pozwolił na skierowanie wniosku do sądu. - Zgromadzony materiał archiwalny pozwolił uznać, iż zataił on fakt służby w organie bezpieczeństwa państwa wymienionym w artykule drugim ustawy lustracyjnej - dodał Załuski.

Artykuł ten wymienia kilkanaście różnych organów bezpieczeństwa PRL, w których pracę i służbę lub tajną z nimi współpracę trzeba ujawniać w oświadczeniu lustracyjnym pod rygorem uznania za kłamcę lustracyjnego. Wśród tych organów jest m.in. zwiad Wojsk Ochrony Pogranicza - które po upadku PRL zastąpiła Straż Graniczna. Podczas prac legislacyjnych nad ustawą lustracyjną podkreślano, że zwiad WOP zajmował się m.in. walką z opozycją polityczną PRL.

Najgłośniejszym przypadkiem osoby, która przyznała się do służby w zwiadzie WOP był prezes Izby Wojskowej Sądu Najwyższego gen. Janusz Godyń. Jego nazwisko znalazło się na wydrukowanej w 1999 r. w "Monitorze Polskim" pierwszej liście osób publicznych, które przyznały się do związków z organami bezpieczeństwa PRL. Sam Godyń mówił wtedy, że zaraz po studiach krótko służył jako oficer dochodzeniowo-śledczy w zwiadzie WOP. Oświadczył, że zajmował się tam wyłącznie przestępczością pospolitą i że nie miał nic wspólnego ze sprawami politycznymi. Zwierzchnik Godynia I prezes SN prof. Lech Gardocki mówił, że nie wyciągnie wobec Godynia żadnych konsekwencji, bo fakt służby w WOP "nie przynosi mu ujmy".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)