Sprawę samobójstwa sternika "Rubina" wyjaśnia prokuratura
Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Gdyni wyjaśnia sprawę samobójstwa sternika wojskowego jachtu "Rubin" i inne okoliczności środowego rejsu, podczas którego jednostka wpłynęła na mieliznę - poinformował rzecznik prasowy Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej (CSMW) kmdr ppor. Marian Jarczyński.
08.08.2003 | aktual.: 08.08.2003 22:07
Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, "Rubin" wypłynął w rejs rekreacyjno-wycieczkowy z Ustki w środę tuż po godzinie 19. Dwie godziny później załoga powiadomiła port w Ustce, że jednostka osiadła na mieliźnie w pobliżu Orzechowa (Pomorskie).
"Jacht odbywał rejs wzdłuż wybrzeża. Miał określoną godzinę powrotu. Jak ustalono, wpadł na mieliznę prawdopodobnie dlatego, że podpłynął za blisko brzegu. Zawiódł też silnik i jednostki nie można było zawrócić" - powiedział Jarczyński.
Jachtem podróżowało pięć osób, w tym dwie kobiety. Były to znajome członków załogi, a nie prostytutki, jak utrzymywali świadkowie zdarzenia - wyjaśnił rzecznik. Odmówił odpowiedzi na pytanie, czy podróżujący jachtem byli pod wpływem alkoholu, jak mówili niektórzy świadkowie.
"Kiedy załoga ewakuowała się na ląd, sternik Dawid G. pobiegł po pomoc - tak twierdziła załoga. Gdy jego nieobecność przedłużała się, wyruszono na poszukiwania. Odnaleziono go martwego w pobliskim lesie. Okoliczności wskazują na samobójstwo" - powiedział Jarczyński, dodając jednak, że trzeba poczekać na zakończenie śledztwa przez prokuraturę.
Wyjaśnił, że Dawid G. był wyznaczony przez komendanta CSMW do opieki nad jachtem, zgodnie z zasadą, że gdy miejscem postoju jachtu wojskowego jest port cywilny, jednostka musi pozostawać pod opieką przedstawiciela wojska.