Śmiercionośne upały. "Temperatura jego ciała przekroczyła 41 stopni"

60-letni José Antonio González z powodu udaru wylądował w szpitalu, gdzie zmarł. Temperatura jego ciała przekroczyła 41 stopni. Śmierć mieszkańca Madrytu i pracownika porządkowego wywołała dyskusję o warunkach, w jakich muszą pracować zamiatacze ulic.

Śmiercionośne upłay. "Temperatura jego ciała przekroczyła 41 stopni"
Śmiercionośne upłay. "Temperatura jego ciała przekroczyła 41 stopni"
Źródło zdjęć: © PAP, arch. prywatne
oprac. MCZ

José Antonio González w dniu zdarzenia zamienił się ze swoim kolegą zmianami. On miał mieć poranną, gdy jest jeszcze chłodniej. Swoją zmianę zaczął ok. godz. 14 i skończył o godz. 22. Krewni opisują go jako "miłego faceta z sąsiedztwa" i żartownisia.

Na obrzeżach Madrytu temperatura przekroczyła już 40 stopni. González wziął ze sobą dwie butelki wody i specjalny spryskiwacz, którym zraszał twarz. Kilka godzin po rozpoczęciu zmiany przypadkowy mężczyzna zobaczył, jak González upada na Calle de Vallecas - którą zamiatał dzień po dniu. Z powodu udaru stracił przytomność. Temperatura jego ciała przekroczyła 41 stopni. W szpitalu zmarł na zawał serca. Miał 60 lat.

Śmierć Gonzáleza zmieni warunki pracy?

Bliscy Gonzáleza natychmiast otrzymali kondolencje od miejskich radnych. Jednak nie od przedstawiciela władz miejskich José Luisa Martínez-Almeida, który - jak opisują lokalne media - milczy mimo swojej dotychczasowej aktywności na portalach społecznościowych.

Śmierć Gonzáleza wywołała publiczną dyskusję dotyczącą strojów, w jakich muszą pracować. Martínez-Almeida w rozmowie z mediami przyznał, że nie wie, z jakiego materiału wykonane są stroje dla pracowników. Dodał także, że nie posiada informacji o jakichkolwiek skargach na stroje. W najbliższy piątek z przedstawicielami rady miejskiej mają spotkać się związki zawodowe. Cel jest jeden - próba poprawy warunków pracy.

W internecie szukał informacji o udarze

W rozmowie z mediami syn Gonzáleza Miguel przyznał, że dopiero po śmierci ojca zrozumiał, na co się skarżył. - Powiedział mi, że trudno nawet mówić o upale, gdy ma ten mundur na sobie. Myślę, że praca w 42 stopniach, bez cienia, w takich ubraniach jest nienormalna. To nie może się więcej powtórzyć - powiedział Miguel.

Miguel opisał także powroty ojca do domu. - Pierwszą rzeczą, którą zrobił zaraz po powrocie do domu, na długo przed piciem, obiadem, a nawet przywitaniem, była kąpiel w basenie. Za każdym razem był wyniszczony. To, co się stało, powinno skłonić nas wszystkich do refleksji. To nie są warunki - dodał. Syn Gonzáleza zradził także, że w historii wyszukiwania na komputerze swojego ojca znalazł frazę: "co zrobić na wypadek udaru cieplnego".

źródło: El Pais

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)