Śmierć Miry Marković. Była "bałkańską Lady Makbet"
W wieku 76 lat na wygnaniu w Rosji zmarła żona byłego prezydenta Jugosławii Slobodana Miloszevicia Mirjana Marković. To ona stała za karierą i ambicjami oskarżanego o zbrodnie wojenne serbskiego przywódcy. Nie wzdrygała się przed brutalnymi rozwiązaniami i rozlewem krwi.
Jedni mówili o niej jako o "bałkańskiej Lady Makbet", inni porównywali do Eleny Ceaucescu. Nie bez powodu: Marković była nie tylko najbardziej zaufanym doradcą Miloszevicia, ale głównym motorem napędzającym jego ambicję i karierę.
Podobnie jak sam Miloszević, także i ona umarła w samotności poza granicami kraju. W niedzielę zmarła w rosyjskim Soczi po długiej chorobie.
"W końcu Mira Marković, niechcący, uczyniła jedną dobrą rzecz. Oszczędziła Serbom poniżającej sceny jej triumfalnego powrotu do kraju" - skomentował na Twitterze serbski polityk opozycyjny Bojan Patić.
To ona stworzyła Miloszevicia
Marković urodziła się w 1942 roku w Pożarevacu w Serbii jako córka lokalnego bohatera komunistycznej partyzantki. To zapewniło jej wysoki status w powojennej Jugosławii. Miloszevicia - którego opisywała jako cichego, nieśmiałego, ale dobrze wychowanego młodzieńca - poznała już w liceum (pochodził z tego samego miasta) i szybko wywarła na nim duże i trwałe wrażenie. Znajomi Miloszevicia często podkreślali, że para była nierozłączna, Mira była pierwszą i jedyną kobietą w jego życiu.
Bliski przyjaciel pary i doradca Miloszevicia Dusan Mitević wspominał potem, że relacja obydwu była "bardzo mocna", lecz "dość patologiczna".
"Miloszević był dość inteligentny, ale Mira dała mu miłość władzy i ambicję. Ona uczyniła go tym, kim był" - mówił cytowany w książce "Miloszević: biografia" brytyjskiego dziennikarza Adama LeBora.
Sama Marković wspominała w wywiadach, że jeszcze zanim za niego wyszła, była pewna że Slobodan stanie się "wielkim liderem politycznym". Kiedy jej prognoza się spełniła, nie pozostała na uboczu, ale była kluczową postacią w państwie. Miała wielki wpływ na decyzje Miloszevicia - w tym te, które doprowadziły do wojen w Chorwacji, Bośni i Kosowie. Zazdrośnie strzegła dostępu do swego męża, tak by nikt inny nie miał na niego wpływu.
Przeczytaj również: Trybunał w Hadze. Dożywocie dla Radovana Karadżicia
Krew na rękach
W efekcie, jak wspominał Mitevicia, w miarę konsolidowania władzy Miloszevicia to ona, a nie mąż, stawała się główną postacią pociągającą za sznurki reżimu. M.in. dzięki jej zabiegom na ubocze został zepchnięty najbliższy przyjaciel Slobodana, umiarkowany Ivan Stombolić. W wyniku rozpętanej przez reżim nacjonalistycznej gorączki Stombolić stał się krytykiem władzy. Aż do czasu, gdy w 2000 roku został zamordowany przez serbskie służby na rozkaz Miloszevicia. Lata później serbscy prokuratorzy zarzucili Marković aktywny udział w morderstwie.
Nie było to zresztą jedyne zabójstwo, o które podejrzewano Mirę. Inny przypadek to dziennikarz i właściciel gazety Dnevni Telegraf Slavko Ćuruvija, z którym weszła w ostry konflikt z powodu zbrodni dokonywanych przez serbskie wojska w Kosowie.
Losy Miloszevicia i Marković rozdzieliły się dopiero po upadku jego reżimu w 2000 roku. Serbski prezydent nie uniknął spotkania z wymiarem sprawiedliwości. Niedługo po utracie władzy w kontrowersyjnych okolicznościach stanął przed trybunałem w Hadze. W Hadze zmarł w 2006 roku zanim proces zdążył się zakończyć.
Ale jego żona do końca życia nie stanęła przed sądem. Nie z powodu braku zarzutów; tych było wiele, bo obok zamieszania w zabójstwa polityczne, serbscy prokuratorzy oskarżali ją m.in. o przemyt papierosów, korupcję i nadżycie władzy. Mira uniknęła odpowiedzialności, bo w 2003 roku wyjechała do Rosji, gdzie przebywała do końca życia.
Przeczytaj również: Śmierć Slobodana Miloszevicia. Tłumy żegnały go w Belgradzie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl