Są młodzi, inteligentni i mają tylko jeden cel. Ekspert: zwykle postrzegają siebie jako męczenników
• Ustalenie jednego portretu psychologicznego terrorysty nie jest możliwe. Istnieje jednak kilka wspólnych cech
• Ekspert: zamachowcy zwykle postrzegają siebie jako męczenników, którzy muszą poświęcić się dla dobra innych
• Członkowie grupy terrorystycznej dobierani są z dużą ostrożnością. Muszą być także podatni na manipulację i łatwo wtapiać się w tłum
• Ekspert: werbujący starają się, by kandydat na zamachowca stracił kontakt ze wszystkimi znajomymi
• Zamachowców nieprzeszkolonych, działających na własną rękę, można zdemaskować
• Rzecznik prasowy KGP: należy jednak zwrócić uwagę na nietypowe zachowanie
Mają od 20 do 25 lat. Są wykształceni, inteligentni i pracowici. Nie wyróżniają się szczególnymi znakami fizycznymi. Są samotni. Łatwo wtapiają się w tłum. - Są motywowani religijnie bądź tworzą swój własny system wartości i idei. Ludzie, którzy dokonują zamachów silnie wierzą w to, co robią – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską kryminalistyk Uniwersytetu SWPS w Katowicach dr Joanna Stojer-Polańska. - Można postawić pytanie: czy terrorysta-samobójca może być człowiekiem zdrowym psychicznie? Granica pomiędzy potencjalnym sprawcą zdrowym psychicznie a zaburzonym, jest bardzo cienka. By zdecydować się na przeprowadzenie zamachu i skrzywdzenie bądź zabicie innych ludzi, granice człowieczeństwa muszą zostać przekroczone – dodaje.
Ustalenie jednego, powszechnie obowiązującego i sprawdzonego portretu psychologicznego jest niemożliwe. Różnice wynikają z przesłanek psychologicznych, celów i motywów sprawcy. Można jednak wskazać pewne cechy, które wśród terrorystów zwracają szczególną uwagę. - Zamachowcy zwykle postrzegają siebie jako męczenników, którzy muszą poświęcić się dla dobra innych – zwraca uwagę dr Stojer-Polańska. Celem terroryzmu jest zwykle wywołanie powszechnego strachu i paniki. Jeśli weźmiemy pod uwagę zorganizowaną grupę terrorystyczną, jej członkowie dobierani są z niezwykłą starannością. - Przywódcy i szkoleniowcy grup terrorystycznych wybierają ludzi łatwo podlegających manipulacji. Sfrustrowanych, wykluczonych, którzy właśnie stracili bliskich. To osoby, które nie mają nic i łatwo uwierzą, że przyszłe życie, to po śmierci, będzie dużo lepsze. Taka rzecz przecież jest nie do zweryfikowania, więc z łatwością można ją obiecać. A przyszły terrorysta z łatwością w nią uwierzy – mówi Wirtualnej Polsce kryminalistyk.
To „inni” są źli
Osoby rekrutujące potencjalnych terrorystów-samobójców muszą posiadać dużą wiedzę psychologiczną na temat metod manipulacji. Wykorzystują wrażliwość i dużą emocjonalność kandydata, oferując mu możliwość zemsty. - Werbujący starają się, by kandydat na zamachowca stracił kontakt ze wszystkimi dotychczasowymi znajomymi. Łatwiej przecież manipulować człowiekiem samotnym, który nie ma silnych relacji z innymi – zauważa dr Joanna Stojer-Polańska. Naukowcy zaznaczają, iż prócz wrażliwości i podatności na manipulację, terroryści należący do grup terrorystycznych nie cechują się specyficznym profilem psychologicznym. Badacze twierdzą także, że ci działający w zorganizowanej grupie to młodzi, wykształceni ludzie, a organizacja, w ramach której działają, daje im poczucie przynależności i wypełnia pustkę w ich życiu.
Mimo iż zamachowcy są podatni na manipulację, mają pełną świadomość popełnianych czynów. Naukowcy ze stanowczością odrzucają tezę niepoczytalności. Kieruje nimi silna wiara w wyznawaną ideologię i postrzeganie świata tylko i wyłącznie w dwóch kategoriach: „dobra” i „zła”. - Łatwo mu wtedy mówić, że to ci "inni" są źli – zaznacza dr Stojer Polańska. - Zamachowcy, którzy dokonywali ataku w Wielkiej Brytanii czy Madrycie, wśród tłumu wyglądali na normalnych, przeciętnych ludzi. Byli ubrani w jeansy, kurtki, szli spokojnie po ulicy. Na ostatnich zdjęciach z kamer monitoringu, tuż przed zamachem, widać, jak się uśmiechają. To przecież zupełnie irracjonalne zachowanie. Terrorysta wiedział, że idzie na śmierć, że za chwilę się wysadzi, a mimo to, sprawiał wrażenie zadowolonego – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji insp. Mariusz Ciarka.
Rozbiegane oczy, nerwowość
Zamachowców zwerbowanych do organizacji terrorystycznych wykryć jest najtrudniej. Szkoleni są w niezdradzaniu emocji i sposobach wtapiania się w tłum. - Czytałem nawet o przeszkolonych w sposobie używania perfum tak, by były one jak najbardziej podobne do tych, stosowanych przez ludzi na zachodzie – opowiada Wirtualnej Polsce dr Maciej Milczanowski, oficer Wojska Polskiego w stanie spoczynku, obecnie dyrektor Instytutu Badań nad Bezpieczeństwem Narodowym w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzana w Rzeszowie.
Druga grupa terrorystów, którzy działają w pojedynkę, na własną rękę, nie przechodząc wcześniej żadnego szkolenia, mogą zostać zdemaskowani. - Nieprzeszkoleni terroryści tuż przed zamachem zwykle są nerwowi, pocą się, mają rozbiegane oczy. Lub z drugiej strony – wykazują nadmierne skupienie, nieproporcjonalne do sytuacji, w jakiej się znajduje. Tacy zamachowcy często przeżywają jakieś głębokie problemy, traumy. Sam fakt, że muszą się wysadzić, jest dla nich wstrząsem – dodaje dr Milczanowski.
- Zamachowiec może zdradzić się swoim zachowaniem takim jak wycofanie, porzucenie jednej działalności życiowej na rzecz innej, nieznanej bliskim, niestandardowe skupienie na jednej rzeczy czy idei, porzucenie dotychczasowych przyjaciół i hobby. Jednak takie zachowania mogą zauważyć wyłącznie bliscy, którzy z kolei nie są skłonni do podejrzewania o zamach terrorystyczny osoby, z którą łączą ich bliskie relacje – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską kryminalistyk dr Joanna Stojer-Polańska. Terroryści nie powielają zwykle schematów zachowania, działając w możliwie jak najbardziej nieprzewidywalny sposób. Mogą jednak zdradzać oznaki podenerwowania, ekscytacji tym, co się dzieje. - Należy więc zwrócić uwagę na nietypowe zachowanie, takie jak próba ukrycia jakiegoś przedmiotu czy unikanie służb mundurowych. Naszą uwagę mogą zwrócić także osoby nadmiernie pilnujące jakiejś rzeczy, np. torby - zaznacza insp. Mariusz Ciarka.
Naszą uwagę powinien zwrócić także ubiór niestosowny do pogody czy pory roku. - Jest słonecznie, a ktoś ubrany jest w grubszą kurtkę, by zamaskować jakiś przedmiot. Oczywiście, nie każdy w długich spodniach i bluzce z długim rękawem w letni dzień jest zamachowcem. By tak było, kilka elementów musi połączyć się w jedną całość. Musimy być jednak wyczuleni – dodaje rzecznik prasowy KGP.
Efekt domina
Według ekspertów, doniesienia medialne o zamachach mogą poruszać falę kolejnych. - Do potencjalnych sprawców docierają informacje o ofiarach śmiertelnych, co w ich postrzeganiu może sugerować "powodzenie" ataku. Pomyślą sobie: „jemu się udało”. Jeśli przyszły zamachowiec zakłada swoją śmierć podczas przeprowadzenia zamachu, lecz wciąż się waha, taka informacja może przyspieszyć i umocnić jego decyzję. Stąd też lepiej koncentrować się na tym, czego udało się uniknąć, pokazując skuteczność działań organów ścigania. Bo służby jednak działają, a o wiele trudniej jest promować prewencję. Łatwiej komentować krwawe zamachy – opowiada Wirtualnej Polsce dr Stojer-Polańska.
Dodaje także, że wielu ludzi - najczęściej podczas kłótni - składa deklaracje, że komuś zrobi krzywdę czy zabije. Większość z nich tego nie robi i zapewne słowa te pozostaną na zawsze tylko na poziomie deklaracji wyrażonej podczas działania pod wpływem silnych emocji. - Są też osoby, które zapowiadają, że podejmą się takiego czynu (np. informując o tym w sieci), otoczenie im nie wierzy, a oni niestety dotrzymują „obietnicy”. Są też ci, którzy nic nie mówią bliskim, a jednak działają. Pomiędzy tymi trzema grupami trzeba znaleźć różnice, ale jest to bardzo trudne. Na tym polega szacowanie ryzyka zdarzeń kryminalnych – zaznacza kryminalistyk.