Ryzykowna gra USA
Administracja prezydenta USA Baracka Obamy, który podjął trudną decyzję o wysłaniu 30 tys. dodatkowych żołnierzy do Afganistanu, stanęła przed kolejnym dylematem: czy wyciągnąć rękę do ludzi, którzy udzielili schronienia Osamie bin Ladenowi i utrzymują związki z Al-Kaidą - pisze "New York Times".
27.01.2010 11:47
Afgański prezydent Hamid Karzaj informował, że chce podjąć próbę pojednania z przywódcami talibów, a przedstawiciele amerykańskiej administracji przynajmniej prywatnie przyznawali, że rozważają taką możliwość. Oficjalnie ostrzegali jednak, że pomysł jest obciążony ryzykiem politycznym i może zaszkodzić cieszącym się szerokim poparciem planom przewidującym zintegrowanie ze społeczeństwem "niższych w hierarchii, bardziej ugodowych talibskich bojowników" - przypomina nowojorski dziennik.
Nie wygrają tej wojny na polu bitwy
Według "NYT" w czwartek kraje-donatorzy, pod przewodnictwem USA, W. Brytanii i Japonii, zapewne zdecydują o zasilaniu 100 mln dolarów rocznie afgańskiego funduszu, z którego mają być czerpane środki na zachęty dla szeregowych bojowników. Przywódcy są jednak zdecydowanie mniej optymistyczni, jeśli chodzi o kontakty z najwyższym dowództwem talibów, szczególnie ich liderem mułłą Omarem. Na razie amerykańscy dowódcy wojskowi twierdzą, że w zasięgu zainteresowania Zachodu są jedynie bojownicy uliczni niższego szczebla - podkreśla dziennik.
Mimo to przedstawiciele administracji od ubiegłego roku coraz przychylniej patrzą na możliwość pojednania z talibskimi przywódcami, ponieważ "przyjęli do wiadomości, że wojny w Afganistanie nie da się wygrać wyłącznie na polu bitwy" - ocenia gazeta. Anonimowy rozmówca "NYT" przyznał, że coraz więcej ludzi zgadza się, iż częścią rozwiązania dla Afganistanu jest włączenie negocjacji z talibami, nawet znajdującymi się w hierarchii powyżej średniej.
Rozmowy wzmocnią talibów
Oficjalnie przedstawiciele administracji zgłaszają jednak zastrzeżenia. Amerykański wysłannik do Afganistanu i Pakistanu Richard Holbrooke ostrzegał, że nie jest jasne, jak miałoby wyglądać pojednanie z talibami w sytuacji, gdy "są oni w dalszym ciągu związani z Al-Kaidą i kontynuują politykę stwarzającą permanentny brak stabilności w Afganistanie i regionie".
Analitycy przestrzegają, że strategia może mieć nieprzewidziane konsekwencje. Z jednej strony może zwiększyć szeregi bojowników, którzy przyjmą ofertę rządu i złożą broń. Z drugiej strony może też dojść do wzmocnienia talibów, których przywódcy poczują, że mają przewagę nad władzami w Kabulu.
"Im więcej mówi się o negocjacjach, tym bardziej talibowie postrzegają to jako słabość. Jak zagwarantujemy, że proces pojednania nie zachęci talibów do działania?" - ostrzegła na łamach "NYT" Vanda Felbab-Brown z Brookings Institution.