Przepychanki przed pomnikiem górników z kopalni "Wujek" w Katowicach
Ok. 30 chuliganów identyfikujących się z klubami Ruch Chorzów i GKS Katowice zatrzymała policja w Katowicach krótko przed rozpoczęciem uroczystości upamiętniających 32. rocznicę pacyfikacji kopalni Wujek. Pseudokibice dążyli do konfrontacji, jednak udało się temu zapobiec.
16.12.2013 | aktual.: 16.12.2013 21:45
Jak poinformował komisarz Jacek Pytel z katowickiej policji, w zdarzeniu w pobliżu Krzyża-Pomnika przed kopalnią Wujek uczestniczyło ponad 200 osób - z obu stron.
- Pseudokibice z Chorzowa dążyli do siłowej konfrontacji z osobami, które kibicują GKS-owi. Gdy rzucili się na nich, doszło do szarpaniny. Spodziewaliśmy się ekscesów i miejsce zabezpieczało wielu policjantów w cywilu; używając pałek służbowych i gazu, nie dopuściliśmy do eskalacji zdarzeń - powiedział Pytel.
Zatrzymano ponad 30 osób pod zarzutem udziału w nielegalnym zbiegowisku. To wstępna kwalifikacja, która może się zmienić.
Uroczystości upamiętniające 32. rocznicę pacyfikacji kopalni "Wujek" przed Krzyżem-Pomnikiem przebiegły bez większych zakłóceń. Grupa kibiców GKS-u Katowice w ich trakcie wznosiła okrzyki "Cześć i chwała bohaterom", a podczas hymnu państwowego odpaliła race. Podobnie było przed rokiem.
Górnicy z "Wujka" zastrajkowali 13 grudnia 1981 r., domagając się uwolnienia przewodniczącego kopalnianej Solidarności Jana Ludwiczaka. Potem zażądali też m.in. zniesienia stanu wojennego i zwolnienia wszystkich internowanych. 16 grudnia milicja i wojsko otoczyły kopalnię. W czasie szturmowania zakładu padły strzały. Na miejscu zginęło sześciu górników, trzej inni zmarli później na skutek odniesionych ran.
Dla Józefa Czekalskiego, Krzysztofa Gizy, Ryszarda Gzika, Bogusława Kopczaka, Zenona Zająca, Zbigniewa Wilka, Andrzeja Pełki, Jana Stawisińskiego i Joachima Gnidy była to ostatnia szychta w życiu. Ponad 20 innych górników zostało rannych. Straty drugiej strony to 41 rannych, z których 10 wymagało leczenia w szpitalu.
Po zakończeniu pacyfikacji górnicy zakończyli strajk. Wkrótce potem służby bezpieczeństwa zatrzymały ośmiu organizatorów protestu. W lutym 1982 roku czterej z nich otrzymali wyroki od trzech do czterech lat więzienia, czterej inni zostali uniewinnieni.
Sterowane przez władze śledztwo w sprawie odpowiedzialności milicjantów za użycie broni palnej podczas pacyfikacji kopalni "Wujek" umorzono. Do odpowiedzialności pociągnięto natomiast organizatorów strajku. Sprawa została wznowiona po upadku komunizmu. Prawomocny wyrok, skazujący byłych milicjantów z plutonu specjalnego ZOMO za strzelanie do górników na karę od trzech i pół do sześciu lat więzienia, zapadł dopiero po blisko 15 latach rozpatrywania tej sprawy, w czerwcu 2008 roku.