Słowa Radosława Sikorskiego wywołały burzę
Dziennikarz "Politico" broni swojego omówienia wywiadu z Radosławem Sikorskim. "Powiedział, co powiedział, nie mam nic do dodania w tej sprawie" - napisał na Twitterze Ben Judah, autor artykułu w znanym amerykańskim serwisie. Były szef polskiego MSZ miał między innymi powiedzieć, że Władimir Putin próbował namówić premiera Donalda Tuska do udziału w podziale Ukrainy. Kreml nazywa te informacje bredniami.
21.10.2014 | aktual.: 22.10.2014 11:12
Sam Radosław Sikorski nazwał publikację jego słów nadinterpretacją. Tłumaczy też, że nie autoryzował tej publikacji, chociaż w USA taka instytucja nie istnieje.
"Niestety, pan Sikorski powiedział, że nasz wywiad nie był 'autoryzowany'. Nie słyszałem o takim pojęciu, aż do dziś. Moja prośba o wywiad była jasna" - napisał na Twitterze Ben Judah. - Z tego co rozumiem, 'autoryzacja' wywiadu to polski system sprawdzania przez rozmówcę tekstu przed opublikowaniem. Ja tak nie działam - przekonywał Ben Judah.
Publicysta stwierdził, że nie rozumie zarzutu Sikorskiego o "nadintepretację". - Takich słów użył i już - skwitował Ben Judah.
Kreml komentuje wywiad
Słowa, które miał wypowiedzieć Sikorski, wywołały burzę. Kreml natomiast próbuje cała sprawę wyśmiać. Jako "niestworzone bzdury" i „rozwodniona paplanina” publikację określił sekretarz prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow publikację amerykańskiego portalu Politico.
"Przede wszystkim słabo znamy twórczość tego portalu. Generalnie informacja ta wygląda na niestworzone bzdury" - oświadczył Pieskow, którego cytuje w nocy z poniedziałku na wtorek agencja TASS.
Innej rosyjskiej agencji, RBK, rzecznik Putina powiedział, że Kreml nie zamierza odnosić się do przytoczonych przez Politico słów byłego szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego. - Pojawia się wiele bredni - zarówno od osób żyjących, jak i wymyślonych - oznajmił Pieskow.
Amerykański portal Politico napisał, że Rosja usiłowała wplątać Polskę w inwazję na Ukrainę i przytoczył słowa Sikorskiego: "Chciał (Putin), żebyśmy uczestniczyli w podziale Ukrainy". "Od lat wiedzieliśmy, że tak myślą. Była to jedna z pierwszych rzeczy, jakie Putin powiedział premierowi Donaldowi Tuskowi w czasie jego wizyty w Moskwie. Mówił, że Ukraina jest sztucznym krajem, a Lwów jest polskim miastem i dlaczego by nie załatwić tego wspólnie. Na szczęście Tusk nie odpowiedział. Wiedział, że jest nagrywany" - cytuje portal Sikorskiego.
Politico pisze, że Kreml grał w ten sposób na "tłumionych imperialnych marzeniach" Polski. Portal przypomina też o wystąpieniu lidera lojalnej wobec Kremla nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR) Władimira Żyrinowskiego, który w marcu zaproponował Polsce, Węgrom i Rumunii, by włączyły się do rozbioru Ukrainy. "Wyłożyliśmy im to bardzo, bardzo wyraźnie - nie chcemy mieć z tym nic wspólnego" - cytuje Politico Sikorskiego.
Premier Ewa Kopacz, poproszona o komentarz w programie "Tomasz Lis. Na żywo" TVP2, powiedziała, że nie słyszała wcześniej o rozmowie, w której miały paść słowa Władimira Putina o podziale Ukrainy. Podkreśliła, że "gdyby rzeczywiście taka rozmowa miała miejsce i gdyby taka propozycja padła ze strony Putina, to jest skandaliczne". Dodała, że gwarantuje, iż "ani poprzedni premierzy, ani obecny premier, ani następny premier (...) żaden polski premier nie będzie uczestniczył w takim haniebnym działaniu, jak rozbiór innego państwa".
Jerzy Wenderlich odniósł się w Polsat News do treści wywiadu. - Polityków rozlicza się nie tylko z tego, co powiedzieli, ale z tego, co powinni powiedzieć i co przemilczeli. Mamy tutaj do czynienia z tego rodzaju przypadkiem. Szef polskiego rządu powinien w takiej sytuacji, kiedy pada tak przerażająca, barbarzyńska propozycja, powiedzieć do Władimira Putina: Proszę pana, obraża mnie pan tą propozycją. Tuż po zakończeniu spotkania poinformuję o tym NATO-wskich sojuszników, partnerów z Unii Europejskiej i moją polską opinię publiczną. Wiemy na pewno, że nie poinformował opinii publicznej. Czy poinformował struktury NATO-wskie i Unię Europejską? Tego nie wiemy. Gdyby tego nie zrobił, to jest to grzech przerażający - stwierdził w Polsat News polityk Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Dalej zaś tłumaczył: „6 lat temu Putin był jeszcze politykiem dużo słabszym niż dzisiaj, więc gdyby świat się oburzył, słysząc o tej propozycji, może Putin nie miałby tyle odwagi, żeby później zrobić to, czego dokonał. Mielibyśmy i dużo
mniej kosztów, i dużo mniej nieszczęść. Nie byłoby dzisiaj tego konfliktu - uważa J. Wenderlich. Wicemarszałek sejmu nie przyjmuje tłumaczenia polityków Platformy Obywatelskiej, którzy przypomnieli, że W. Putin 2 miesiące później mówił głośno podobne słowa na temat Ukrainy i nie spotkało się to z jakąkolwiek reakcją świata. - To jest odwracanie kota ogonem. Władimir Putin mówił później, że Ukraina to sztuczny kraj. To była ocena, oczywiście, również przerażająca i nie do przyjęcia, ale to nie była propozycja rozbioru Ukrainy. Więc niech teraz politycy Platformy Obywatelskiej nie próbują rozmydlać tej sprawy, która, oczywiście, jest wielkim skandalem, który wymaga wyjaśnienia dlaczego szef polskiego rządu nie odpowiedział Władimirowi Putinowi, dlaczego zachował się tak potulnie, dlaczego nie starczyło mu odwagi, żeby powiedzieć: Protestuję! Nie ma pan prawa tak się zwracać do szefa polskiego, demokratycznego rządu”. Pytany o stanowisko SLD w tej sprawie, odpowiedział: „Zobaczymy, jak sprawa będzie się
rozwijać. Dziś pan marszałek Sikorski, widząc jak dynamiczna sytuacja staje się po tej jego wypowiedzi, próbuje mówić, że on powiedział coś innego, wypowiedź była nieautoryzowana. Powiedział to, co powiedział. Po tej wypowiedzi trudno mówić, że ona była inna i że w zasadzie to marszałek Sikorski śpiewał „Szła dzieweczka do laseczka”, a nie mówił o propozycji Putina. To są naiwne tłumaczenia. Rzecz wymaga szczegółowych wyjaśnień. Było to rzeczywiście spotwarzenie i potwarz dla polskiego premiera. Polski premier to zmilczał - powiedział w Polsat News wicemarszałek sejmu. Polityk nie wyklucza, że R. Sikorski przypominając wydarzenia sprzed 6 lat, prowadzi własną grę. - Poczekajmy, sprawa jest rozwojowa - powiedział na zakończenie J. Wenderlich, polityk SLD.
"Przed Krymem nikt by Warszawie nie uwierzył"
Autor artykułu broni jednak byłego szefa polskiej dyplomacji i byłego premiera Donalda Tuska. "W nieujawnieniu oferty Putina nie ma nic złego" - napisał. "Przed Krymem nikt by Warszawie nie uwierzył" - dodał.
Jego zdaniem też, nie ma co się oburzać na słowa Sikorskiego, bardziej na słowa Putina.
"Nie pozwólmy, by polska polityka tabloidowa przesłoniła to, że Warszawa odrzuciła rosyjskie starania - rodem z lat 30 XX wieku - o strącenie jej w ciemność" - napisał. Judah uważa, że Tusk i Sikorski powinni być dumni z tego, że odrzucili "dwulicowe awanse Putina". Zdaniem dziennikarza, odrzucenie przez Donalda Tuska rosyjskiej propozycji "nowego paktu Ribbentrop-Mołotow" sprawia, że jeszcze bardziej nadaje się on na przewodniczącego Rady Europejskiej". "To jest właśnie przywództwo. Dziwne, że polska polityka tego nie docenia" - pisze Judah.
Wypowiedzi Sikorskiego znalazły się w obszernym artykule na temat polityki Władimira Putina opublikowanym przez amerykański magazyn "Politico".
Źródło: politico.com/WP.PL/TVN24/IAR/Polsat News