Prokuratura odpuściła Korwinowi. Rzucał petardą przy psie
Prokuratura umorzyła dochodzenie w sprawie głośnego incydentu z udziałem Janusza Korwin-Mikkego. Pod koniec ubiegłego roku rzucał petardami tuż przy swoim psie. Na decyzję śledczych złożono zażalenie, ale utrzymał ją w mocy Sąd Rejonowy w Otwocku.
- Postępowanie prowadzone w sprawie o czyn z art. 35 ust. 1 a ustawy o ochronie zwierząt zostało umorzone 18 marca wobec braku znamion przestępstwa. Przedmiotowe postanowienie zostało poddane kontroli sądu i zostało przez tenże utrzymane w mocy, co czyni go prawomocnym - informuje WP Marcin Saduś z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Postępowanie w tej sprawie prowadziła Prokuratura Rejonowa w Otwocku. Decyzję śledczych zaskarżył pełnomocnik fundacji działającej na rzecz ochrony praw zwierząt. 6 czerwca Sąd Rejonowy w Otwocku podtrzymał decyzję śledczych.
Przypomnijmy, pod koniec ubiegłego roku Korwin-Mikke udał się na stragan, gdzie zakupił kilka rodzajów sztucznych ogni. Były europoseł odpalił petardę tuż po opuszczeniu targu. Nie byłoby w tym nic aż tak bulwersującego, gdyby nie fakt, że towarzyszył mu jego pies Odi. Polityk rzucał petardy wprost pod łapy pupila. O tej sytuacji napisał "Super Express" i rozpętała się burza.
Zobacz także: Zbigniew Ziobro rozważa bojkot Ikei
"Korwin, ty sadystyczny oszołomie! Rzucać petardy hukowe pod psa? Dla zabawy? Ekscytuje cię przemoc?" - napisał na Facebooku poseł PO Tomasz Cimoszewicz. "Umówmy się na strzelnicy, wystrzelę ci kilka razy koło ucha i zobaczymy, jak reagujesz na huk. Wolność, której tak się domagasz, nie legitymizuje głupoty, z której bierze się przemoc wobec ludzi ani zwierząt" – napisał Cimoszewicz.
Polityk Platformy był jednym z zawiadamiających prokuraturę. Oprócz niego, śledczych zaalarmowała jeszcze inna osoba fizyczna, a także dwie organizacje pozarządowe działające na rzecz ochrony praw zwierząt.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Korwin argumentował, że psu nic się złego nie działo. Jak mówił, Odi jest psem myśliwskim, a więc wytresowanym tak, by huk mu nie przeszkadzał. - Powiedzmy sobie jasno. Psy na ogół boją się hałasu. I człowiek, który nie przyzwyczai psa do hałasu, to jest sadysta. To jest rodzaj szczepionki. To jest oswajanie psa. Potem jest burza, pies się kuli ze strachu. Trzeba psa oswoić z hałasem. Ktoś, kto tego nie robi, naraża swojego pupila na śmierć. Nieuodpornienie psa, to jest przestępstwo – tłumaczył polityk w Polsat News.
Argumenty Korwin-Mikkego przekonały śledczych. – Podstawą umorzenia były zeznania świadków, w tym Janusza Korwin-Mikkego oraz fotografa "Super Expressu”, który wówczas robił zdjęcia. Wynikało z nich, że intencją polityka nie było znęcanie się nad zwierzęciem i zadawanie mu bólu. Dodatkowo, w tym przypadku mamy do czynienia z myśliwską rasą psa, która już na etapie hodowli jest przyzwyczajona do hałasu i huku. To zdecydowało o tym, że prokuratura nie doszukała się znamion przestępstwa – mówi WP prokurator Marcin Saduś.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl