"Są granice wolności słowa"
Wolność słowa nie oznacza nieograniczonego
prawa do publikowania wszystkiego i gdziekolwiek - uważa redaktor
naczelny "Tygodnika Powszechnego" ks. Adam Boniecki. Podobnego
zdania są: szefowa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krystyna
Mokrosińska i arabista prof. Janusz Danecki.
04.02.2006 13:10
Odnieśli się w ten sposób do opublikowania w sobotniej "Rzeczpospolitej" karykatur Mahometa. "Rzeczpospolita" zamieściła dwa rysunki, które wzbudziły największe oburzenie. Na jednym z nich prorok apeluje do zamachowców-samobójców, by zaprzestali ataków, bo w niebie zabrakło już dla nich dziewic. Drugi przedstawia Mahometa z bombą w turbanie.
Dziennik w artykule "Wolność słowa nie jest prowokacją" podkreślił, że zachodnie gazety podzieliły się na te, które opublikowały karykatury Mahometa i te, które tłumaczą, dlaczego tego nie uczynią. "I jedne, i drugie podkreślają, że na tym polega wolność słowa" - zaznaczyła gazeta.
W komentarzu redakcyjnym redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" Grzegorz Gauden podkreślił, że "po publikacji prywatnego dziennika w małym kraju europejskim (w Danii-PAP) państwa islamskie odwołują swoich ambasadorów i domagają się przeprosin od polityków".
"W wolność mediów w Europie usiłują ingerować politycy państw islamskich. Publicznie palone są flagi Danii, a terroryści grożą zamachami i porywaniem obywateli krajów, w których wolne i niezależne od państw dzienniki w imię solidarności opublikowały karykatury. Wolna prasa i wolne państwa nie mogą ulec temu szantażowi" - napisał Gauden.
Jak dodał, "Rzeczpospolita" zdecydowała się przedrukować karykatury "bo całkowicie odrzucamy metody, do których odwołali się islamscy przeciwnicy publikacji". "Wolności prasy trzeba bronić, także wtedy kiedy nie zgadzamy się z ich treścią" - podkreślił.
Według ks. Bonieckiego, są granice wolności słowa, określone przez prawo - dobra osobiste, uczucia religijne. Ks. Boniecki podkreślił, że jeżeli chodzi o szacunek dla czyichś uczuć religijnych, jest to nie tylko sprawa prawa, ale sprawa kultury. Robienie takich rzeczy jest zawsze wykroczeniem poza granice przyzwoitości - ocenił.
Krystyna Mokrosińska zaznaczyła, że konstytucja zapewnia wolność prasy, ale jednocześnie w art. 31 zobowiązuje do poszanowania wolności i praw innych ludzi. Nie wolno obrażać uczuć religijnych innych ludzi, konstytucja wyraźnie to określa - dodała szefowa SDP.
Przyznała, że jest katoliczką i byłoby jej przykro, gdyby ktoś kpił z jej wartości. Jej zdaniem, wolność nie może naruszać godności innych ludzi". "Interpretujmy to w taki życzliwy sposób - jesteśmy państwem tolerancyjnym, nie podsycajmy złości i nienawiści - zaapelowała.
Ks. Boniecki pytany, czy "Rzeczpospolita" dobrze zrobiła, publikując karykatury Mahometa, powiedział: To jest sprawa wyczucia redakcji. Są rzeczy, których - krytykując je - nie powinno się publikować, jeżeli jest to coś obrzydliwego, znieważającego, niewłaściwego.
Jak dodał, on sam nie zamieściłby tych rysunków w "Tygodniku Powszechnym". Wyobraźmy sobie, że rysunki przedstawiają Chrystusa na czele wyprawy krzyżowej, przebijającego dzidą jakiegoś mahometanina. Mnie by to zabolało, gdyby ktoś tak przedstawił Chrystusa - zaznaczył ks. Boniecki. W jego opinii, karykatury Mahometa mogą ranić uczucia muzułmanów.
Podobnego zdania są Danecki i Mokrosińska. Szefowa SDP uważa, że "Rzeczpospolita" źle zrobiła, drukując te karykatury. Dlaczego obrażać muzułmanów? Chyba nie zasłużyli sobie na to - podkreśliła.
Według prof. Daneckiego, publikując takie rysunki źle traktujemy inne religie, nie szanujemy cudzych religijnych i przekonań. To chyba jest złe, nieakceptowalne. Skoro sami muzułmanie mówią, że to ich obraża, to nie mamy nic innego do powiedzenia, jak tylko uznanie, że popełniliśmy błąd i dopuściliśmy się czegoś, co jest nieetyczne - ocenił arabista.
W jego opinii, wolność słowa jest czymś zupełnie innym. Obrażanie kogoś nie jest sprawą wolności słowa - zaznaczył. Jak wyjaśnił, muzułmanie nie uznają prezentowania postaci ludzkich w sztuce sakralnej.
Po drugie, mamy do czynienia z karykatura osoby, która cieszy się wielkim szacunkiem w świecie muzułmańskim. To tak, jakby robić karykaturę papieża, bo komuś się nie podoba, czy naigrywać się z krzyża - ocenił Danecki.