Znaleziono głowicę rosyjskiego Ch‑55. Wiemy, jaki mógł być plan Kremla

Głowica rosyjskiej rakiety, która spadła pod Bydgoszczą, została odnaleziona. Jak przekazał szef kancelarii prezydenta Paweł Szrot, była pusta, nie zawierała ładunku wybuchowego. - Wystrzelenie tej rakiety nie miało na celu zniszczenia czegokolwiek, chodziło o zmylenie obrony przeciwlotniczej - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską były dowódca jednostki specjalnej GROM gen. Roman Polko.

Według gen. Romana Polko rakieta miała rozpraszać obronę przeciwlotniczą
Według gen. Romana Polko rakieta miała rozpraszać obronę przeciwlotniczą
Źródło zdjęć: © WP
Adam Zygiel

19.05.2023 | aktual.: 19.05.2023 16:20

Paweł Szrot w rozmowie z RMF FM zdradził, że odnaleziono głowicę rakiety, która spadła pod Bydgoszczą. - Jest szczególna, bo jest zbudowana z betonu - podkreślił. Dodał, że nie było w niej ładunku wybuchowego.

Generał Roman Polko wskazuje, że rakieta najprawdopodobniej miała być wabikiem dla ukraińskiej obrony. - Myślę, że wystrzelenie tej rakiety nie miało na celu zniszczenie czegokolwiek, chodziło o to, by dołożyć problemów obronie powietrznej. Tak samo używają dronów. Nie ma tylu systemów Patriot, by skutecznie przeciwdziałać takim zmasowanym atakom - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

- Te przestarzałe rakiety wystrzeliwuje się po to, żeby wprowadzić jak najwięcej zamieszania, by w tłumie tych pustych pocisków te uzbrojone w głowice bojowe miały łatwiejszą drogę do celu - podkreśla.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Były dowódca jednostki specjalnej GROM nie wyklucza jednak, że rakieta została wystrzelona w kierunku Polski celowo - w ramach testu.

- Jeśli miał być w ten sposób testowany system obrony przeciwlotniczej Polski, to przecież nie chciano atakować. Wystrzelono taki pocisk, by od strony propagandowej mówić, że to przez przypadek, że rakieta się zbłąkała, ale widać, że niegroźna, nie eskalujemy, tylko próbujemy się bronić - mówił.

"Betonowy ekwiwalent"

O rakietę z betonową głowicą zapytaliśmy też analityka ds. wojskowości i publicystę Wirtualnej Polski Sławka Zagórskiego. - Nie jest to dziwne. Pocisk miał zamontowany tzw. ekwiwalent masowo-gabarytowy, czyli "protezę" o tej samej masie i kształcie, co głowica bojowa, której używa się podczas zadań bojowych - mówi.

- Tego typu betonowe ekwiwalenty wykorzystywane są w pociskach ćwiczebnych, a jak widać Rosjanie wykorzystują je także w wabikach. Do dziś w wielu miejscach Polski można znaleźć podobne ćwiczebne głowice z okresu PRL, a nawet kompletne betonowe bomby z czasów II wojny światowej w miejscach, gdzie Luftwaffe miała poligony bombowe - dodaje ekspert.

Polko: nie przekonują mnie tłumaczenia MON i wojska

Gen. Polko krytykuje podejście władz i armii do kwestii przechwycenia pocisku i jego późniejszych poszukiwań. Przekonuje, że choć rakieta nie była uzbrojona, to jednak wojsko zachowało się nieodpowiedzialnie, a tłumaczenia dowództwa i Ministerstwa Obrony Narodowej są "kuriozalne".

- Na radarach ukraińskich to była rakieta, a w Polsce to było już odbicie radarowe wynikające ze zmarzniętego deszczu, które to odbicie radarowe pędziło z prędkością rakiety. Nie przekonują mnie te tłumaczenia - mówi.

Wojskowy podkreśla, że gdy pocisk wszedł w polską przestrzeń powietrzną, zostały podniesione polskie i amerykańskie samoloty. - Nie podnosi się samolotów do odbicia radarowego - zaznacza.

Nasz rozmówca przekonuje, że poszukiwania pocisku powinny były zostać zintensyfikowane na samym początku. - Wiemy doskonale, że ta rakieta Ch-55 miała być stosowana do przenoszenia broni jądrowej. Swoją wagę ma, ma około 6 metrów wielkości, zresztą to widać, że bez głowicy nie była malutka. Te poszukiwania powinny być realizowane bez względu na warunki atmosferyczna - nie ma wątpliwości.

- W armii używamy określenia taktyczna pogoda: im gorsze warunki, tym intensyfikujemy ćwiczenia. Może wojsko nowej generacji działa tylko w dzień, jak jest ciepło - śmieje się generał.

Pocisk pod Bydgoszczą

16 grudnia pociski wystrzelone spod Smoleńska prawdopodobnie zostały skierowane na zachodnią Ukrainę, aby odciągnąć uwagę od ataku na Kijów i Charków. To właśnie wtedy Rosyjska rakieta Ch-55 spadła w Zamościu obok Bydgoszczy. Pocisk został odnaleziony kilka miesięcy później, a śledztwo w tej sprawie przejęła Prokuratura Krajowa.

Hipotetyczna droga pocisku
Hipotetyczna droga pocisku© WP

Wokół sprawy jest wiele kontrowersji. Przede wszystkim najważniejsze osoby w państwie przez kilka miesięcy miały nie zostać poinformowane o sytuacji - premier Mateusz Morawiecki sam przyznał, że o obiekcie dowiedział się dopiero pod koniec kwietnia. Dodatkowo minister Mariusz Błaszczak przekonuje, że wojsko otrzymało informację od Ukraińców o lecącym w stronę Polski "obiekcie, który może być rakietą", ale dowództwo operacyjne nie przekazało tego szefowi resortu obrony.

Czytaj dalej:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
rakietagen. roman polkorosja
Wybrane dla Ciebie