Szef mafii na teologii?
7 czerwca 1997 roku włoska policja aresztowała ojca chrzestnego mafii Pietro Algieri. Już w więzieniu poprosił o możliwość rozpoczęcia studiów teologicznych. Utrzymuje on kontakt z kilkoma księżmi, ale nigdy nie zgodził się, aby współpracować z włoskim wymiarem sprawiedliwości. Po raz pierwszy dwóch księży z Sycylii wypowiedziało się publicznie na temat swoich kontaktów z szefami Cosa Nostry na łamach włoskiego czasopisma "Jesus".
10.08.2005 21:29
Pietro Algieri należał do mafii od 1989 r. W tym czasie zaczął utrzymywać kontakt z kilkoma księżmi, którym powierzał swoje tajemnice. Dotąd wiadomo było, że jednym z tych księży jest karmelita, o. Mario Frittitta, który swego czasu został nawet aresztowany za sympatyzowanie z mafią, osądzony, ale następnie uniewinniony przez sąd w Palermo.
Teraz kolejnych trzech księży zdecydowało się na opowiedzenie o swoich doświadczeniach z mafią. Ksiądz Giacomo Ribaudo wspomina, że wszystko zaczęło się od tego, jak po zabiciu Falcone, Borsellino i księdza Pino Puglisi część mafii z Cosa Nostra zaczęła poszukiwać możliwości ucieczki. Był rok 1994 i Pietro Alglieri poprosił księdza Ribaudo, aby ten poszedł odwiedzić go w jego kryjówce. Ten się zgodził. Algieri był niezadowolony z morderstwa dokonanego na księdzu Puglisi. Powiedział, że wielu ludzi z mafii medytuje nad słowami Papieża Jana Pawła II, który wezwał ich do nawrócenia.
W tym samym czasie część członków innej mafii, Camorra, weszło w kontakt z biskupem Antonio Riboldi. Myślano nawet o zorganizowaniu okrągłego stołu członków Kościoła, mafii i włoskiego rządu. Obydwaj księża złożyli taką publiczną propozycję, co spowodowało wiele dyskusji. Ksiądz Ribaudo nawiązał kontakt z kardynałem Pappalardo i z władzami sadowymi, ale, jak sam powiada, napotkał „nieprzenikalny mur”.
Kilka dni później otrzymał list od ojca chrzestnego mafii Algieri, w której ten pisał o pragnieniu zmiany życia przez część członków mafii. Ksiądz Ribaudo spotkał się jednak ze sprzeciwem władz Kościoła, włoskiego wymiaru sprawiedliwości oraz sporej części spłeczeństwa. Nikt nie zgadzał się na budowanie porozumienia z członkami Cosa Nostra.
Algieri i inni mafiosi pozostali w ukryciu, przy czym ten pierwszy kazał zbudować kapliczkę, w której zaprzyjaźnieni księża odprawiali mszę św., jak chociażby proboszcz z Bagheria, Mario di Lorenzo i wspomniany karmelita, o. Frittitta. Zakonnik został nawet aresztowany, a jego uwięzienie, wywołało dyskusję w łonie Kościoła Sycylii.
Stwierdzono, że nie wystarczy sam żal za popełnione grzechy i nawrócenie, ale konieczne jest zadośćuczynienie popełnionych krzywd. Mafiozi nie mogli zwrócić życia zabitym, ale powinni pomóc w rozwiązaniu, zniszczeniu mafijnej struktury - twierdziło wielu przedstawicieli Kościoła.
Kościół wydał również dokument na temat "mafijnego duszpasterstwa", w którym zostało stwierdzone: "Jest dozwolone, aby ksiądz udał się na spotkanie z jakimś mafioso, ale tylko jeden jedyny raz, aby go pocieszyć i pomóc mu w zrobieniu kroku ku nawróceniu. Częstsze tam chodzenie rodzi przypuszczenie postępowania w sposób niewłaściwy." Nie powinno się również było celbrować mszy w ukrytych kaplicach, ponieważ "Eucharystia nie powinna być jedynie ograniczona do religijnej posługi, ale powinna być połączona z nawróceniem”.
Pietro Algieri został uwięziony na trzy dni przed planowanym oddaniem się w ręce policji. Zapewnia o tym ksiądz Lilli Tubolino, który swoim samochodem miał zawieźć Algieri do biskupa.