PolskaStrajk ostrzegawczy w szpitalu wojewódzkim w Suwałkach

Strajk ostrzegawczy w szpitalu wojewódzkim w Suwałkach

Około 150 osób wzięło udział w 2-godzinnym
strajku ostrzegawczym, zorganizowanym w szpitalu
wojewódzkim w Suwałkach (podlaskie). Protestujący domagali się
podwyżek płac. W tym czasie na oddziałach pracowano tylko tam,
gdzie było zagrożenie życia pacjentów.

28.06.2006 | aktual.: 28.06.2006 11:26

Strajk był następstwem referendum, w którym większość pracowników opowiedziała się za akcją protestacyjną.

Uczestniczący w niej lekarze i pielęgniarki zebrali się na głównym holu szpitala. W tym czasie w większości oddziałów pozostali jedynie ordynatorzy i pielęgniarki oddziałowe, w większej obsadzie pracowano jedynie tam, gdzie są stany ciężkie - na oddziałach reanimacji i neonatologii.

Zastępca dyrektora szpitala ds. medycznych Zbysław Grajek, który rozmawiał z protestującymi uważa, że podwyżki pracownikom się należą, ale zaznaczył, że decyzje finansowe należą do dyrektora placówki.

Dyrektor Edward Mostowski, który w środę był w delegacji służbowej, powiedział telefonicznie PAP, że "utożsamia się" z postulatami pracowników, ale szpital sam nie jest w stanie dać podwyżek. Potrzebne są do tego rozwiązania wprowadzone na szczeblu ministerstwa.

Dodał, że w szpitalu trwa proces restrukturyzacji, po którego zakończeniu placówka ma przynajmniej równoważyć przychody i koszty. Nie chciał powiedzieć wprost, czy będą konieczne zwolnienia pracowników ale zaznaczył, że niektóre koszty szpitala mogą zostać zmniejszone przez zlecenia (dotyczące np. zaopatrzenia) w zewnętrznych firmach. Obecnie w szpitalu pracuje 870 osób.

Także dyrektor departamentu zdrowia Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku Jerzy Kamiński (suwalski szpital podlega samorządowi województwa podlaskiego) uważa, że sam szpital nie jest w stanie, bez "pomocy z zewnątrz", znaleźć pieniędzy na podwyżki.

Szpital wojewódzki w Suwałkach jest poważnie zadłużony. Według Kamińskiego, jego strata tylko w tym roku to 4 mln zł.

Protestujący pracownicy mówią, że to nie z ministrem zdrowia zawierali umowy o pracę i nie on jest ich pracodawcą. Zapowiadają, że jeżeli ich akcja nie przyniesie rezultatu, w szpitalu w Suwałkach może dojść do strajku generalnego.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)