Sezon na samowole budowlane
W Krakowie jest prawie 4,5 tysiąca spraw dotyczących samowoli budowlanych. W powiecie tatrzańskim wykryto ich 270, z czego w samym Zakopanem - 146. Samowole powstają nawet na terenach chronionych, m. in. na Polanie Lichajówki i na Polanie Siwej u wylotu do Doliny Chochołowskiej. W niechlubnym rankingu przodują też powiaty limanowski, nowosądecki i nowotarski.
13.06.2006 | aktual.: 13.06.2006 09:12
- Sam jestem góralem, ale ze smutkiem muszę przyznać, że ta nasza zaradność czasem niestety wiąże się z łamaniem prawa. Przekonanie, że na swoim można zrobić wszystko jest wśród górali dość powszechne - mówi Józef Gąsienica, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Nowym Targu. Trzy czwarte z 201 spraw związanych z samowolami w powiecie nowotarskim dotyczy inwestycji prowadzonych bez pozwolenia budowlanego. A jest ono konieczne nawet przy dobudowie ganku, adaptacji poddasza czy postawienia na działce blaszanego garażu.
W Krakowie inspektorzy nadzoru udowodnili już 1500 przypadków samowoli. Najczęściej są to modernizacje budynków prowadzone bez wymaganych pozwoleń bądź odstępstwa od pozwolenia, np. nadbudowanie dodatkowych kondygnacji, jak to miało miejsce w krakowskiej kamienicy przy ul. Szerokiej, czy urządzenie tarasu na dachu hotelu przy ul. Szczepańskiej.
Kiedyś prawo było bardziej restrykcyjne, teraz przepisy zezwalają na legalizację samowoli po doprowadzeniu do stanu zgodnego z prawem. Choć opłaty legalizacyjne są wysokie, sporo osób woli je zapłacić, by uniknąć rozbiórki - mówi Stanisława Górska, dyrektorka PINB w Krakowie. Jeśli właściciel samowoli nie godzi się na rozbiórkę, jej wykonanie jest praktycznie niemożliwe. Powiatowe inspektoraty nie mają bowiem pieniędzy na zlecenie jej przeprowadzenia wybranej w przetargu firmie.
Donos od sąsiadów
Zdecydowanie mniej samowoli odnotowują inspektorzy nadzoru w powiatach w zachodniej i wschodniej części naszego województwa. I tam jednak z roku na rok liczba samowoli wzrasta. W Oświęcimiu, gdzie w 2004 roku zarejestrowano zaledwie 10 spraw dotyczących samowoli, rok temu było ich już prawie 70. - Wzrasta świadomość społeczeństwa. Jeszcze kilka lat temu niewiele osób wiedziało o istnieniu powiatowego nadzoru budowlanego. Teraz skarg sąsiadów bądź członków skonfliktowanych rodzin przybywa. W ten sposób tańszym kosztem niż w sądzie mogą rozwiązać konflikty. Wystarczy wyłożyć 5 zł za wniosek i 5 groszy za każdy załącznik i skierować sprawę do kontroli powiatowego nadzoru - mówi Marian Jankowski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Oświęcimiu.
Gaz do dechy
Powiatowi inspektorzy nadzoru budowlanego biją na alarm. Przypadków samowoli gwałtownie przybywa, apracownicy nadzoru nie nadążają z kontrolami. - Zbyt mała liczba kontroli powoduje, że część osób utwierdza się wprzekonaniu, że samowola nie zostanie wykryta. To trochę jak z policjantami drogówki. Jeśli widać ich na ulicach, to kierowcy ściągają nogę z gazu, jeśli ich nie ma - to gaz do dechy- mówi Artur Kania, zastępca małopolskiego inspektora nadzoru budowlanego. W powiatowych inspektoratach pracuje 200 osób. A według wyliczeń wojewódzkiego inspektoratu powinno być ich dwa tysiące. Tymczasem spraw do załatwienia przybywa, a zatrudnienie się nie zwiększa.
- Na jednego pracownika przypada 290 spraw - podkreśla Jan Kęsek, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Zakopanem. Nie tylko rosnąca liczba samowoli, ale i każda większa afera budowlana przysparza więcej pracy inspektorom nadzoru. Po zawaleniu się dachu hali wystawienniczej w Katowicach, kontrolowali dachy, po tragedii na placu zabaw w Czerwionce-Leszczynach na Śląsku, mają skontrolować place zabaw. Artur Kania liczy, że sytuację poprawią zapowiadane przez parlamentarzystów zmiany w przepisach, które mają doprowadzić do zwiększenia etatów kontrolnych, kosztem administracyjnych.
Małgorzata Nitek, HAK