Sprawa "wanny Wassermanna" zostanie przekazana innej prokuraturze
Krakowska prokuratura nie będzie już prowadzić śledztwa w sprawie wadliwie podłączonej do prądu wanny Zbigniewa Wassermanna (PiS), obecnego ministra, koordynatora ds. służb specjalnych.
15.12.2005 | aktual.: 15.12.2005 17:59
Prokurator krajowy Janusz Kaczmarek powiedział dziennikarzom, że podjął decyzję, by sprawę przekazać do innej prokuratury. Uzupełnił, że Prokuratura Krajowa nie znalazła wprawdzie "żadnych nieprawidłowości" w postępowaniu krakowskiej prokuratury, ale sprawa trafi do innej jednostki, by "uniknąć zarzutu stronniczości" (Wassermann jest prokuratorem z Krakowa).
Wcześniej Kaczmarek zapewnił, że Wassermann nie zwracał się w całej sprawie do Prokuratury Krajowej, która podjęła decyzję o analizie sprawy po artykułach w prasie sugerujących, że w śledztwie mogło dojść do nieprawidłowości.
Jak podawała "Gazeta Wyborcza", akta głośnego sporu między Wassermannem a sześcioma fachowcami, którzy wykańczali mu dom, zostały w listopadzie zabrane z prowadzącej śledztwo od trzech lat prokuratury w Nowej Hucie. Najpierw trafiły do prokuratury apelacyjnej, a stamtąd do Ministerstwa Sprawiedliwości.
W śledztwie zarzuty postawiono sześciu budowlańcom, elektrykom i hydraulikom, którzy w 2003 r. wykonywali roboty w domu Wassermanna. Ówczesny poseł PiS nie chciał zapłacić wykonawcom, argumentując m.in., że wadliwe podłączenie wanny z hydromasażem stanowiło zagrożenie dla życia jego rodziny i jego samego.
Według "GW", Wassermann krytykował działania prokuratora, chcącego początkowo sprawę umorzyć. Nie zgadzał się też z pierwszymi opiniami eksperta, który nie widział aż tak poważnych zagrożeń w domu posła. Wassermann zarzucał brak rzetelności mediom piszącym o sprawie.
W Krakowie trwa proces, który Wassermann wytoczył teściowej wykonawcy remontu za to, że w liście do TVP zarzuciła mu nieuczciwość.