Prokuratura w Łomży: mogło dojść do błędu w sztuce lekarskiej
Wyniki sekcji zwłok 69-letniego pacjenta,
który zmarł w kilka godzin po operacji w szpitalu wojewódzkim w
Łomży (Podlaskie) wskazują, że przy zabiegu mogło dojść do błędu w
sztuce lekarskiej - dowiedziała się PAP ze źródeł w
tamtejszej prokuraturze okręgowej.
Mężczyzna zmarł po wybudzeniu z narkozy. Było to w kilka godzin po operacji. Syn zmarłego wezwał wtedy do szpitala policję, a alkomat wskazał u lekarki, która operację przeprowadziła, ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu.
Prokuratura Okręgowa w Łomży postawiła zatrzymanej kobiecie zarzut narażenia pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia, za co grozi do pięciu lat więzienia.
To pierwsza kwalifikacja czynu, co nie oznacza, że po zebraniu kolejnych dowodów nie zostanie zmieniona. Prokuratura zapowiada bowiem, że w śledztwie powołani zostaną biegli z zakresu medycyny.
Z informacji ze źródeł w prokuraturze wynika, że opinie z sekcji zwłok wskazują, iż w czasie operacji mogło dojść do błędu lekarskiego.
Prowadzący śledztwo prokurator Janusz Sobieski nie chciał wprost powiedzieć, jakie wyniki przyniosła sekcja zwłok pacjenta, ale zaznaczył, że przedstawienie zarzutu lekarce było możliwe dzięki wstępnym wynikom sekcji.
Na razie nie możemy połączyć w związek przyczynowo-skutkowy działania lekarza ze zgonem. Dlatego postawiony obecnie zarzut dotyczy narażenia pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia - powiedział.
Do ustalenia, czy był taki związek, konieczne będzie powołanie biegłych z zakresu medycyny. Jeżeli zostanie on ustalony, lekarce grozi odpowiedzialność karna nie za narażenie życia, ale za nieumyślne spowodowanie śmierci operowanego pacjenta.
Wciąż ustalane też jest, czy podejrzana operowała w stanie nietrzeźwym, czy alkohol wypiła już po zabiegu.
Kobieta została zatrzymana w minioną środę. W nocy z wtorku na środę na oddziale chirurgii łomżyńskiego szpitala operowała mężczyznę, który zmarł po wybudzeniu z narkozy. Tuż po zabiegu lekarka mówiła rodzinie, że udał się.
Policję zawiadomił syn zmarłego, który twierdził, że poczuł od kobiety woń alkoholu. Było to kilka godzin od operacji. Funkcjonariusze, którzy przyjechali do szpitala, zbadali kobietę alkomatem. Po badaniu, gdy alkomat wskazał ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu, nie zgodziła się na pobranie krwi.
Tłumaczyła, że źle się poczuła, a dyżurny prokurator z łomżyńskiej prokuratury rejonowej w takiej sytuacji nakazał policji odstąpić od zatrzymania.
Zatrzymano ją w środę, gdy śledztwo przejęła prokuratura okręgowa i dopiero wtedy poddano badaniu krwi, którego wyniki mogą być znane w przyszłym tygodniu.
Po postawieniu zarzutów, wobec podejrzanej zastosowano środki zapobiegawcze w postaci 30 tys. zł poręczenia majątkowego, zawieszenia w wykonywaniu zawodu lekarza i zakazu opuszczania kraju.