"Obezwładnianie Rosjan". Ukraińcy uderzają potężną bronią

"Obezwładnianie Rosjan". Ukraińcy uderzają potężną bronią

Ukraina zaatakowała przy pomocy Storm Shadow kilka rosyjskich pozycji na południu Ukrainy
Ukraina zaatakowała przy pomocy Storm Shadow kilka rosyjskich pozycji na południu Ukrainy
Źródło zdjęć: © Facebook, Internet | Wirtualna Polska
Sylwester Ruszkiewicz
29.05.2023 20:10, aktualizacja: 29.05.2023 21:25

Użycie brytyjskich rakiet Storm Shadow przez ukraińską armię przynosi efekty. Na odcinku zaporoskim Ukraina przeprowadziła skuteczny atak rakietowy na rosyjskie pozycje w kilkunastu miejscowościach. - Żeby odnieść sukces w tamtym rejonie, priorytetem jest odcięcie rosyjskich odwodów. I Ukraina to robi – mówią nam eksperci.

W niedzielę ukraińska armia, przy użyciu Storm Shadow, ale także artylerii, dronów i rakiet, przeprowadziła atak na południu Ukrainy. Nieoficjalnie doniesienia mówią o dużych zniszczeniach południowego szlaku logistyki i zaopatrzenia wojsk rosyjskich. Skuteczne uderzenia miały mieć miejsca m.in. w Mariupolu, Melitopolu, Andrijiwce, Jurijwce, Nowej Kachowce, Tokmaku i Berdiańsku. W wielu miejscach zaatakowano pierwszą linię frontu, ale też rejony kontaktu regularnych rosyjskich wojsk z zapleczem, w którym znajdują się odwody.

Seria ukraińskich ataków rakietowych na południu Ukrainy
Seria ukraińskich ataków rakietowych na południu Ukrainy© Wirtualna Polska | Twitter

"100 procent skuteczności"

Ukraińcy twierdzą, że dotychczas 100 proc. celów pocisków manewrujących Storm Shadow został skutecznie porażonych. - Mogę powiedzieć, że wszystkie odpalenia Storm Shadow, które miały miejsce dotychczas, trafiły w cele wyznaczone przez Sztab Generalny – zapewniał ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow. Odpalane z samolotów pociski Storm Shadow umożliwiają zwalczanie celów w odległości 250- 300 km.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Rosjanie z pociskami Storm Shadow mają duży problem. Teoretycznie ich obrona przeciwlotnicza nie powinna go mieć. Ale Ukraina sprytnie wypuszcza je w połączeniu z pociskami MALD, które są wabikami, mającymi za zadanie przeciążać rosyjską obronę. Dzięki temu są w 100 procentach skuteczne. To świetna broń, pokazująca zaszłości koncepcyjno-technologiczne po stronie Rosji – mówi Wirtualnej Polsce płk rez. Piotr Lewandowski, były dowódca bazy wojskowej w Redzikowie i wykładowca Centrum Szkolenia Wojsk Obrony Terytorialnej.

I jak dodaje, ukraińska armia dzięki Storm Shadow posiada zdolność rażenia rosyjskich celów na odległość 250-300 kilometrów. – W końcu! Po HIMARS-ach udało się przesunąć znacznie dalej możliwości rażenia. Szkoda, że Kijów nie dostał od Wielkiej Brytanii wersji, która pozwalałaby razić cele na odległość na 500 kilometrów. Widać, że NATO narzuca w ten sposób ograniczenia i obawia się poważnych uderzeń na terytorium Rosji – ocenia Lewandowski.

Zdaniem gen. Waldemara Skrzypczaka, ataki rakietowe przy użyciu pocisków Storm Shadow są dobrze rozgrywane przez ukraińską armię.

"Obezwładnianie i osłabianie Rosjan"

- Ukraińcy wiedzą, że wojska rosyjskie na odcinku zaporoskim są skazane na połączenie lądowe i morskie przez Morze Azowskie. I dlatego zdecydowali się paraliżować w tamtym rejonie logistykę i komunikacyjne szlaki z dostawami. Uderzają również w odwody operacyjne. Tym samym paraliżują możliwość użycia ich do uderzenia na ukraińską kontrofensywę. Wygląda to na obezwładnianie i osłabianie Rosjan. Ukraina chce pozbawić ich możliwości prowadzenia obrony i użycia odwodów – mówi WP gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych RP.

W podobnym tonie wypowiada się płk rez. Piotr Lewandowski. – Ukraina, żeby mogła w tamtym rejonie odnieść sukces, musi skupić uwagę na odcięciu rosyjskich odwodów. Ma dość sił, żeby przełamać rosyjską obronę. Dlatego musi upośledzić odwody i miejsca przerzutów uzupełnień. Rosjanie mają tam składy broni przeznaczone nie tylko dla znajdujących się tam dwóch zgrupowań "Dniepr" i "Wschód". One mają strukturę typowo defensywną, z dużym nasyceniem artylerii. Jeśli Ukrainie uda się poważnie uszkodzić możliwość ich wsparcia, to będzie w stanie te zgrupowania pokonać – komentuje płk rez. Piotr Lewandowski.

Jeszcze większym "gamechangerem" na froncie mogłyby okazać się niemieckie pociski Taurus KEPD 350. By utrudnić wykrycie, poruszają się one na pułapie do 70 m i mogą razić cele na odległość nawet 500 km. Jak ujawniło niemieckie Ministerstwo Obrony Narodowej, Ukraina wystosowała prośbę o ich dostarczenie, a rozmowy z Berlinem na ten temat miałyby trwać co najmniej od początku maja 2023 r.

"Rosji będzie ciężko zrobić cokolwiek"

- Wielka Brytania przekazała Ukrainie określoną liczbę pocisków Storm Shadow, stąd Kijów chce podobną broń dywersyfikować. Czy Niemcy przekażą Taurusy? Co prawda na razie nic na to nie wskazuje, ale jak widzieliśmy już wcześniej - podejście Zachodu potrafi się zmienić. Wydawało się, że przesilenie w podejściu do dostaw broni miało miejsce po utworzeniu zachodniej koalicji pancernej. Tymczasem ofensywa dyplomatyczna Ukrainy i prezydenta Wołodymyra Zełenskiego przyniosła zupełnie coś odwrotnego – ocenia płk rez. Piotr Lewandowski.

Podobną tezę stawia gen. Waldemar Skrzypczak. - Wcześniej mówiło się, że Storm Shadow nie zostanie dostarczone na Ukrainę. Stało się coś innego. Podobnie może być z pociskami Taurus. Tym bardziej, że Zachód przyjął strategię, że ukraińska kontrofensywa musi się za wszelką cenę udać. Jeśli niemieckie pociski o zasięgu 500 kilometrów dotrą na front, to Rosjanom trudno będzie się im przeciwstawić i cokolwiek zrobić – prognozuje Skrzypczak.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także