Rakieta pod Bydgoszczą. Szokujące ustalenia Amerykanów
Rosyjski pocisk manewrujący, który wleciał w grudniu na terytorium Polski, spadł w pobliżu centrum szkolenia sił połączonych NATO w Bydgoszczy - pisze we wtorek amerykański dziennik "Wall Street Journal".
"Pocisk manewrujący, wystrzelony podczas rosyjskich ataków na Ukrainę, wleciał do Polski w grudniu ubiegłego roku, a następnie uderzył we fragment lasu. około 10 mil (16 km - red.) od centrum szkoleniowego NATO, co - jak uważają zachodni przedstawiciele władz - unaoczniło wyzwania dla obrony przestrzeni powietrznej Sojuszu" - pisze "WSJ".
W Bydgoszczy znajduje się Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO. "Podczas gdy polski rząd odmówił zidentyfikowania odłamków do czasu zakończenia śledztwa, analitycy bezpieczeństwa i zachodni przedstawiciele władz twierdzą, że dowody wskazują na wariant Ch-55, pocisku manewrującego, którego Rosja używała do oszukiwania ukraińskich systemów obrony powietrznej" - przekazał amerykański dziennik.
Gazeta podkreśla, że fakt, iż rosyjska rakieta w niekontrolowany sposób wdarła się na terytorium Paktu Północnoatlantyckiego "wywołało pytania w NATO, dotyczące tego, jak reagować na potencjalne zagrożenia z powietrza".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: nocny atak na Kijów. Przerażające relacje mieszkańców
Rosyjskich rakiet będzie więcej? Ekspert nie ma wątpliwości
Z kolei według Toma Karako z Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie, tego rodzaju zdarzenia mogą się powtarzać w przyszłości. - Konflikt potrwa jeszcze jakiś czas i nie był to ostatni raz, kiedy pocisk zboczył z kursu - ocenił.
Tym bardziej że - jak zauważa amerykański dziennik - jest wiele czynników, które mogą się do tego przyczynić.
"Pociski manewrujące mogą działać nieprawidłowo, jeśli ich operatorzy wprowadzą niewłaściwe współrzędne, jeśli ich systemy pokładowe błędnie odczytają topografię terenu lub jeśli wojsko przeciwnika emituje fałszywe sygnały GPS, aby zmylić instrumenty nawigacyjne, co jest taktyką stosowaną przez Ukrainę" - zauważył amerykański dziennik.
"Ale nawet pocisk, który przez pomyłkę wleci na terytorium NATO, może potencjalnie doprowadzić do eskalacji" - pisze "WSJ".
Gazeta przypomniała też, że aby móc zestrzelić obcy obiekt, nie wystarczy zlokalizować go jedynie na podstawie informacji radarowych. "Zakładając, że cokolwiek, co zostało zidentyfikowane na radarze, jest zagrożeniem, można doprowadzić do katastrofy" - zauważa autor artykułu, przypominając katastrofę pasażerskiego samolotu Ukraine International Airlines zestrzelonego nad Iranem w 2020 r.
Źródło: PAP
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski