To pierwszy przypadek w dziejach ludzkości, kiedy przedstawiciel drugiego pokolenia familii bierze udział w wyprawie pozaziemskiej. Richard Garriott zapłacił 30 mln dolarów za bilet na dziesięciodniową wycieczkę w kosmos. Około jednej trzeciej więcej niż piątka jego poprzedników, czyli prywatnych kosmicznych turystów.
Amerykański milioner zbił majątek na produkcji gier komputerowych - w USA jest nazywany prawdziwym guru tej dziedziny rozrywki. Spod jego ręki wyszły takie gry jak cykl "Ultima", "Tabula Rasa", "Line-age" i wiele innych.
Profesjonalnym astronautą i naukowcem kosmicznym był jego ojciec Owen. Jako badacz NASA spędził on kilkadziesiąt dni na stacji orbitalnej SkyLab, która była pierwszą tego typu w historii ziemskiego podboju kosmosu. Owen Garriott brał także udział w misji wahadłowca STS-9.
Razem z Richardem Garriottem na pokładzie rakiety Sojuz TMA-13 pofrunęli w kosmos członkowie osiemnastej załogi ISS, czyli amerykański dowódca Micke Fincke i inżynier pokładowy Rosjanin Jurij Lonczakow.
Garriott junior jest szóstym kosmicznym turystą wyekspediowanym od 2001 roku odpłatnie na orbitę przez przedsiębiorstwo Space Adventures. To jedyna prywatna firma na świecie, która organizuje takie wyprawy.