Przesyłka ze Słońca
Dziś wyląduje na naszej planecie garstka pozaziemskiej materii. Taka przesyłka trafia się po raz pierwszy od czasów lotów na Księżyc, ale tym razem pochodzi ze znacznie dalszej odległości - aż ze Słońca - informuje "Gazeta Wyborcza".
Dziennik przypomina, że trzy lata temu w kosmos poleciała amerykańska sonda Genesis. Naukowcy zaparkowali ją w odległości 1,5 miliona kilometrów pomiędzy Ziemią i Słońcem, tam gdzie znosi się siła przyciągania obu tych ciał. Genesis zaczaił się w tym miejscu, rozłożył serię pułapek i czekał aż wpadną w nie ofiary - cząsteczki wiatru słonecznego, jakie stale wyrzucane są z naszej gwiazdy - pisze "Gazeta".
Łapanie wiatru słonecznego trwało dwa i pół roku. Potem połów został zamknięty w szczelnej kapsule, a ta wysłana z powrotem na Ziemię. Po południu naszego czasu kapsuła - walec o średnicy półtora metra i wysokości 80 centymetrów - wpadnie w ziemską atmosferę nad terytorium USA, rozwinie nad sobą najpierw mały spadochronik, a potem większe skrzydło podobne do paralotni, które poniesie ją nad pustynię Utah na południe od Salt Lake City. Będzie to pierwsza przesyłka materii spoza Ziemi od 1976 roku, kiedy to rosyjska sonda Łuna 25 dostarczyła kilkaset ostatnich gramów księżycowego pyłu.
Następnie do pracy przystąpią naukowcy. Zabiorą się oni za badanie słonecznej materii, jaka ugrzęzła w pułapkach - przypuszczalnie będzie jej około 10-20 mikrogramów. Po raz pierwszy z niesłychaną dokładnością będą mogli zmierzyć chemiczny i izotopowy skład zewnętrznych warstw Słońca. Ponieważ one w ogóle nie zmieniły się od czasów narodzin gwiazdy przed 4,6 miliarda lat, to oznacza, że równocześnie poznamy skład pierwotnej mgławicy, z której powstały też planety, asteroidy i komety - wyjaśnia celowość badań "Gazeta Wyborcza". (IAR)