Przesłuchano dziewczynkę, która wypadła z okna
7-letnia Kinga, która wraz z 4-letnim
bratem wypadła we Wrocławiu z okna mieszkania na siódmym piętrze,
została przesłuchana przez prokuratora. Chłopiec nie przeżył upadku.
Przesłuchanie odbyło się w obecności psychologa. 7-latka potwierdziła swoje wcześniejsze zeznania, z których wynika, że wypchnął ją brat, a później sam wypadł. Chłopiec nie przeżył.
Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus, dziewczynkę przesłuchano w obecności świadka. Mogę jedynie powiedzieć, że 7-latka potwierdziła swoje wcześniejsze zeznania. Wynika z nich, że wypchnął ją brat - powiedziała Klaus.
Klaus dodała, że nie ma jeszcze pewności, czy w ogóle zostaną komuś postawione zarzuty. Do tej pory prokuratura przesłuchała ojca i matkę dzieci oraz sąsiadów, którzy wyrażali się bardzo pozytywnie o rodzinie. Dzieci były zadbane. Nie ma mowy o patologii - powiedziała Klaus.
Do tragicznego wypadku doszło 27 listopada pod nieobecność matki dzieci w domu. Kobieta wyszła na chwilę do sklepu. Wtedy doszło do wypadku. Pierwsza z okna wypadła 7-letnia Kinga. Dziewczynka przeżyła, bowiem spadła na antenę satelitarną, która zamortyzowała upadek. Z potłuczeniami i złamaną ręką została przewieziona do szpitala. 4-letni Marcin nie miał tyle szczęścia. Zginął na miejscu.
Po wypadku policja długo poszukiwała matki dzieci. Kobietę odnaleziono u rodziny. Obecnie przebywa na obserwacji w szpitalu psychiatrycznym. Początkowo obserwacja miała potrwać 10 dni, jednak w ubiegłym tygodniu została przedłużona. Matka wyszła ze szpitala jedynie na krótko, aby wziąć udział w pogrzebie syna, który odbył się w ubiegłą sobotę.
Rodziną - jak się okazało, dość ubogą - zainteresował się Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej (MOPS), który stara się ją wesprzeć finansowo. Tuż po tragedii wyszło na jaw, że matka dzieci - obywatelka Kazachstanu - przebywała w Polsce nielegalnie, a dzieci, choć miały obywatelstwo polskie, nie miały numeru PESEL, ani nie były ubezpieczone. 7-letnia Kinga nie chodziła również do szkoły.
Jak poinformowała rzeczniczka prasowa wojewody dolnośląskiego Dagmara Turek Samól, kobieta przebywa już w Polsce legalnie. Przygotowana jest wiza, a zatem nie ma mowy o wydaleniu jej z naszego kraju - zapewniła.
Grażyna Sobierska z MOPS-u zaznaczyła, że rodzina, w której doszło do tragedii, to "normalnie funkcjonujący ludzie", którym "co najwyżej brakowało pieniędzy".