Błaszczak wiedział o rakiecie? Są dokumenty
Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski oraz członkowie sejmowej komisji obrony z jego formacji zaapelowali w środę do wicepremiera i szefa MON Mariusza Błaszczaka, by ujawnił meldunki operacyjne ws. pocisku znalezionego pod Bydgoszczą. Pytał też wprost, kto w tej sprawie kłamie.
- Składamy dzisiaj wniosek o to, aby ujawnił pan meldunki operacyjne, które są w pana posiadaniu, które dadzą nam jasne światło, kto dzisiaj w sprawie pocisku pod Zamościem (koło Bydgoszczy) kłamie. Czy to pan, który nie podjął działań, a w meldunkach operacyjnych miał wiedzę o incydencie i o zdarzeniu w polskiej przestrzeni publicznej 16 i 17 grudnia, czy generałowie - mówił szef klubu Lewicy, zwracając się do ministra Błaszczaka.
Podczas konferencji w Sejmie Gawkowski ocenił, że w sprawie pocisku znalezionego pod Bydgoszczą są dwa rozwiązania - albo dymisja Błaszczaka, albo ujawnienie meldunków operacyjnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rakieta pod Bydgoszczą. "Tu nie ma na co czekać"
Gawkowski uważa, że obecnie dymisja Błaszczaka jest jedynym honorowym rozwiązaniem. - Tu nie ma na co czekać, tu nie należy nic zamiatać pod dywan - powiedział i podkreślił, że obywatelom należy się uczciwe podejście.
Szef klubu Lewicy wraz z wiceszefami sejmowej komisji obrony narodowej Marcinem Kulaskiem i Pawłem Krutulem ponowił też apel do prezydenta Andrzeja Dudy, aby zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Gawkowski podkreślił, że opozycja podchodzi do incydentu poważnie.
Pod koniec kwietnia MON poinformowało, że w okolicach miejscowości Zamość, ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Natknęła się na niego w lesie przypadkowa osoba. Podkreślono, że sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła w tej sprawie śledztwo.
Przerzucanie się odpowiedzialnością
11 maja szef MON oświadczył, że podległe Dowódcy Operacyjnemu Rodzajów Sił Zbrojnych Centrum Operacji Powietrznych-Dowództwo Komponentu Powietrznego otrzymało 16 grudnia ub.r. od strony ukraińskiej informację o zbliżającym się w stronę Polski "obiekcie, który może być rakietą". Błaszczak dodał, że "procedury i mechanizmy reagowania ws. obiektu znalezionego pod Bydgoszczą zadziałały prawidłowo do poziomu Dowódcy Operacyjnego", który nie poinformował go, "ani odpowiednich służb o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej".
W reakcji na słowa szefa MON Dowódca Operacyjny RSZ gen. Tomasz Piotrowski zaapelował 12 maja "o rozsądek, o to, abyśmy w nadchodzących dniach bardzo ważyli emocje, abyśmy byli rozsądni w tym, co robimy, abyśmy bardzo ambitnemu i agresywnemu przeciwnikowi nie dawali pożywki, nie dawali się dzielić na grupy".
Nikt nic nie wiedział?
Biuro Bezpieczeństwa Narodowego podało również 12 maja, że informacje, w których posiadaniu jest aktualnie prezydent Andrzej Duda, nie uzasadniają podjęcia decyzji personalnych dotyczących najwyższej kadry dowódczej Wojska Polskiego, a ponadto prezydentowi nie przedstawiono żadnego wniosku w tej sprawie.
Następnie MON poinformowało, że prezydent i premier otrzymali raport z kontroli funkcjonowania Systemu Obrony Powietrznej RP. Wnioski - jak podano - wyraźnie wskazują na zaniedbania Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marian Banaś zapowiada kontrolę. NIK wkroczy do MON?
Prezydent Duda - który 13 maja obserwował działania wojsk w czasie ćwiczenia Sił Zbrojnych RP Anakonda-23 w towarzystwie m.in. gen. Piotrowskiego, szefa Sztabu Generalnego gen. Rajmunda Andrzejczaka oraz dowódcy generalnego RSZ gen. broni Wiesława Kukuły - zapewnił, że "wszystkie ważne sprawy są pod kontrolą".
- Działamy bardzo spokojnie, konsekwentnie i apeluję o to, by działać w sposób spokojny i bez emocji. Wyciągamy wnioski ze wszystkich zdarzeń, które mają miejsce. One są dla nas nowe - powiedział Duda.
Prezes NIK Marian Banaś poinformował we wtorek w Polsat News, że została wszczęła kontrola w MON i kilku innych instytucjach w związku ze znalezieniem pocisku pod Bydgoszczą. Banaś wyjaśnił, że kontrola rozpoczęła się w poniedziałek z inicjatywy Izby. Dodał, że wniosek o jej przeprowadzenie w zeszłym tygodniu zgłosiła też Konfederacja.
- Sytuacja jest bardzo wrażliwa i niebezpieczna. Na nasze terytorium wpłynęła rakieta rosyjska, która ma możliwość przenoszenia broni nuklearnej - powiedział Banaś.