Rodzinom aresztowanych żołnierzy nikt nie chce pomóc
Rodziny i znajomi żołnierzy aresztowanych za zabicie afgańskich cywilów od kilku tygodni oczekują pomocy od najważniejszych osób w państwie. Proszą o wsparcie w staraniach o uwolnienie bliskich z aresztu, gdyż według nich powinni oni odpowiadać z wolnej stopy.
Pod koniec grudnia rodziny wysłały listy do prezydenta, premiera oraz marszałków Sejmu i Senatu. Odpowiedział jedynie ten ostatni. Podziękował za korespondencję i poinformował, że pismo przekazał do ministra obrony narodowej. Nasi politycy pamiętają o swoich obywatelach tylko w czasie kampanii wyborczych lub gdy trzeba wysłać żołnierzy na kolejną wojnę. Kiedy jednak o coś się ich poprosi, to od większości nie można doczekać się choćby zdawkowej odpowiedzi – ubolewa Ewa Bąkowska, inicjatorka napisania listu, pod którym zebrano kilkadziesiąt podpisów.
Prywatnie jest ciocią Łukasza B., podporucznika, który dowodził plutonem pod Nangar Khel. Dotarliśmy do treści listu wysłanego do polityków. Rodziny apelują o zwolnienie żołnierzy, bo w ich ocenie stali się ofiarami wojny w Afganistanie. Od ponad roku przebywają poza domem, wliczając w to szkolenie przed wyjazdem, samą misję i obecny pobyt w areszcie śledczym.
Krewni podkreślają, że zaraz po powrocie "jako najgroźniejsi bandyci zostali zatrzymani przez oddziały specjalne Żandarmerii Wojskowej za wiedzą byłych oraz prawdopodobnie obecnych przełożonych". Pytają, dlaczego sprawy nie wyjaśniono od razu w Afganistanie. Poruszają także problem złego wyposażenia polskiej armii.
W środę dziennikarze "Głosu Wielkopolskiego" sprawdzili, co się dzieje z apelem rodzin żołnierzy. W Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego odpowiedziano, że list dotarł na początku stycznia. Obecnie jest "rozpatrywany". Pracownica biura prasowego nie potrafiła powiedzieć, kiedy można spodziewać się odpowiedzi.
Z kolei w Kancelarii Sejmu nie odnaleziono nawet pisma od rodzin. Natomiast Kancelaria Premiera Donalda Tuska 18 stycznia przekazała list ministrowi obrony narodowej. Podobnie uczynił marszałek Senatu. Jednak MON niewiele wskóra w sprawie, bo nie uważa się za właściwego adresata. Wiele pytań i poruszanych kwestii dotyczy działania prokuratury i żandarmerii. Wyślemy do nich te pisma – tłumaczy major Dariusz Kacperczyk z Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych. Tymczasowy okres aresztowania żołnierzy mija 13 lutego. Może jednak zostać przedłużony na wniosek prokuratury.
Łukasz Cieśla