Rząd da emeryturę niepracującym matkom. Kobiety krytykują program. Inne wskazują: nam się to należy
1100 zł brutto emerytury otrzymają m.in. te matki minimum czwórki dzieci, które były nieaktywne zawodowo. Program "Mama 4 Plus" oburzył pracujące mamy. - To niesprawiedliwe, promuje bierność i bezradność - mówi WP jedna z nich. Inna twierdzi, że ten dodatek "po prostu się należy". Szczególnie tym, które pracowały "na czarno".
24.01.2019 | aktual.: 25.01.2019 08:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Małgorzata Paszko jest matką czwórki dzieci. Jest dyrektorem szkoły niepublicznej, wiceprezesem w Podlaskim Stowarzyszeniu Właścicielek Firm. Do tego robi studia doktoranckie.
- W tym programie widzę niesprawiedliwość społeczną. To wsparcie biernych postaw. Mnie było stać i fizycznie i psychicznie na to, żeby pracować i wychowywać czwórkę dzieci. Na pewno kobiecie z taką ilością dzieci jest trudniej, ale dlaczego ja mogłam pracować cały czas, a ktoś nie mógł? Oczywiście są sytuacje, kiedy taka kobieta nie jest w stanie pracować, albo nie wypracowała do końca tej emerytury, ale to nie dotyczy 85 tys. kobiet, którym tę emeryturę rząd planuje przyznać - mówi Wirtualnej Polsce.
Przestaną pracować
Zgodnie z założeniami programu "Mama 4 Plus", matki, które urodziły i wychowały przynajmniej czworo dzieci, ale nie pracują lub mają prawo do emerytury, ale ta emerytura jest niższa niż minimalna, będą miały prawo do rodzicielskiego świadczenia uzupełniającego w wysokości najniższej emerytury, czyli 1100 zł brutto.
Zdaniem pani Małgorzaty program doprowadzi do "utrwalania bezradności". - To zaprocentuje tym, że mnóstwo kobiet stwierdzi, że nie opłaca im się pracować. A środowisko zawodowe daje tyle możliwości. Nawet dla swojego zdrowia psychicznego powinniśmy być zaangażowani zawodowo. Nawet mała aktywność jest lepsza, niż żadna. Większość kobiet, która ma czwórkę dzieci i nie pracuje, tak naprawdę nie ma żadnego zabezpieczenia. To wsparcie emeryturą jest złudne - dodaje.
Kobieta wyznaje WP, że planuje zawiązać grupę protestujących kobiet, które wychowały czwórkę lub więcej dzieci i są aktywne zawodowo. - To nie chodzi tylko o pieniądze. Chodzi o osoby, które zrezygnują z pracy, rezygnując z siebie - podsumowuje Małgorzata Paszko.
Posłanka PiS krytykuje
Program skrytykowała nawet posłanka PiS - Anna Maria Siarkowska. "Moja mama wychowała sześcioro dzieci. Moja teściowa również. Ale obie, oprócz rodzenia dzieci, ciężko pracowały zawodowo - jedna jako lekarz, druga jako inżynier budownictwa. W tej sytuacji takie kobiety jak one, są zwyczajnie pokrzywdzone - gdyby nie pracowały, to by dostały" - napisała na Twitterze.
Zdaniem Siarkowskiej, takie świadczenia powinny być przyznawane "niezależnie od tego, czy ktoś pracował, czy nie". "Bo będą osoby, które ciężko pracując przez wiele lat, otrzymają niewiele więcej" - podkreśliła.
Jeden z internautów napisał, że "nie wszyscy są lekarzami pracownikami inżynierami". "Myślę że to świadczenie jest skierowane do osób mało zarabiających, które gdyby miały wynająć opiekunkę pracowałyby tylko na nią itd." - dodał. "W takim razie powiedzmy sobie wprost, że nie chodzi o politykę prorodzinną i promocję macierzyństwa, a o łupienie tych, którzy sobie lepiej radzą na rzecz tych, którzy nic nie robią. Takie myślenie to czysty socjalizm" - odpisała mu Siarkowska.
Kobiety pracujące "na czarno"
W sieci przeważają komentarze krytykujące program. Są jednak i takie osoby, które twierdzą, że to wsparcie jest potrzebne. Agnieszka Szymańska, mama czwórki dzieci, wskazuje na tę grupę, która pracowała, ale "na czarno". - Uważam, że takim osobom jak my - czyli pracującym, ale na czarno - to się należy. Chodzi o to, że my nie mamy możliwości udokumentowania tego i przez to nie należy nam się teraz nic. Byłybyśmy pokrzywdzone, gdybyśmy tego nie dostały. Jeśli ktoś w ogóle pracował, to dlaczego miałby nie skorzystać. Byliśmy takimi samymi pracownikami, jak każdy jeden - wyznaje kobieta.
I mówi o drugiej grupie - kobiet, które chciały pracować, ale nie mogły, bo nie miały jak dojechać do miejsca pracy. - Kiedyś takie dojazdy były trudne. Kobiety nie miały prawa jazdy, a był jeden autobus rano i wieczorem. Nie było jak dojeżdżać i wtedy te osoby nie pracowały - dodaje.
- Ale tym osobom, którym się nie chce pracować, sama bym grosza nie dała - mówi nam Agnieszka Szymańska.
Karolina Kostyla jest matką trójki dzieci. Mówi nam, że nie czuje się pokrzywdzona tym, że nie zostanie objęta rządowym programem. A wiele matek podnosi ten argument w sieci wskazując, że trójka dzieci to też dużo i też w związku z tym należy się im "matczyna emerytura". - Ja nie widzę w tym żadnej niesprawiedliwości. Nie czuję się pominięta. Jak panie są tak chętnie na tę marną emeryturę, to niech sobie dorobią dzieci, żeby też ją mieć. Tylko po co dla tych marnych pieniędzy - WP pani Karolina.
Kobieta podkreśla, że "niepracujących nigdy nie popierała". - Ale cóż mogę zrobić. Rząd daje, niech sobie biorą - podsumowuje Karolina Kostyla.
Mama 4 Plus
Premier Mateusz Morawiecki poinformował we wtorek, że rząd przyjął projekt "Mama 4 plus". Pogram przewiduje, że matki, które urodziły i wychowały przynajmniej czworo dzieci, będą miały prawo do rodzicielskiego świadczenia uzupełniającego w wysokości najniższej emerytury, czyli 1100 zł brutto. O świadczenie będą mogły ubiegać się matki, które osiągnęły wiek emerytalny 60 lat. - Nasze mamy, nasze babcie są tymi siłaczkami, które dźwigają ciężar wychowania młodych Polaków i należy im się szczególna wdzięczność - mówił na konferencji prasowej szef rządu.
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej szacuje, że świadczenia z programu Mama 4 Plus trafią co najmniej do 85 tys. kobiet. Co ważne, w niektórych przypadkach pieniądze z programu będą przysługiwały mężczyznom od 65. roku życia. Chodzi o sytuacje, gdy matka dzieci zmarła bądź porzuciła dzieci.
- To świadczenie będzie przysługiwało osobom, które nie pracują i nie mają niezbędnych środków utrzymania albo mają prawo do emerytury, ale ta emerytura jest niższa niż minimalna, która od 1 marca będzie wynosiła 1100 zł - informowała w połowie stycznia minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska.
Termin wejścia w życie ustawy jest wyznaczony na 1 marca.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl