Rosjanie odlecieli. Sugerują, co spadło pod Bydgoszczą
Kuriozalne tłumaczenie rosyjskiego eksperta ws. rakiety znalezionej pod Bydgoszczą. W rozmowie z mediami przekonuje, że to nie może być rosyjski pocisk, gdyż armia nie używa takiej amunicji. Sugeruje, że to rakieta wystrzelona przez Ukraińców lub NATO. Polscy wojskowi wskazują, że pocisk mógł mieć na celu zmylenie obrony przeciwlotniczej.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Rosyjska rakieta Ch-55 spadła w połowie grudnia w okolicy Zamościa pod Bydgoszczą. Jej poszukiwania trwały kilka miesięcy. W piątek szef kancelarii prezydenta Paweł Szrot poinformował, że odnaleziono głowicę.
- Jest szczególna, bo jest zbudowana z betonu - powiedział w rozmowie z RMF FM. Dodał, że nie było w niej ładunku wybuchowego.
Sprawą pocisku żyją także rosyjskie media. Ekspert wojskowy Wasilij Dandykin w rozmowie z portalem news.ru przekonywał, że "to coś niespotykanego" i trudno mu uwierzyć, by rosyjski pocisk trafił do Polski, daleko od granicy z Ukrainą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowa teoria w sprawie rakiety pod Bydgoszczą
- Może Kijów się szkolił i im coś poleciało, albo to jakieś ćwiczenia NATO, teraz ciągle takie prowadzą, przygotowują. W każdym razie jest to zaskakujące i nie ma z nami nic wspólnego - twierdził.
Przekonywał, że Rosjanie nie strzelają pociskami z betonowymi głowicami, ale z "całkowicie bojowymi częściami". Dodał, że rosyjskie pochodzenie obiektu jest wątpliwe, bo reakcja Warszawy byłaby jego zdaniem "głośniejsza".
Wabik dla obrony przeciwlotniczej
Gen. Roman Polko w rozmowie z Wirtualną Polską przekonywał, że pocisk najprawdopodobniej był wabikiem dla ukraińskiej obrony. - Myślę, że wystrzelenie tej rakiety nie miało na celu zniszczenia czegokolwiek, chodziło o to, by dołożyć problemów obronie powietrznej. Tak samo używają dronów. Nie ma tylu systemów Patriot, by skutecznie przeciwdziałać takim zmasowanym atakom - mówił.
- Te przestarzałe rakiety wystrzeliwuje się po to, żeby wprowadzić jak najwięcej zamieszania, by w tłumie tych pustych pocisków te uzbrojone w głowice bojowe miały łatwiejszą drogę do celu - podkreślał.
Były dowódca jednostki specjalnej GROM nie wykluczał jednak, że Rosjanie mogli wystrzelić rakietę w kierunku Polski celowo.
- Jeśli miał być w ten sposób testowany system obrony przeciwlotniczej Polski, to przecież nie chciano atakować. Wystrzelono taki pocisk, by od strony propagandowej mówić, że to przez przypadek, że rakieta się zbłąkała, ale widać, że niegroźna, nie eskalujemy, tylko próbujemy się bronić - mówił.
Śledztwo ws. rosyjskiej rakiety
W sprawie rosyjskiej rakiety prowadzone jest śledztwo. Prokuratura Krajowa zamierza włączyć sprawę do wielkiego dochodzenia ws. rosyjskiej inwazji.
Najwyższa Izba Kontroli z kolei chce przyjrzeć się m.in., dlaczego przez tyle miesięcy wojsko nie informowało najważniejszych osób w państwie o poszukiwaniach obiektu.
Czytaj więcej:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski