Stołeczna prokuratura wszczęła śledztwo ws. pirata drogowego
Warszawska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie młodego mężczyzny podejrzewanego o złamanie szeregu przepisów ruchu drogowego podczas nocnego rajdu sportowym bmw ulicami Warszawy. Policjanci przejrzeli filmy z miejskiego monitoringu i wiedzą już, kim jest osoba, kierująca białym bmw.
Czytaj również: Kierowca z BMW M3 kpi z policji. Wrzucił nowy film
- Śledztwo dotyczy sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi do ośmiu lat więzienia - powiedział rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak. Dodał, że postępowanie prowadzi Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów.
Wcześniej we wtorek prokuratura otrzymała policyjne materiały dotyczące tej sprawy, które po przeanalizowaniu stały się podstawą do wszczęcia śledztwa.
W piątek w internecie pojawił się kilkunastominutowy film, na którym widać, jak kierowca złamał wiele przepisów m.in. jechał pod prąd, wjeżdżał na skrzyżowanie na czerwonym świetle, prowadził z dużą prędkością, slalomem między innymi autami. W pewnym momencie mówi: "zapier...my właśnie po mieście, kur...a, się ganiamy z chłopakami...". Na filmie widać, jak kilkakrotnie ściga się z motocyklistami.
Rzecznik Komendy Głównej Policji insp. Mariusz Sokołowski poinformował, że funkcjonariusze potrzebowali czasu, aby przejrzeć monitoring na trasie, którą przejechał kierowca bmw i ustalić, jak wyglądała osoba za kierownicą auta.
Policjant ocenił, że mężczyzna powinien być surowo ukarany. Według przepisów może mu grozić kara grzywny do 5 tys. zł i możliwość odebrania prawa jazdy na 3 lata. Rzecznik KGP zaznaczył, że policja wspólnie z prokuraturą zastanawiają się, czy zachowania kierowcy bmw nie potraktować jako bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia innych osób. Za to przestępstwo grozi do 3 lat więzienia.
O sprawie wypowiedział się premier Donald Tusk w czasie konferencji po posiedzeniu rządu. Rząd przyjął we wtorek projekt nowelizacji przepisów karnych odnoszących się do zwalczania pijanych kierowców, ale także osób, które w sposób rażący przekraczają dopuszczalną prędkość na drodze.
- W jakimś sensie przepisy, które dzisiaj prezentowałem, powinny też odblokować mentalnie prokuratorów, a także sędziów jeżeli ktoś jedzie 200 km/godz. przez środek miasta, to popełnia przestępstwo przeciwko bezpieczeństwu drogowemu, jeśli to robi w dodatku permanentnie. A tutaj widać wyraźnie, że to jest pasja tego furiata drogowego. Jest, zdaje się, zawodowym piratem drogowym - powiedział Tusk.
Szef rządu dodał, że "musimy umówić się społecznie i to musi dotrzeć również do prokuratury, że pewien typ zachowań, który parę lat temu wydawał się wybrykiem, będzie traktowany jako przestępstwo". - Ważne, że policja lada moment zatrzyma tego pirata drogowego. Otrzymałem w tej sprawie informację od ministra spraw wewnętrznych, nie mam wątpliwości, że to się zdarzy lada moment - zaznaczył premier.
Z kolei prokurator apelacyjny w Krakowie polecił sprawdzenie akt innej umorzonej już sprawy tego mężczyzny o szybką jazdę mercedesem pod Kielcami.
Jak poinformował rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Piotr Kosmaty sprawa dotyczyła zdarzenia z 14 lutego, kiedy na trasie między Jędrzejowem a Kielcami kierowca mercedesa jechał z dużą prędkością i nie reagował na sygnały policji, która chciała go zatrzymać.
Mężczyzna nie przyznał się wtedy do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień. Prokuratura zastosowała wobec niego wolnościowe środki zabezpieczające. Prokurator uznał, iż nie popełnił on przestępstwa, jedynie wykroczenie, i sprawę umorzył. Z kolei postępowanie o wykroczenie prowadzi policja i dotyczy ono stwarzania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
- W trybie nadzoru będziemy badać, czy dochodzenie zostało prawidłowo przeprowadzone, w tym m.in. zasadność postawienia zarzutu i umorzenia - powiedział Kosmaty.