Rozprawa ws. śmierci Szymona z Będzina odroczona. Adwokat okradziony w drodze do sądu
Przed katowickim sądem nie doszło do zaplanowanej kolejnej rozprawy w procesie Beaty Ch. i Jarosława R., oskarżonych o zabicie prawie dwuletniego syna Szymona. Powodem odroczenia procesu była nieobecność obrońcy Beaty Ch. Został on okradziony w drodze do sądu.
17.10.2013 | aktual.: 17.10.2013 12:10
Posiedzenie rozpoczęło się tuż po godz. 9. Sędzia Bartłomiej Witek poinformował wówczas, że sprawa ruszy z dwugodzinnym opóźnieniem. Obrońca Beaty Ch. Marek Krupski powiadomił sąd, że krótko przed rozprawą ktoś włamał się do jego samochodu i zabrał mu teczkę. Do godz. 11 mec. Krupski miał załatwić na policji formalności związane z kradzieżą.
Później jednak złożył wniosek o przerwę w rozprawie. Poinformował sąd, że w skradzionej teczce był laptop, dokumenty oraz klucze do mieszkania i kancelarii, i musi załatwiać formalności związane z utratą tych przedmiotów. Sąd uwzględnił wniosek adwokata i odroczył rozprawę do piątku.
Beata Ch. ma też drugiego obrońcę - mec. Michała Ergietowskiego. Jak poinformował Krupski, Ergietowski nie mógł stawić się w katowickim sądzie.
Proces ruszył na początku września. Rodzice chłopca nie przyznają się do zbrodni i wzajemnie obciążają się winą.
Beata Ch. miała kontynuować odpowiadanie na pytania sądu. Po przesłuchaniu kobiety na sali sądowej mają zostać odtworzone filmy z konfrontacji rodziców Szymona podczas śledztwa i przeprowadzonego przez prokuraturę eksperymentu procesowego.
Śledztwo ws. śmierci dziecka prowadziła Prokuratura Okręgowa w Bielsku-Białej. Akt oskarżenia trafił do sądu w czerwcu tego roku. Według ustaleń postępowania 24 lutego 2010 r. ojciec mocno uderzył Szymona w brzuch, co skutkowało pęknięciem jelita cienkiego. Dziecko miało też inne obrażenia - sińce na twarzy, plecach i w okolicy nerek, rozciętą wargę. Po uderzeniu w brzuch jego stan pogarszał się z minuty na minutę: gorączkował, wymiotował, miał biegunkę i nie przyjmował pokarmu. 27 lutego Jarosław R. miał zadać dziecku kolejny silny cios pięścią w brzuch. Tego samego dnia Szymon zmarł.
Rodzice próbowali reanimować Szymona, ale na pomoc było już za późno. Jeszcze w dniu śmierci zwłoki syna przewieźli samochodem do Cieszyna, gdzie porzucili je w stawie. Policja długo nie mogła ustalić kim jest znalezione w stawie dziecko. Rodziców chłopca zatrzymano dopiero w czerwcu 2012 r. Prokuratura przyjęła, że rodzice godzili się na śmierć dziecka, nie udzielając mu pomocy, pomimo konieczności natychmiastowego podjęcia leczenia. Grozi im dożywocie.