Wzrost przestępczości wśród obcokrajowców zwłaszcza z Europy Wschodniej jest szczególnie niepokojący jeśli bierze się pod uwagę ogólne statystki, z których wynika, że liczba przestępstw spada.
Wzrost przestępczości widoczny jest szczególnie w małych, do niedawna spokojnych miejscowościach. To właśnie tam tysiące imigrantów z Europy Wschodniej znalazło zatrudnienie w rolnictwie. Niechlubne pierwsze miejsce pod tym względem zajmuje miejscowość Cambridgeshire. W 2006 roku policja aresztowała tam 27 obcokrajowców. 2010 roku było ich już 4803, to daje, aż 17689 procent wzrostu przestępczości.
Jeśli wzrost przestępczości w 33 pozostałych okręgów, w których policjanci opracowują jeszcze statystyki, będzie podobny do tego z już zliczonych 19 okręgach, oznaczałoby to, że w ostatnim roku w konflikt z prawem w Wielkiej Brytanii weszło aż ponad 750 tysięcy cudzoziemców.
Niepokojące dane odnowiły debatę publiczną o imigracji. Wielu Brytyjczyków domaga się zwiększenia kontroli granic i deportacji skazanych obcokrajowców.
- Te liczby są głęboko niepokojące dla każdego, kto mieszka w Kent i stanowią dodatkowe obciążenie dla służb policyjnych. Imigracja jest kluczowym zagadnieniem i wiele osób w moim okręgu wyborczym mówcie mi o nim w bardzo emocjonalny sposób - mówi Hugh Robertson, konserwatywny deputowany z Mid Kent.
Nick Cowan, ekspert z dziedziny kryminalistyki uważa, że otwarcie rynku pracy nie było do końca dobrą decyzją. - Dobrze by było, gdyby udało się nam przywrócić możliwość kontroli naszych granic i deportować z kraju ludzi, którzy są tu niepożądani - mówi Cowan.
Pete Smyth, przewodniczący Metropolitan Police Federation, powiedział, że migracja ma niekorzystny wpływ na pracę policji. - Jest to problem, gdy pojawi się ktoś, kto nie mówi po angielsku, a my czekamy godzinami na tłumacza, aby usłyszeć wersję wydarzeń podejrzanego. Dzieje się tak nawet w błahych sprawach. Oficerowie zamiast patrolować ulicę spędzają na przesłuchaniach po 5, 6 godzin. To jest ogromny koszt - zaznacza Smyth.
Wzrost przestępczości wśród imigrantów idzie w parze z coraz większą niechęcią do nich ze strony Brytyjczyków.