Dramat na autostradzie. W bmw Sebastiana M. był adwokat
Sebastian M., oskarżony o spowodowanie śmiertelnego wypadku, nie był sam w chwili zdarzenia. Proces ruszył w Piotrkowie Trybunalskim, a jednym z pasażerów był adwokat z Łodzi. Jakie są nowe ustalenia?
Co musisz wiedzieć?
- Proces Sebastiana M. rozpoczął się 9 września przed Sądem Rejonowym w Piotrkowie Trybunalskim. Oskarżony jest o spowodowanie wypadku, w którym zginęła trzyosobowa rodzina.
- Wypadek miał miejsce 16 września 2023 r. na autostradzie A1. Majtczak prowadził bmw z prędkością ok. 315-320 km/h.
- Pasażerem bmw był adwokat z Łodzi, który potwierdził swoją obecność na miejscu zdarzenia, ale nie postawiono mu zarzutów.
Jakie są nowe ustalenia w sprawie?
Sebastian M., 34-letni mieszkaniec Łodzi, stanął przed sądem oskarżony o spowodowanie tragicznego wypadku na autostradzie A1.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Poczekajmy te 100 dni". Apel Komorowskiego ws. Nawrockiego
W wyniku zdarzenia zginęła trzyosobowa rodzina - ich samochód stanął w płomieniach po uderzeniu w bariery energochłonne. M. prowadził bmw z ogromną prędkością, co było kluczowym czynnikiem w tej tragedii.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Proces Sebastiana M. Sąd podjął ważną decyzję
Kim jest pasażer bmw?
W chwili wypadku w samochodzie znajdował się również adwokat z Łodzi. Mężczyzna potwierdził swoją obecność w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", ale zaprzeczył jakimkolwiek powiązaniom z Ministerstwem Sprawiedliwości czy politykami prawicy.
- Nie potwierdzam tych wszystkich internetowych rewelacji i "zarzutów". One są wyssane z palca. Podjąłem decyzję, że na razie nie będę rozmawiał z mediami - mówił. Adwokat jest świadkiem w tej sprawie, a Okręgowa Rada Adwokacka w Łodzi nie znalazła podstaw do postawienia mu zarzutów.
Trzyosobowa rodzina spłonęła w samochodzie
Do tragicznego wypadku doszło 16 września 2023 r. wieczorem na autostradzie A1 w pobliżu Piotrkowa Trybunalskiego. Na wysokości wsi Sierosław na jezdni w kierunku Katowic bmw zderzyło się z kią, która następnie uderzyła w bariery energochłonne i zapaliła się. W wyniku zdarzenia na miejscu w płonącym aucie zginęła cała rodzina podróżująca kią – małżeństwo wraz z pięcioletnim synem.
Z materiału dowodowego, w tym opinii biegłych wynika, że Sebastian M. jechał z prędkością ok. 315-320 km/h (dopuszczalna prędkość w tym miejscu to 140 km/h) i zamiast udzielić pomocy ofiarom wypadku stał z boku i dzwonił do swojego ojca.
Tuż potem Sebastian M. wyjechał za granicę i dopiero w maju 2025 r. został sprowadzony do Polski ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie ukrywał się po wypadku.
W międzyczasie na jaw wychodziły kolejne szczegóły, w tym rajdu M. po autostradzie. Po doprowadzeniu do prokuratury w Katowicach przedstawiono mu zarzut spowodowania śmiertelnego wypadku, na podstawie art. 177 par. 2 Kodeksu karnego. Za popełnione przestępstwo grozi mu kara do ośmiu lat więzienia.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", WP Wiadomości