Putin nieoczekiwanie reaguje na atak dronów na Moskwę [RELACJA NA ŻYWO]
Wtorek to 461. dzień rosyjskiej inwazji. Rosyjski dyktator Władimir Putin zabrał głos po ataku dronów na Moskwę. Zbrodniarz wojenny stwierdził, że "rywalizacja między Federacją Rosyjską a Ukrainą po rozpadzie ZSRR była nieunikniona, ale zakładano, że będzie przebiegać w cywilizowany sposób". Po raz kolejny zagroził wolnej Ukrainie. Powiedział, że rosyjskie Siły Zbrojne "uderzą na terytorium Ukrainy, ale z broni precyzyjnej i sprzętem wojskowym". Sam atak dronów nazwał "próbą zastraszenia". - Prowokują nas do lustrzanego odbicia działań, zobaczymy, co z tym zrobić - bredził Putin. Jednocześnie przyznał, że moskiewska obrona lotnicza "zadziałała", ale "jest nad czym popracować". Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.
- Drony uderzyły we wtorek rano w kilka budynków mieszkalnych w Moskwie - podała agencja Reutera, powołując się na rosyjskie media.
- Ogłosił w telewizji, że Polska wraz z Litwą "tworzy potężną pięść", która chce "rozpętać wojnę" na Białorusi. Według białoruskiej opozycji to główny kandydat Kremla do przejęcia władzy na Białorusi. Oto gen. Aleksander Wołfowicz, który w chwilach, gdy Łukaszenka ma kłopoty zdrowotne, objawia się w mediach.
- Użycie brytyjskich rakiet Storm Shadow przez ukraińską armię przynosi efekty. Na odcinku zaporoskim Ukraina przeprowadziła skuteczny atak rakietowy na rosyjskie pozycje w kilkunastu miejscowościach. - Żeby odnieść sukces w tamtym rejonie, priorytetem jest odcięcie rosyjskich odwodów. I Ukraina to robi – mówią nam eksperci.
- Około 100 rosyjskich żołnierzy zginęło, a ponad 400 zostało rannych w niedzielnym ostrzale koszar w okupowanej Jurjiwce w pobliżu Mariupola. - To kolejny skuteczny atak ukraińskich wojsk na pozycje wroga w tym mieście lub jego okolicy - powiadomił w poniedziałek lojalny wobec Kijowa doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko.
Niedzielny ostrzał rosyjskich koszar w okupowanej Jurjiwce nad Morzem Azowskim, w wyniku którego zginęło około 100 żołnierzy wroga, a ponad 400 doznało obrażeń, został dokonany przez Ukrainę przy pomocy brytyjskich pocisków manewrujących Storm Shadow - ujawnił we wtorek lojalny wobec Kijowa doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko.
Wcześniej doradca biura Zełenskiego powiedział, że Ukraina "nie jest bezpośrednio zaangażowana" w te ataki.
We wtorek rano pojawiły się doniesienia o kilku dronach, które uderzyły w budynki mieszkalne na południowym zachodzie Moskwy.
Portale informacyjne i media społecznościowe podawały rozmaitą liczbę dronów, od ośmiu do nawet 25.
Serwis InformNapalm - wywodząca się z Ukrainy międzynarodowa grupa niezależnych dziennikarzy, wolontariuszy i hakerów walczących z propagandą Kremla - przekazał, że drony nadleciały ze wschodniej części obwodu moskiewskiego. Aparaty te były produkcji chińskiej - utrzymuje serwis.
Atak dronów na Moskwę zszokował polityczną elitę Rosji - ocenił we wtorek Mychajło Podolak, doradca biura prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Jak dodał, atak pokazał "techniczną niezdarność" Rosji.
- Te ataki dronami pokazały trzy rzeczy. Po pierwsze: wewnętrzna przestrzeń Rosji jest całkowicie niekontrolowana. Po drugie: nie ma żadnej obrony z powietrza czy z lądu. Nigdzie - ocenił Podolak, cytowany przez RBK-Ukraina.
Według niego atak pokazał też "techniczną niezdarność" Rosji.
- Ani (systemy) Pancyr, ani systemy walki elektronicznej - nic nie działa. I to zszokowało rosyjską elitę polityczną, bo pokazuje to, że w Rosji łatwo jest wzniecić zbrojne protestacyjne nastroje nie tylko w obwodzie biełgorodzkim, lecz na dowolnym terytorium - kontynuował Podolak.
Możemy już powiedzieć, że za jakiś czas drony prawdopodobnie będą mogły dotrzeć w dowolne miejsce w europejskiej części Rosji, aż po Ural - zapowiadał przed trzema miesiącami ukraiński ekspert.
Obecnie na Ukrainie działa ponad 10 producentów różnego typu dronów. Niektóre z tych bezzałogowców mogą przemieszać się na odległość od 500 do nawet 1500 km. Zważywszy na fakt, że drony są wytwarzane z użyciem materiałów kompozytowych, takie maszyny stają się praktycznie niewidoczne dla systemów obrony przeciwlotniczej wroga. Dzieje się tak w przypadku, gdy te systemy bazują na sowieckich technologiach, a drony są stosunkowo niewielkich rozmiarów i poruszają się na określonej wysokości. Ponadto podczas budowy bezzałogowców stosuje się specjalną powłokę lakierniczą, dodatkowo zmniejszającą ich wykrywalność - wyjaśniał wówczas Dolince.
Nowoczesne ukraińskie drony mogą bez przeszkód poruszać się w przestrzeni powietrznej Rosji, ponieważ rosyjskie środki obrony przeciwlotniczej, bazujące na sowieckich technologiach, nie są w stanie neutralizować takich maszyn - oceniał na początku marca ukraiński ekspert ds. lotnictwa Bohdan Dolince w rozmowie z niezależną rosyjską telewizją Nastojaszczeje Wriemia.
Doniesienia o kilku dronach, które uderzyły w budynki mieszkalne na południowym zachodzie Moskwy, pojawiły się we wtorek rano. Portale informacyjne i media społecznościowe podawały rozmaitą liczbę dronów, od ośmiu do nawet 25.
Doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, Mychajło Podolak, przekazał, że Ukraina "nie jest bezpośrednio zaangażowana" w te operacje. Dodał, że zarówno dla niego, jak też dla większości Ukraińców o wiele ważniejszą kwestią są rosyjskie ataki na ukraińskie terytoria, zwłaszcza na Kijów, który ostrzeliwany jest niemal codziennie.
Wtorkowa operacja w Moskwie służyła kilku celom. Po pierwsze, był to odwet Ukrainy za nieustanne ataki wroga na cele cywilne w Kijowie. Kreml otrzymał sygnał, że cierpliwość strony ukraińskiej już się wyczerpała. Po drugie, rosyjska armia będzie teraz musiała ściągnąć dodatkowe siły i środki z frontu, by lepiej zabezpieczyć stolicę - zauważył izraelski analityk.
Według Sharpa atak na Moskwę jest kolejnym wizerunkowym ciosem dla Rosji, czyli państwa "uważającego się za potęgę" także z uwagi na rzekome duże możliwości sił obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej.
Te drony przyleciały z Ukrainy. Nie był to żaden atak zorganizowany przez rosyjski ruch oporu, jak zaczęli już głosić kremlowscy propagandyści. Jeśli chodzi o fakt dotarcia tych maszyn do Moskwy, można to wyjaśnić specyfiką rosyjskich systemów obrony powietrznej. Tego uzbrojenia nie wyprodukowano bowiem w celu wykrywania i niszczenia tak nowoczesnych bezzałogowców, jak drony wykorzystywane obecnie przez Ukrainę, lecz mniej zaawansowanych technicznie celów wytwarzanych w Związku Sowieckim - tłumaczył ekspert w rozmowie z niezależnym rosyjskim kanałem na Telegramie Możem Objasnit
Wtorkowy atak dronów w Moskwie został przeprowadzony z terytorium Ukrainy, która tym samym udowodniła, że może skutecznie razić cele w stolicy Rosji; takie naloty bezzałogowców na Moskwę będą się powtarzać - ocenił we wtorek izraelski analityk ds. wojskowości David Sharp.
- Jeśli jakieś działania są nielogiczne czy bezsensowne, bliżej leżą ruchom rosyjskim - tak doniesienia o ataku dronów w Moskwie komentuje dla Wirtualnej Polski Maciej Matysiak, pułkownik rezerwy, ekspert fundacji Stratpoints, były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Powiązane tematy:
"Dobra rozmowa z z prezydentem Erdoganem. Pogratulowałem mu wygranej w wyborach. Omówiliśmy kluczowe kwestie dotyczące nadchodzącego szczytu NATO w Wilnie, dalszego wsparcia dla Ukrainy, wzmocnienia naszych zdolności odstraszania i obrony oraz sfinalizowania przystąpienia Szwecji do NATO" - przekazał szef NATO Jens Stoltenberg.
"Mieszkańcy przekazują doniesienia o czarnym dymie przy wyjeździe z Melitopola w kierunku zachodnim. (...) Okupanci natychmiast powiadomili, że to efekt działania (rosyjskich) jednostek obrony powietrznej, lecz dym unosi się z ziemi w stronę nieba (co oznacza, że nie zestrzelono celu poruszającego się w powietrzu)" - dodał samorządowiec.
Dwa dni wcześniej, w niedzielę, w wyniku skutecznego ostrzału koszar wroga w Jurjiwce pod Mariupolem zginęło około 100 żołnierzy z Rosji, a ponad 400 zostało rannych - oznajmił w poniedziałek proukraiński doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko.
Melitopol to ważny węzeł kolejowy dla sił rosyjskich na południu Ukrainy, będący częścią korytarza lądowego łączącego Rosję z okupowanym Półwyspem Krymskim. W ciągu ostatnich tygodni w tym mieście doszło do przynajmniej kilku eksplozji w obiektach wojskowych agresora.
Południowa część obwodu zaporoskiego, w tym m.in. Melitopol, Berdiańsk i Enerhodar, jest okupowana przez najeźdźców od przełomu lutego i marca 2022 roku, a zatem od początku inwazji Kremla na Ukrainę. W Enerhodarze znajduje się Zaporoska Elektrownia Atomowa, największa siłownia jądrowa w Europie.
We wtorek po południu doszło do potężnej eksplozji na terenie zakładów przemysłowych Awtokolorłyt w okupowanym Melitopolu na południu Ukrainy; w tej fabryce znajdowała się baza rosyjskich wojsk - poinformował na Telegramie lojalny wobec Kijowa mer Melitopola Iwan Fedorow.
- Ma oczywiście uzasadnione prawo do tego w obrębie własnych granic, ale ma również prawo do projekcji siły poza swoimi granicami, aby podważyć zdolność Rosji do projekcji siły na samą Ukrainę - powiedział. Podkreślił, że "uzasadnione cele wojskowe" poza granicami Ukrainy są częścią jej samoobrony. - Powinniśmy to uznać - dodał.
Na razie nie jest jasne, kto przeprowadził poranne ataki przy użyciu dronów, które uderzyły w budynki mieszkalne, ale nie spowodowały większych szkód. Władze Ukrainy oświadczyły, że nie mają z tym nic wspólnego, z kolei rosyjski prezydent Władimir Putin twierdzi, że Ukraina w ten sposób próbuje zastraszyć Rosjan.
Brytyjski minister spraw zagranicznych James Cleverly wyraził we wtorek opinię, że Ukraina ma w ramach samoobrony "uzasadnione prawo" do atakowania celów na terytorium Rosji.
Cleverly, zapytany podczas wizyty w Estonii przez stację Sky News o poranny atak przy użyciu dronów na kilka budynków mieszkalnych w Moskwie i o to, czy Ukraina ma prawo atakować terytorium Rosji, powiedział, że nie będzie spekulował na temat charakteru ataku, ale dodał, że Kijów ma "uzasadnione prawo do obrony".
Kijów wskazuje, że Rosja blokuje eksport ukraińskiego zboża, mimo deklaracji o przedłużeniu umowy. Od 29 kwietnia br. do ukraińskiego portu Piwdennyj - jednego z trzech objętych umową zbożową - nie został wpuszczony przez Rosję żaden statek.
W warunkach blokady ukraińskich portów przez rosyjską armię w lipcu 2022 r. przedstawiciele Ukrainy i Rosji zawarli z Turcją i ONZ dwie oddzielne "lustrzane" umowy, odblokowujące eksport ukraińskiego zboża przez porty czarnomorskie. Ma to gwarantować bezpieczne korytarze morskie do trzech ukraińskich portów: Odessy, Czarnomorska i Piwdennego.
Rosja skarży się, że nie może przesyłać amoniaku rurociągiem przez terytorium Ukrainy do portu Piwdennyj, skąd jest on eksportowany. Stawia tę kwestię jako warunek w negocjacjach o przedłużaniu umowy zbożowej - porozumienia o eksporcie zboża ukraińskiego przez Morze Czarne. Moskwa domaga się także podłączenia do systemu SWIFT swojego banku Rossielchozbank.
Jak informuje agencja Reutera, wysoki rangą urzędnik ukraiński powiedział niedawno, iż Kijów mógłby rozważyć zgodę na tranzyt amoniaku pod warunkiem, że umowa zbożowa zostanie rozszerzona na kolejne porty ukraińskie.
Ukraina chciałaby otrzymać gwarancje od Rosji i ONZ, że tzw. umowa zbożowa będzie funkcjonować bez zakłóceń, jeżeli Kijów zgodzi się na tranzyt rosyjskiego amoniaku przez swoje terytorium - powiedział we wtorek wiceminister infrastruktury Jurij Waśkow.
- Jeśli głównym problemem jest amoniak, to ONZ musi jasno powiedzieć, że Ukraina będzie mogła normalnie eksportować zboże, jeżeli działanie rurociągu przesyłającego amoniak zostanie wznowione - powiedział wiceminister. Wówczas - dodał - władze Ukrainy "podejmą decyzję, czy jest to zgodne z naszym interesem, czy nie".
Jak opisywał, dla władz Ukrainy nie jest teraz jasne, czy kwestia wznowienia działania rurociągu do przesyłu amoniaku jest rozwiązaniem problemu. "Jeśli nie rozwiąże to problemu, to nie będzie dialogu" - powiedział Waśkow.
Stoltenberg wyraził konieczność zagwarantowania, że po zakończeniu wojny w Ukrainie Rosja nie będzie miała możliwości ponownej inwazji na ten kraj.
Według norweskiego nadawcy publicznego NRK tematami środowych rozmów w Oslo oprócz kwestii tureckiej blokady wejścia Szwecji do NATO będą warunki członkostwa stawiane przed Ukrainą, kontrofensywa Ukrainy, szkolenie Ukraińców na samolotach F-16, a także kandydatury na następców Stoltenberga, którego kadencja kończy się jesienią.
Szwecja będzie członkiem NATO, już teraz jest w bezpieczniejszym położeniu niż przed złożeniem wniosku o wejście do Sojuszu - oświadczył we wtorek w Oslo sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.
Szef NATO przebywa w swojej ojczyźnie w związku z odbywającym się w środę w stolicy Norwegii nieformalnym spotkaniem ministrów spraw zagranicznych krajów członkowskich sojuszu.
Na wtorkowej konferencji prasowej Stoltenberg wyraził zadowolenie z powodu zwiększenia przez państwa Europy wydatków na obronność. "NATO zapewnia Europie bezpieczeństwo, a 80 proc. nakładów Sojuszu pochodzi od państw pozaeuropejskich" - przypomniał. Z tego powodu, jak dodał, "ważne jest, aby kraje Europy skoncentrowały się na współpracy z NATO i uniknęły tworzenia podwójnych struktur".
W ostatnich tygodniach rosyjskie ataki z użyciem pocisków rakietowych i dronów są wymierzone głównie w Kijów. Od początku maja stolica Ukrainy była ostrzeliwana już 17 razy. W wyniku ostatniej fali uderzeń, dokonanej w nocy z poniedziałku na wtorek, zginęła tam jedna osoba, a co najmniej 11 zostało rannych.
źródło: PAP / AFP / Ukraińska Prawda / Kanał24 / Reuters / CNN / BBC / Interfax
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski