PolskaSąd złagodził oszustom karę, bo oddali część pieniędzy

Sąd złagodził oszustom karę, bo oddali część pieniędzy

Sąd Okręgowy w Lublinie obniżył kary więzienia dla małżonków Elżbiety i Andrzeja W., którzy od przeszło stu osób wyłudzili ponad 4,5 mln zł obiecując szybkie pomnożenie pieniędzy. Oskarżeni część pieniędzy zwrócili poszkodowanym.

25.03.2011 | aktual.: 25.03.2011 11:00

Sąd Okręgowy w rozpatrywał apelację od wyroku lubelskiego Sądu Rejonowego wydanego w lutym ub. roku. Główną oskarżoną Elżbietę W. sąd skazał wtedy na 7 lat więzienia i 12 tys. zł grzywny; pomagającego jej w oszustwach męża Andrzeja W. - na 3 lata wiezienia i 8 tys. zł grzywny, zaś współpracującego z nimi Jana Z. na 4 lata więzienia i 4 tys. zł grzywny. Sąd nakazał im ponadto naprawienie szkód oszukanym ludziom.

Sąd Okręgowy zmienił wyrok i obniżył kary więzienia dla małżeństwa W. Elżbiecie W. wymierzył łączną karę 6 lat więzienia, a Andrzejowi W. - 2,5 roku więzienia.

W uzasadnieniu wyroku sędzia Piotr Morelowski powiedział, że na obniżenie kary wpłynął fakt, że część pieniędzy została zwrócona poszkodowanym, po wyroku sądu rejonowego. - Pomiędzy wyrokiem pierwszej instancji a rozpoznawaniem sprawy w instancji odwoławczej oskarżona łącznie zwróciła osobom pokrzywdzonym kwotę 730 tys. zł - powiedział sędzia.

W ocenie Sądu Okręgowego, sąd pierwszej instancji prawidłowo ocenił zgromadzone w tej sprawie dowody i nie ma wątpliwości co do tego, że oskarżeni popełnili zarzucane im przestępstwa.

Według sądu, podnoszona w apelacji obrońców naiwność ludzi - którzy dawali oskarżonym znaczne sumy pieniędzy wierząc w ich szybkie pomnożenie - w niczym nie usprawiedliwia oskarżonych. - Owa naiwność była wykorzystywana przez oskarżonych do tego, żeby wprowadzać te osoby w błąd - zaznaczył sędzia.

Do oszustw dochodziło w latach 1994-2001. Elżbieta W. obiecywała ludziom szybkie i duże zyski. Powierzone jej pieniądze miały być wysokooprocentowanymi pożyczkami, miała je inwestować na giełdzie, obiecywała też pośrednictwo w kupieniu tanich, atrakcyjnych mieszkań. Na swoje ofiary wybierała ludzi majętnych, którzy nie znali się na funkcjonowaniu giełdy, także prawników, lekarzy, księży. Przekazywane jej kwoty wynosiły zwykle kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Aby uwiarygodnić swoje obietnice, posługiwała się podrobionymi dokumentami bankowymi mającymi świadczyć, że posiada duży majątek i że warto jej powierzać pieniądze, które wkrótce będą wypłacone z zyskiem. Gdy ludzie domagali się pieniędzy, przekonywała ich, że nie warto ich wycofywać, bo giełda daje duże dochody. Jej mąż wiedział o wszystkim, też przyjmował pieniądze i składał ludziom obietnice. Współpracujący z nimi Jan Z. oszukiwał ludzi podając się za adwokata, prezesa banku albo spółdzielni mieszkaniowej.

Ich proces zaczął się przed Sądem Rejonowym w 2004 r. W lutym ub. roku uzasadniając orzeczenie w tej sprawie, sędzia Katarzyna Żmigrodzka powiedziała, że Elżbieta W. jest osobą o ponadprzeciętnej inteligencji i wielkim darze przekonywania, pozbawioną skrupułów, co umożliwiło jej działanie przez długi czas.

Elżbieta W. i jej wspólnicy już wcześniej w czasie postępowania prokuratorskiego i sądowego zwrócili część pieniędzy pokrzywdzonym. Początkowo wszyscy oskarżeni spędzili w areszcie po około dwa lata. Ostatnio odpowiadali z wolnej stopy.

Wyrok Sądu Okręgowego jest prawomocny.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)