Świadkowie w procesie lekarza oskarżonego o pobicie
Pielęgniarka i wychowawca z Aresztu Śledczego
w Kielcach oraz jeden z ubiegłorocznych aresztantów zeznawali na rozprawie w procesie lekarza oskarżonego o pobicie i
znieważenie w tym areszcie b. samorządowca Marka B. skazanego w
sprawie starachowickiej.
Do zdarzenia doszło 3 października 2003 roku. Były wiceprzewodniczący rady powiatu starachowickiego Marek B. przebywał wówczas w areszcie. Ponieważ - jak utrzymuje - cierpiał na bóle nerek, poprosił o wizytę u pracującego w areszcie lekarza. Był nim Piotr W., który uznał, że B. symuluje. Doszło do wymiany zdań, po której - według B. - lekarz "wyskoczył jak furiat" zza biurka, złapał go za ubranie, uderzając jednocześnie pięściami i wulgarnie krzycząc.
Oskarżony Piotr W. nie przyznał się do zarzucanych czynów. Z jego wyjaśnień wynika, że Marek B. skarżył się na bóle i domagał natychmiastowego wykonania "bliżej nieokreślonych" badań. Gdy odmówił, miało dojść do ostrej wymiany zdań. W. przyznał, że był zirytowany, ale nie używał wulgaryzmów i w żaden sposób Markowi B. nie ubliżał.
Lekarz jest obecnie zawieszony w czynnościach służbowych. Grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Wychowawca z aresztu zeznał, że po wizycie u lekarza z października 2003 r. Marek B. poskarżył mu się, że ma bóle, a lekarz nie dał mu leków. Po sprawdzeniu w ambulatorium okazało się jednak, że leki zostały przepisane i aresztowany je dostanie. B. pytał też, czy może się zapisać do dyrektora, bo chce się poskarżyć. O tym, że miał być on przez lekarza bity, wychowawca dowiedział się z pisemnej skargi, którą osadzony napisał do dyrektora po dwóch dniach.
Pielęgniarka potwierdziła zeznania wychowawcy dotyczące przepisanych B. leków. Zeznała, że inni pracownicy mówili jej, że słyszeli głośną rozmowę lekarza z B. Powiedziała, że Piotr W. "jest z natury bardzo spokojnym człowiekiem", a taki incydent, jak opisany przez B., nigdy się nie zdarzył.
Kolejny świadek, który przebywał w areszcie w tym samym czasie co B., zeznał, że w trakcie swego pobytu w areszcie pośredniczył w przekazywaniu grypsów między współwięźniami, także między aresztowanymi w sprawie starachowickiej. Czytał grypsy, kilka zatrzymał i przekazał prokuraturze, m.in. wiadomość adresowaną do B. W tym grypsie znajdowała się instrukcja, co trzeba zrobić, aby powstały siniaki, zaczerwienienia, i żeby zgłosić to od razu służbie więziennej.
Skazany samorządowiec jest oskarżycielem posiłkowym w procesie. Na rozprawę doprowadzono go z aresztu.
Następna rozprawa odbędzie się 5 listopada.
Oskarżony o wyłudzenie odszkodowania i łapówkarstwo Marek B. przebywał w areszcie od marca do listopada 2003 r. 17 listopada sąd w Starachowicach skazał go na karę łączną 14 miesięcy więzienia. 6 lipca sąd odwoławczy uchylił wyrok w części dotyczącej udzielania korzyści majątkowych i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Utrzymał w mocy karę roku pozbawienia wolności za wyłudzenie. B. odbywa karę w areszcie śledczym w Kielcach.
W tym samym procesie b. starosta starachowicki Mieczysław S., oskarżony o usiłowanie wyłudzenia odszkodowania za rzekomo skradzione auto, został skazany na rok więzienia. Sąd Okręgowy w Kielcach podwyższył mu karę do 16 miesięcy. Starosta odbywa karę w areszcie w Krakowie.
Obaj samorządowcy zostali zatrzymani w Starachowicach razem z kilkunastoma osobami w marcu 2003 r. przez policjantów Centralnego Biura Śledczego. Z postępowaniem wobec nich związana jest sprawa tzw. przecieku starachowickiego, w której oskarżeni zostali posłowie Andrzej Jagiełło (dawniej SLD, obecnie niezrzeszony), Henryk Długosz (dawniej SLD, obecnie niezrzeszony) i były wiceszef MSWiA Zbigniew Sobotka (SLD). Ich proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Kielcach.